Le Vingt-troisième Chapitre | L'incident

1.2K 127 45
                                    

Zachęcam do pozostawienia po sobie śladu, a przy okazji chcę powitać w naszej coraz bardziej powiększającej się Adelinowej społeczności nowych czytelników ^^ ~B. 

Piszcie co sądzicie o tym rozdziale :3

Od tego rozdziału Aga wzięła wolne i tym razem w stworzeniu go pomagała mi maja_slodki_ciastek merci <3

   Adeline d'Émeraude pojawiła się na lekcjach niedługo po tym zdarzeniu. Właściwie nie miała pojęcia co o nim myśleć. To było tak pokręcone, że miała mętlik w głowie. Przy Riddle'u zawsze musiała być ostrożna, nie wiedziała co może go zdenerwować... Właściwie Riddle zawsze był skłonny się zdenerwować. Westchnęła. To taki trudny przypadek. Co mnie w ogóle do tego skłoniło, pomyślała.

  Strzepała niewidzialny pyłek z sukienki i założyła nogę na nogę. Paznokciami powoli wystukiwała tylko sobie znaną melodię. Ewidentnie się nudziła. Nauczyciel tylko wpuścił ich do klasy i zaraz wyszedł, mówiąc, że ,,zaraz wraca''. Akurat.

Spokojnie siedziała, oczekując powrotu nauczyciela, a trwało to już dosyć długo, gdy nagle oczuła lekkie uderzenie w tył głowy.

Qu' est-ce que c'est?, pomyślała i odwróciła się powoli, przy czym została uderzona papierową kulką w twarz. Zirytowana spojrzała na sprawcę, który uśmiechał się kpiąco w jej stronę.

- Merde - zaklęła cicho pod nosem. - Masz jakiś problem? - zapytała nieznajomego chłopaka w szacie durmstrangu, który wciąż mielił papier w rękach.

- Nie, skądże - odpowiedział.

 Adeline otworzyła usta, chcąc zadać mu kolejne pytanie, kiedy znowu oberwała papierowym pociskiem.

- Czy możesz przestać?

- Dlaczego? - Kolejna kulka trafiła ją w czoło.

 Adeline kątem oka zauważyła, że jeden z Francuzów podnosi się z miejsca, więc nieznacznie pokręciła głową.

- To strasznie irytujące. - Nie zdefiniowała czy ma na myśli sytuację, czy fakt, że jeszcze nie może odkryć swoich wszystkich kart.

  Przed kolejną kulką już zrobiła unik, wstając i wyciągając różdżkę. Chłopak był najwidoczniej zadowolony z takiego obrotu spraw, bo uśmiechnął się tak szeroko, że aż zabolały ją własne policzki.

  Jako pierwszy rzucił zaklęcie. Odbiło się od jej tarczy i poszybowało w stronę szafki z kolbami cieczy. Te natychmiast wybuchły różnorodnym, kolorowym dymem.

  W klasie zrobił się lekki chaos; wszyscy uczniowie wstali ze swoich miejsc i rozproszyli się, chcąc mieć jak najlepszy widok na walkę, a jednocześnie nie chcąc być w polu rażenia. Co jakiś czas można było nawet usłyszeć słowa dopingu, dla którejś ze stron. Adeline odbiła się od ziemi, wspomagając się nowym zaklęciem, które znalazła w bibliotece, i wylądowała na swojej ławce. W ten sposób wyłoniła się niczym bogini z chaosu. Nawet słońce oddało jej hołd, przebijając się przez witraż, przez co jej twarz nabrała lekkiego blasku. Wycelowała różdżkę w jego stronę.

- To twoja ostatnia szansa na przeprosiny.

   Zdecydowała się na drobny blef z udawaniem pewności siebie, bo wciąż była osłabiona po konfrontacji z Riddle'em. Durmstragczyk zaśmiał się kpiąco w odpowiedzi i zaatakował ze zdwojoną siłą. Adeline w ostatniej chwili wyczarowała barierę, która szybko zniknęła. Skrzywiła się.

  W następnej chwili machnęła różdżką i wszystkie krzesła w sali uniosły się, kierując w jego stronę. Chłopak nieprzygotowany na atak, padł na ziemię. Straszny rumor sprowadził do klasy nauczyciela.

- Co tu się dzieje!? - wykrzyknął, od razu zauważając Adeline, która wciąż stała na swojej ławce.- Panno d'Émeraude!

Adeline spojrzała swoim najbardziej niewinnym wzrokiem w stronę profesora.

- Jestem w stanie wszystko wyjaśnić. Nawet jak działa to zaklęcie fideliusa. 

