Chapitre Dix-huitième |L'hôpital

1.3K 106 85
                                    

   Moja droga poruta_, dziękuję Ci bardzo za wszystkie komentarze pod rozdziałami, które odnoszą się do interpunkcji i poprawności zapisu graficznego. Mam nadzieję, że uzgodniłaś wyjątki od reguły. ~B
P.S. Pisanie pracy przez dwie osoby wcale nie jest takie zaskakujące... tak sądzę 😉

   Druga rzecz: właśnie dostałam okładkę od VeronicaScarlett i koniecznie muszę się nią pochwalić teraz, bo mnie zaraz rozniesie radość, jeśli się nią nie podzielę 😂😂 Jeszcze raz Ci dziękuję, kochana 😍💕💕

   Trzecie info; to jest rozdział czwartkowy, więc nie spodziewajcie się jutro kolejnego 😘😘

   Arlette całe wolne popołudnie spędziła zakopana w stercie papierów, ważnych dokumentów i notatek. Była tak zajęta, że nie pojawiła się na kolacji. Całkowicie straciła rachubę czasu, dlatego przeraziła się odrobinę, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Rzuciła szybkie spojrzenie na zegar, który wskazywał godzinę jedenastą i uświadomiła sobie, że już dawno jest po ciszy nocnej, oraz że Madame nadal nie wróciła ze spotkania. Jednym ruchem dłoni poprawiła swój wygląd, by kolejnym otworzyć duże rzeźbione drzwi.

 Zdziwiła się, gdy po drugiej stronie zobaczyła wysoką dziewczynę w mundurku Durmstrangu, za którą stali dwaj chłopcy trzymający Dorothèe, Chloe i Jacques.

- Co tu się dzieje?- rzuciła zimnym głosem, oceniając całą sytuację.   

- Złapaliśmy ich, kiedy chodzili po korytarzach mimo zakazu- odezwała się dziewczyna w brązowym stroju.- W czasie ciszy nocnej jest to surowo zabronione.- Arlette skupiła na niej swój wzrok, by po chwili przenieść go na Francuzów.

- Dlaczego nie jesteście w sypialniach?- zapytała skanując swoim spojrzeniem każdego po kolei.

- Adeline nie wróciła na noc - powiedziała Dorothèe patrząc w ziemię.

- Co takiego!? - panna d'Émeraude podniosła głos.- Dlaczego nie zostałam o tym poinformowana?- W korytarzu zrobiło się odrobinę zimniej, co mogło oznaczać tylko jedno: Arlette traciła samokontrolę.

- Nie chcieliśmy przeszkadzać i poszliśmy jej szukać... Myśleliśmy że się zgubiła...- Chloe spojrzała na swoją przełożoną i zrozumiała, że tylko pogarsza sytuację.

- Dziękuję, że ich do mnie przyprowadziliście.- Białowłosa skinęła głową w stronę uczniów Durmstrangu.- Zadbam o to, by taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła- Nie zdążyła dokończyć gdy zza zakrętu wybiegł Charles.

  Wszyscy przerazili się widząc, że chłopak ciężko oddycha i ledwo może utrzymać się w pionie.

- Adeline...- wydyszał i pokazał na korytarz prowadzący do południowego skrzydła zamku. Jedno słowo sprawiło, że starsza panna d'Émeraude nie myśląc o niczym innym rzuciła się biegiem we wskazanym kierunku.

  Dziewczyna była tak skołowana, że nie zabrała ze sobą różdżki, a jej myśli krążyły natarczywie wokół siostry. Kiedy tylko usłyszała głosy w oddali od razu przyspieszyła. Starała się uspokoić i choć trochę przybrać swoją codzienną maskę, ale strach w oczach Francuza nie dawał jej spokoju. W jej głowie pojawiały się wszystkie możliwe scenariusze, ale nawet ona nie spodziewała się tego co na nią czekało.

  Gdy tylko zbliżyła się grupy Francuzów, ci rozstąpili się przed nią, dzięki czemu mogła zobaczyć na co patrzą. Na posadzce leżało zakrwawione ciało jej siostry. Arlette upadła na kolana i sprawdziła jej puls; na szczęście Adeline żyła. Uniosła swoje dłonie delikatnie nad ciałem młodszej dziewczyny, starając się za pomocą magii zatamować krwawienie z ran.

Adeline | Tom RiddleHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin