Q&A 2

1.2K 44 56
                                    

Tym razem było to bardzo jasne pomieszczenie z wieloma innymi  oknami. Pokój ten był pomalowany na błękit nieba. W całej przestrzeni istniały tylko te okna i duży, kulisty dywan. 

Nagle w przestrzeni zaiskrzył ogień, a z niego wydobyła się zapisana kartka papieru. Było to kolejne pytanie ,,Kiedy next?". Druga autorka odwróciła się do okna, zarzucając rudymi włosami. Ubrana była czarną suknię, która była zrobiona z bardzo zwiewnego i (można by rzec) prześwitującego materiału, który ciągnął się aż do ziemi. 

Pierwsza autorka natomiast już wcześniej wyłożyła się na dywanie, a teraz zasłoniła oczy przedramieniem, wydając dziwny odgłos. Brzmiał on trochę jak umierający waleń, więc druga autorka spojrzała w stronę umierającej. 

— Beata, co ty… — zaczęła lekko zaniepokojona błękitnooka

— Zostałyśmy odcięte od świata własnymi ograniczeniamiiii, dlaczegooooo myyy… — odparła świeżo ścięta krótkowłosa.

Na każdym z okien pojawiło się inne słowo: ,,obowiązki", ,,szkoła", “samorząd szkolny”, ,,pomoc w domu", ,,inne zainteresowania", ,,klasa maturalna", ,,brak czasu", ,,przeziębienie".

Blondwłosa uniosła się na łokciach, spoglądając na przyjaciółkę spod rzęs. Czerwona sukienka z lekkiego materiału i rozcięciem na nodze być może odsłaniała zbyt wiele. 

— Skarbie, nie narzekaj — powiedziała Mey, puszczając w jej stronę nieudolnie oczko. 

— Ile my już czekamy na te pytania? Ta sowa zawsze się spóźnia.

W tej samej chwili coś zapukało w okno.

— O sowie mowa.

Mey uchyliła okno, a śnieżnobiała sowa, robiąc dwa okrążenia nad głowami dziewcząt, wypuściła z dzioba lawendową kopertę, która powoli opadła w dół na dywan. 

Autorki spojrzały po sobie i w tym samym czasie wręcz rzuciły się do koperty. Blondwłosa była szybsza, więc naburmuszona ruda usiadła koło niej na dywanie. 

— Betty, na nos Voldzia, masz zamiar to otworzyć czy będziesz się tak gapić? 

Blondynka uśmiechnęła się krzywo. Merlin jej świadkiem, że uwielbiała drażnić swoich przyjaciół.

— No już otwieram, noooo... 

Przerwała kopertę i odwracając ją zaczęła nią potrząsać. Z koperty zaczęły wylatywac małe, pudroworóżowe karteczki. Zajrzała do niej, widząc jednak, że jest już pusta, wyrzuciła ją za siebie i uśmiechnęła się niewinnie, gdy poczuła na sobie oburzone spojrzenie. 

— Beato, masz to później podnieść. 

— Sama sobie podnieś, skoro aż tak ci zależy — mruknęła do siebie. Może nieco zbyt głośno.

— O ty Ślizgonko!

— SLYTHERIN ZAWSZE GÓRĄ! CHWAŁA RIDDLE'OWI! WYBIĆ SZLA… — W tej chwili Mey zakryła jej usta i odchrząknęła.

— Pytanko pierwsze! — powiedziała z entuzjazmem Mey. — '“Gdzie się podział kot, Adeline?".

— No cóż… — zaczęła blondynka, gdy rudowłosa zabrała już swoją rękę. 

— Zdechł — powiedziała Mey z grobową miną, za co dostała kuksańca w bok. 

— Oczywiście Maja żartuje — powiedziała, mrużąc oczy. — Noir chowa się po kątach, to u niego normalne. Kolejne pytanie!

Pierwsza autorka zamknęła oczy i wylosowała jedną z identycznych karteczek. Druga autorka próbowała odczytać co tam pisze, wyginając się pod nienaturalnym kątem, ale zrezygnowała, gdy koleżanka wygięła rękę tak, by nic nie było widać. 

Adeline | Tom Riddleحيث تعيش القصص. اكتشف الآن