To stwierdzenie absolutnie nie poprawiło jej sytuacji; oczami profesora to uczeń Durmstrangu był ofiarą. Ten szybko to wykalkulował, i tylko Francuzi byli skłonni stanąć po stronie ich reprezentantki. Jednakże nauczyciel nawet nie chciał słyszeć o żadnych wymówkach. Szybko ich uciszył machnięciem różdżki.

- Natychmiast masz się zgłosić do swojej przełożonej, natychmiast!

 Adeline spojrzała w stronę bruneta najbardziej morderczym wzrokiem, na jaki było ją stać. Z dumą wypisaną na twarzy i z pełną gracją spłynęła na ziemię, sięgnęła po swoją torbę, i rzucając wszystkim ostatnie spojrzenie wyszła z sali.

  Nadal była zdenerwowana po wybryku chłopaka. Była też odrobinę ciekawa, po co w ogóle to zrobił. Chciał zwrócić na siebie uwagę? A może to była część jakiegoś większego planu, który obejmował pół Durmstrangu...

Szła zachodnim korytarzem. Zdążyła już co nieco zapamiętać z rozkładu sal, gabinetów, i tym podobnych pomieszczeń, ale wciąż potrafiła skręcić nie tam gdzie trzeba. Właśnie dlatego trafiła na Arlette... wraz z Tomem. Rozmawiali o czymś przyciszonym głosem. Cudownie, pomyślała, jeszcze tego brakowało.

 Chciała się cicho wycofać, kiedy tuż koło niej przebiegła niska francuska, która niechcący ją szturchnęła. Torba zsunęła jej się z ramienia i wylądowała na podłodze z hukiem. To zwróciło na nią uwagę. Bardzo dziękuję, Carole, pomyślała. Brunetka, będąc już przy starszej d'Émeraude, zaczęła do niej bardzo szybko mówić, dodatkowo żywiołowo gestykulując. Adeline nic nie zrozumiała, ale musiało się stać coś poważnego, skoro Arlette odeszła od swojego rozmówcy bez pożegnania.

- Co tutaj robisz? - rzuciła z połowy korytarza. - A z resztą wytłumaczysz się później! - dodała, mijając młodszą siostrę.

Młodsza d'Émeraude odwróciła się, chcąc wrócić do punktu wyjścia i skręcić w inny korytarz, jednak Riddle miał inne plany. Poruszał się szybciej niż ona, a do tego niemal bezgłośnie, więc pociągnął nic niespodziewającą się dziewczynę za łokieć w swoją stronę. Francuska, zaskoczona takim obrotem spraw, pisnęła cicho.

- O mon Dieu! Tom, czy ty jesteś poważny?

- Słyszałem, że dałaś dość... ciekawy... popis swoich umiejętności na lekcji - rzekł, nie zmieniając swojego wyrazu twarzy.

  Właściwie jego twarz zawsze wydawała się być, jak wykuta w marmurze rzeźba. Zbyt idealna, by być prawdziwą i zbyt zimna, by być ludzką. Wyjątek stanowiły sytuacje, gdy Ślizgon chciał podzielić się swoim kpiącym uśmiechem. Albo grał tego uroczego chłopca przed profesorami.

- To zdarzyło się raptem kilka minut temu, jakim cudem o tym wiesz? - sapnęła.- Masz jakiś szpiegów, czy co?

Teraz na twarzy Riddle'a można było dostrzec lekki półuśmiech. Jego ręka z łokcia przeniosła się na jej ramię, a stamtąd już blisko mu było do odsłoniętej szyi.

- To było takie nierozsądne, Adelajn. - Celowo pominął jej mniej lub bardziej celną uwagę. - Nie uważasz, że powinnaś dostać karę?

Spojrzała na niego spod byka, i poprawiła zsuwający się pasek torby.

- Nie odważysz się - wysyczała.

- ,,Nie odważysz się"- przedrzeźniał ją, ruszając lekko głową to w lewo, to w prawo. Przybliżył się do jej twarzy. - Pewna jesteś, Adelajn?

Spojrzała mu prosto w ciemne oczy i uśmiechnęła się słodko.

- Mam ochotę na czekoladę.

Cofnął się, zbity z tropu. Zaraz potem opanowała go złość, czego efektem były zaciśnięte usta.

- Nasza kąpiel sprawiła, że strasznie zgłodniałam - dodała, machając ręką.

- Słuchaj no, ty... - Na powrót się do niej zbliżył, prawie zaciskając dłoń na karku.

- Wasza co!? - wykrzyknęła Walburga, pojawiając się znikąd.



Adeline | Tom RiddleWhere stories live. Discover now