Chusteczkowa lawina

11.9K 358 1.3K
                                    




* Louis *

Nadszedł dzień wyjazdu. Wstałem tak jak zwykle czyli przed siódmą. Wstawiłem wodę na kawę w międzyczasie wyciągając trzy kubki dla mnie, siostry i szwagra. Po chwili pojawili się także oni w bardzo dobrych humorach.

- Podekscytowani na wyjazd? - zapytałem wsypując brązowy proszek do naczyń.

- Bardzo, nawet nie wiesz jak nam się to przyda. - odparła Anne siadając przy wyspie kuchennej.

- I której wyjeżdżacie? - dopytywałem i wszystkie szczegóły.

- Za jakieś 20 minut, wypijemy kawę i zbieramy się na taksówkę. - odparł mój szwagier wyciągając telefon z kieszeni.

Czajnik zaczął gwizdać, wyłączyłem go i zalałem każdy kubek. Usłyszałem kroki na schodach i byłem pewny, że to mój seksowny siostrzeniec.

* Harry *

Zszedłem na dół cały zjechany, nie mogłam w nocy spać, w dodatku czułem się nie najlepiej. To pewnie po ostatnim wypadzie na dwór z Niallem.

- Hej wszystkim. - przywitałem się z domownikami i oparłem się o blat.

- Harry, jak Ty marnie wyglądasz. - zauważyła mama przykładając mi rękę do czoła.

- Nie czuję się za dobrze. - odparłem ostatkiem sił.

- Harold dzisiaj zostaje w domu. - oznajmiła moja rodzicielka patrząc na wujka.

Aha, czyli zostaje w domu z napalonym wujkiem Lou. Czy ten dzień może być jeszcze dziwniejszy? A no tak, zostaje z nim pół roku, rodzice wyjeżdżają za jakiś czas.

- Może zrobię Ci herbatę. - zaproponował wujek wyciągając mój ulubiony kubek.

Wzruszyłem tylko ramionami, ale w środku skakałem z radości. Jestem w szoku, że on nikogo nie ma, przecież jest taki opiekuńczy.

Pewnie żadna osoba tego nie doceniła, pamietam jak jeszcze dwa lata temu babcia Jay próbowała zeswatać wujka z paroma osobami, jedną nawet zaprosiła na rodzinny obiad. Była to jakaś Eliza Carter czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Wiem jedynie, że tego dnia wujek przy wszystkich wykrzyczał babci, że ma się nie wtrącać w jego życie miłosne. Następnie wyszedł z domu i nie odzywał się do niej przez dwa miesiące.

Z zamyśleń wyrwał mnie stawiany przede mną kubek z parującym napojem. Usiadłem wygodnie na krześle, obejmując zmarźniętymi dłońmi ciepłe naczynie.

Wujek zabrał się za robienie śniadania dla mnie i dla siebie, ponieważ rodzice poszli po bagaże.

- Chodź słońce niech Cię uściskam - powiedziała mama zagłębiając mnie w ramiona i całując w czoło.
Do kuchni weszła Gemma witając się.

- Mamo jego tez będziesz dusić? - spytała z uniesioną brwią. Wujek podał również jej kubek z herbatą, a za chwile przed nami wylądował talerz z jajecznicą.

Rodzice pożegnali się również z wujkiem i po chwili, usłyszeli klakson taksówki. Rzucili nam ostatnie pożegnanie i wyszli z domu zostawiajac nas na pół roku z wujkiem.

- Harry, bierzesz leki i do łóżka - oznajmił wujek stawiają po śniadaniu, na stole tabletki. Gemma rzuciła coś tam na temat, tego że to niesprawiedliwe.  - Gemmo, proszę przestań i ubieraj się do szkoły.  - powiedział wujek na co ta furknęła, mrucząc podziękowanie za śniadanie. Wstając, i po zabraniu swoich rzeczy wyszła do szkoły. 

Wziąłem lekarstwa i popędziłem na górę do łóżka.

****

Była godzina dziesiąta, leżałem z gorączką od jakiś dwóch godzin, pomimo tego, że wziąłem leki i tak nie czułem się najlepiej.

Wujek pracował przez ten czas, jest on projektantem stron internetowych. W sumie spoko praca, zarabia dużo kasy i się nie narobi.

Leżałam, czytając książkę. I co chwila wycierałem nos w chusteczkę. Nagle usłyszałem ciche pukanie w drzwi a następnie jak te się otwierają.

Za drewnianej powłoki wyłoniła się głowa wujka, kiedy zauważył, że nie śpię wszedł do środka i podszedł do łóżka przesuwając moje stopy i siadając na łożku.

- Jak się czujesz? - spytał przykładając do mojego czoła rękę.

- Jeszcze boli mnie głowa, ale już jest lepiej. Tylko ten katar. - powiedziałem ze zdeformowanym głosem przez zatkany nos.

- To dobrze - ręka wujka weszła pod pierzynę i znalazła się na moim kolanie sunąc w górę, i zatrzymując się na biodrach. Na nagły chłód dłoni przylegającej do mojego rozgrzanego ciała przeszedł mnie dreszcz - może poczujesz się zaraz lepiej - powiedział szatyn zmysłowym głosem, nachylając się nade mną. I chcąc pocałować, ale wsadziłem dłonie między nasze usta na co szatyn odsunął się ze zmarszczonymi brwiami.

- Jestem chory zarazę Cię - powiedziałem, na co na twarz szatyna wstąpił rozczulony uśmiech.

- Nie masz się czego martwić, najwyżej ty zaopiekujesz się mną - powiedział zabierając moją dłoń i łącząc nasze usta w krótkim pocałunku, który oddałem.

Szatyn po chwili ściągnął swoje ubrania zostawiajac jedynie dresy, które i tak bardzo luźno zwisały mu z bioder.

Wślizgnął się pod kołdrę obracając nas na łyżeczkę, oczywiście to ja byłem tą małą.
Podwinął moją koszulkę i jeżdżąc dłonią po odkrytym boku.
Od czasu do czasu składając pocałunki na szyi.

- Twoje kwiaty po prostu umierają, zasiej nowe nasiona w melodii
Wpuść mnie do środka, chcę cię poznać - rzucił tekstem szatyn, łapiąc mnie w pasie i przyciągając mój tyłek bliżej swojego krocza.

Nie wytrzymałem i wybuchłem śmiechem, obracając się do niebieskookiego przodem.

- Jesteś wariatem - powiedziałem, a szatyn skwitował to jedynie uśmiechem. Zarzuciłem nogę na jego biodro i wtuliłem się bardziej w klatkę mężczyzny.

- Tylko wariaci są coś warci - rzucił luźno łącząc nasze usta, jednocześnie jeżdżąc dłonią po udzie.

Przez następne kilka minut panowała gorąca sesja obściskiwania się a dłoń szatyna, ugniatała mój pośladek, przez co byłem twardy, ale mogłem poczuć, że szatyn również.

Nagle usłyszeliśmy...

####

Zawsze chciałam to zrobić HA POLSAT

Więc tak, żeby nie było, że prawa autorskie czy coś to

Jest tekst z piosenki Hazzy jak się domyślacie Sunflower, Vol 6 i zdanie z filmu Alicja po drugiej stronie lustra. ;)

💚💙

My uncle ✔︎ || Larry Where stories live. Discover now