Le Vingt-huitième Chapitre |Le Noël

1.2K 130 141
                                    

*podśpiewuje sto lat, okropnie fałszując* SaeLin_Kim ten rozdział należy do Ciebie (i znów: jeden z dłuższych, hah). Sto latek i więcej, żebyś zbyt szybko mi nie umarła 😘😘😘

Śmiać mi się chce, bo nadal mamy Wielkanoc, a tu wylatuję z Bożym Narodzeniem (😂😂😂). No ale cóż, fabuła nie wybiera ^^

Miłego dnia albo nocy 😘 <<Jest po północy, a to znaczy, że mamy poniedziałek, ha!

Punktualnie o dziewiętnastej wszyscy uczniowie siedzieli już przy dwóch długich stołach, ustawionych pod ścianami Głównej Sali. Adeline siedziała między Tomem a Walburgą, co było dla niej odrobinę żenujące. Zwłaszcza, że dziewczyna co chwilę rzucała jej nieprzychylne spojrzenia.

Uroczysta kolacja dwudziestego piątego grudnia rozpoczęła się nad wyraz dobrze. Dyrektor nie wygłosił zbyt długiego przemówienia, Madame Flamel całkiem dobrze zniosła nieobecność Arlette, i nawet profesor Dumbledore nie przyglądał się tyle Tomowi, rysując w głowie teorie spiskowe (co było jego ulubionym zajęciem podczas posiłków).

Adeline w połowie kolacji miała wrażenie, że nic więcej nie przełknie. Riddle kręcił głową, widząc, że właściwie niewiele zjadła, a na jej talerzu wciąż pozostawała połowa ryby. Sięgnęła po swoją czarkę, kiedy on zatrzymał jej dłoń i pociągnął pod stół. Zaryzykowała spojrzeniem w jego stronę.

- Tak mi przyszło na myśl... Co poczułaś, że nie rozpoznałaś amortencji?

- Lemoniade - odparła bez zastanowienia, bezbłędnie oceniając, że chodzi mu o wypadek na jej urodzinach.

Uniósł brew, i ścisnął jej dłoń.

- W porządku. Zrozumiałe, że w takim wypadku nie miałaś szans jej rozpoznać z zamroczonymi zmysłami.

- Dziękuję za wyrozumiałość - rzuciła z przekąsem, poruszając głową na boki. - Czy teraz już mogę się napić, czy podejrzewasz jakąś dodatkową ciecz w moim soku?

- Nie jestem pewien czy to w ogóle jest sok, Adelajn... Ale po uświadomieniu sobie, że Alpharda tu nie ma, procent mojej niepewności jest stosunkowo niższy niż na początku.

Rzuciła mu ostre spojrzenie.

- Jestem już pełnoletnia.

- I masz słabą głowę. - Odstawił czarkę, po którą sięgała, jak najdalej od niej. - Najpierw naucz się pić, później baluj.

Rozchyliła lekko usta.

- Powiedział, co wiedział. - Zmrużyła oczy. - Nie pouczaj mnie Tom, potrafię o siebie zadbać.

- Tak... - wymruczał, przeciągając samogłoskę.

Na tym ich rozmowa się zakończyła. Jako że Adeline naprawdę chciało się pić, to sięgnęła po tę czarkę należącą do Riddle'a. I znów poczuła to spojrzenie Walburgi. Zacisnęła usta, kiedy Tom odsunął również i drugie naczynie.

Kilka chwil później muzyka w Głównej Sali rozbrzmiała głośniej i co odważniejsi uczniowie wkroczyli na parkiet. Adeline oczywiście została na swoim miejscu. Mogła sobie być córką Ministra Magii, mogła umieć więcej niż inni, mogła nawet znać układy wszystkich tańców towarzyskich... Ale nikt nigdy nie przekona jej, żeby wejść na prawie pusty parkiet, i zatańczyć z najprzystojniejszym chłopakiem na tej ziemi, żeby każdy się na nich gapił. Prychnęła. To zwróciło uwagę Riddle'a, a ona tylko pokręciła głową.

- Czyżbyś miała ochotę potańczyć, Adelajn?

- Nie, Tom, ale jeśli aż tak ci spieszno na parkiet, to może poproś Walburgę do tańca? Jestem pewna, że bardzo się ucieszy - powiedziała wystarczająco głośno, by najbliżej siedzący bardzo dobrze ją usłyszeli. Nawet nie sądziła, że spojrzenie Walburgi może być jeszcze bardziej złowrogie.

Adeline | Tom RiddleWhere stories live. Discover now