Chapitre Treizième |Le bal

2K 158 185
                                    

Rozdział na swój sposób wyjątkowy, a więc dedyk dla NAJaktywniejszych, zwłaszcza w komentarzach (uwielbiam je~B.) ;)
NATA_LIEE maltyneckaxx Fenayuka ILoveJelly_55 SaeLin_Kim Elevenar987

30 godzin do Balu Pożegnalnego...

Arlette biegała po całym zamku szukając uczniów Beauxbatons. Wszystkie obowiązki przyprawiały ją o ból głowy, ale dzielnie starała się z nim walczyć. Dopiero niedawno okazało się, że nie wszystkie stroje są gotowe, a Pani Prefekt Naczelnej zabrakło miejsc do usadzenia gości, przez co będą zmuszone zmienić rozstawienie stołów w Wielkiej Sali.

Dziewczyna nie była zestresowana, musiała sobie poradzić i wiedziała, że da sobie radę. Nie pojawiła się na obiedzie ani kolacji, co zwróciło uwagę większości uczniów, ale tylko nieliczni byli tym zmartwieni.

15 godzin do Balu Pożegnalnego...

Wszystkie uczennice Akademii Magii Beauxbatons już spały, kiedy starsza panna Émeraude wróciła do dormitorium. Pierwsze co zrobiła to zrzuciła obcasy ze stóp i skierowała się w stronę łazienki. Starała się nie zdeptać żadnych wstążek i ozdób rozrzuconych po całym pokoju przez resztę dziewcząt, ale zmęczenie bardzo jej to utrudniało. Kiedy niechcący postawiła stopę na futerkowym bolerku jednej z koleżanek w jej myślach pojawił się ciemnowłosy chłopak z Durmstrangu, który zaprosił ją na bal.

Arlette w natłoku przygotowań kompletnie zapomniała o tym że powinna posiadać partnera i była gotowa pójść na bal sama. Kiedy zapraszali ją chłopcy z Hogwartu grzecznie odmawiała, a bardzo dobrze wiedziała, że w jej szkole to osoba o wyższej pozycji zaprasza tę o niższej, dlatego żaden francuz nie odważył się narazić na jej gniew.

Była zadowolona ze swojego wyboru.

10 godzin do Balu Pożegnalnego...

Riddle naiwnie sądził, że nie będzie potrzebował partnerki na bal. Równie naiwne miał nadzieje, że skoro już musi ją mieć, to będzie to Adeline, skoro już ze sobą tańczyli. Nie przewidział jedynie tego, że ktoś zaprosił ją wcześniej. Dużo wcześniej. No bo: kto chciałby pójść z nią na bal? Tylko szaleniec, nie mniej i nie więcej.

A jej odpowiedzią był śmiech i coś na wzór: ,,Quelle barbe! Moi avec toi? Tu es fou!''*. A później uciekła jak najszybciej do swojego dormitorium, żeby uniknąć jego wielkiego gniewu.

[(*,,Co za koszmar! Ja z tobą? Jesteś szaleńcem!'' << dodaję tu, bo wiem, że nikomu się nie chce lecieć na sam dół)]

Mimowolnie zaczął się zastanawiać kto ją zaprosił. Z czystej ciekawości, oczywiście, tylko z ciekawości. A tak przynajmniej próbował sobie wmówić. Mógł mieć tylko nadzieję, że nie był to żaden Gryfon - obok takiej zniewagi nie mógłby przejść obojętnie.

Z prychnięciem przypomniał sobie jak profesor Slughorn zaczepił go na korytarzu, wyrażając nadzieję, że ten pojawi się z którąś z panien d'Émeraude. Prychnął ponownie. Niedoczekanie twoje, pomyślał i ruszył do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Przez te wyjątkowe okoliczności każdy z Domów miał zjeść śniadanie u siebie, a mimo to Riddle podejrzewał, że się spóźni. A wszystko przez te ostatnie poprawki w dekoracjach.

Śniadanie już dobiegało końca, a przy stole zostali już niemal tylko najmłodsi, którzy nie mogli wziąć udziału w balu. Jednak zauważył kilkoro członków jego Wewnętrznego Kręgu, w tym Black. Nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł, dzięki któremu mógł upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Adeline | Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz