Le Trente-quatrième Chapitre

1.2K 122 43
                                    

Przekroczyliśmy 8k wyświetleń, i to jest dla mnie WOW. Minęło prawie 5 miesięcy od rozpoczęcia publikowania ,,Adeline'' i jestem naprawdę mile zaskoczona waszą wzrastającą obecnością 😍

Rozdział niestety przejściowy, miłego dnia <3

Wypłynęli już jakiś czas temu. Riddle stał przy burcie, pozwalając, by wiatr rozwiewał mu ciemne włosy. W brązowych oczach odbijały się małe punkciki. To gwiazdy, które dziś niespodziewanie pojawiły się w bilionowej liczbie na niebie. Nastała noc.

Miał nadzieję, że nikt mu nie przeszkodzi w przemyśleniach, ale... Dumbledore. To zawsze ten cholerny Dumbledore. Chłopak zacisnął usta.

- Witaj, Tom. Dosłownie chwilę temu uciąłem sobie pogawędkę przy filiżance herbaty z Madame Flamel - poinformował go. - Doszły do mnie naprawdę interesujące rzeczy.

Riddle odwrócił głowę w jego stronę i udał uprzejme zainteresowanie.

- Coś o Beauxbatons, profesorze?

Profesor przeczesał swoją brodę w zamyśleniu. Po chwili jednak wlepił w niego bystre spojrzenie błękitnych oczu.

- Poniekąd było to związane z akademią... Cytrynowego dropsa?

- Podziękuję, profesorze. - Chłopak ponownie odwrócił twarz w stronę, z której przybył wiatr.

- Panna Black przed wyjazdem przekazała Madame Flamel ciekawe informacje, które jednak na pierwszy rzut oka wydają się nieprawdopodobnie. - Riddle milczał, czekając aż nauczyciel przejdzie do sedna. Spojrzenie starszego mężczyzny stwardniało. - Czy to prawda, że brałeś kąpiel z mademoiselle d'Émeraude w męskiej łazience, Tom?

Chłopak powoli odwrócił głowę w stronę swojego opiekuna. Oczywiście, że Dumbledore spróbował na nim legilimencji. Tom jednak wiedział jak się bronić.

- To był czysty przypadek - odparł. Nie tylko miał pokerową twarz, nawet jego głos brzmiał jakoś tak neutralnie. - Mademoiselle d'Émeraude nie dość, że pomyliła łazienki, to jeszcze nie zamknęła drzwi zaklęciem. Jak się okazało, nawet zapomniała różdżki! - Tutaj w jego głosie ujawniła się złość. Sam nawet zmarszczył gniewnie brwi. - Jakby tego było mało, to wszędzie były kałuże... Ciężko mi przyznać, ale to naturalne, że nie miałem żadnych szans. Zwyczajnie się poślizgnąłem i wpadłem do wody. - Zacisnął usta w wąską kreskę. Dumbledore spokojnie go wysłuchał. - Później mademoiselle d'Émeraude żartowała, mówiąc o tym wypadku jako o kąpieli, co usłyszała Walburga, wyciągając własne wnioski - dokończył już spokojnie, wzruszając ramionami.

Jego profesor skinął głową z dobrotliwym uśmiechem.

- Mademoiselle Adeline wyjaśniła to Madame Flamel bardzo podobnie - odparł, wciąż utrzymując uśmiech. Riddle uniósł brew.

- Dziwnie powiedzieć coś innego, skoro tak właśnie było... profesorze.

Dumbledore wydawał się namyślać przez chwilę.

- A jak wyjaśnisz zeznania ducha kobiety, która widziała was na korytarzu w dość niezręcznej sytuacji?

Tom miał wyraźnie dość tej rozmowy, bo zmierzył nauczyciela wzrokiem.

- A przesłuchaliście też drugiego ducha, który nas widział? - zapytał.

- Rzeczywiście, Tom, masz rację - mruknął profesor. - Nie będę cię już więcej niepokoił tym tematem - dodał. - Wiedz tylko, że Pani Dyrektor Akademii Magii Beauxbatons jest wyjątkowo uparta w tej kwestii i zakazuje wam zbliżania się do siebie bez jakiegokolwiek nadzoru. Żebyś widział oburzenie panny d'Émeraude na tę wiadomość - zachichotał. Twarz Riddle'a znów stała się kamienna. Jedynie dłonie (mocno zaciśnięte na barierce statku) mówiły o jakichkolwiek emocjach. - Miłej nocy, Tom. Osobiście nic nie powiedziałem o jej nocowaniu w twoim pokoju.

~·°·~

Następnego dnia dopłynęli do wybrzeży Francji, gdzie czekały już na nich trzy powozy, zaprzężone w pegazy.

Każdy z powozów był dla jednej z Reprezentacji. Riddle patrzył spod uniesionej brwi na mały pojazd, dziwiąc się, jak - na Merlina! - mają się tam wszyscy zmieścić. Dopiero w środku okazało się, że użyto ulepszonego zaklęcia zmniejszająco-zwiększającego. Profesor Dumbledore z uznaniem pokiwał głową na taki rodzaj magii.

Okazało się, że każde trio miało dla siebie zapewniony jeden pokój, a oprócz tego w powozie były też dwie łazienki. Pokręcił głową. Absolutnie nie podobał mu się ten rodzaj środka lokomocyjnego. Mógł się tylko cieszyć, że przyszli gospodarze nie postanowili zrobić grup losowych. Jeszcze nie wiedział, jakich klątw użyłby, gdyby trafił mu się pokój z Durmstrangczykami... Ale z pewnością nie byłoby miło.

Cóż, przynajmniej dowiedział się, że Nott na lęk wysokości. I zagadka ,,dlaczego Nott nigdy nie latał na miotle poza lekcjami pierwszej klasy'' zyskała wreszcie odpowiedź. Nie mógł już patrzeć na mocno zaciśnięte powieki chłopaka i chorobliwie bladą twarz.

Otworzył książkę na pierwszej lepszej stronie i zaczął czytać. Historia Magii, który to już raz?

Adeline natomiast odpoczywała po dotkliwej chorobie morskiej. Leżała na brzuchu w przydzielonym jej pokoju, a obok krzątała się Rose. Co chwilę posyłając jej zmartwione spojrzenie.

Obie wiedziały, tak samo jak reszta Reprezentantów, że ich przedstawienie dobiega końca. To ostatnie chwile, kiedy najmłodsza z panien d'Émeraude może udawać słabą dziewczynę, z małą ilością mocy, z prawie zerowymi umiejętnościami.

Naprawdę, naprawdę próbowała zasnąć, ale rana na plecach wciąż dawała o sobie znać. W pewnym momencie doszło nawet do tego, że madame Flamel musiała podać jej eliksir Słodkiego Snu.

Wyglądało na to, że dziewczyna obudzi się dopiero przy granicy zaklęć ochronnych Akademii.



Adeline | Tom RiddleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz