Lekarze przerażają

6.5K 248 1.5K
                                    


* Harry *

- Louis...Loulou - klęczałem obok szatyna próbując go ocucić.

- Harry? Boże ale sen śniło mi się, że jesteś w ciąży - szaty usiadł trzymając się za głowę i z wciąż zamkniętymi oczami, przyciągnął  mnie na swoje kolana.

- Wiesz...to nie był sen - Louis jak na zawołanie otrzeźwiał.

- Ale, jak to? - spytał zdziwiony, a mnie naszły czarne myśli. A co jeśli mnie zostawi, odetnie się od rodziny i wyjedzie. Będzie żałował i wyprze się wszystkiego.

- Chodźcie, do salonu - powiedziała poważnie babcia.
Zszedłem z kolan wujka i razem całą trójką, ruszyliśmy za staruszką. 

Siedziałem, między Lou a Niallem. Skulony od wzroku babci.

- Louis, ty nieodpowiedzialny pacanie, który myśli kutasem a nie mózgiem. Co za idiotę wychowałam? Nie uczono Cię o zabezpieczeniach? - wiecie co było straszniejsze, ona nie krzyczała ona mówiła tym przerażającym grobowym głosem.

- Ale jak on może być w ciąży?! - w moich oczach zagościły łzy, na pewno mnie zostawi.

- Imbecylu, nie słyszałeś o czym takim jak zmiany w genetyce? - staruszka uniosła brwi.

- Nie? - jełop, normalnie jełop.

- Dobra, spokojne Harry? - uniosłem głowę patrząc na babcię - Jak się urodziłeś i byłeś mały strasznie bolał Cię brzuch. Rodzice jeździli z tobą po lekarzach i po pewnym czasie okazało się, że urodziłeś się z damskimi narządami rozrodczymi. Wiemy tylko o tym ja i twoi rodzice a teraz i wasza trójka.

- ale pojebana sytuacja - skwitował Niall

- Czyli, mogę rodzic dzieci? - nie dałem już rady z moich oczu popłynęły łzy, mam siedemnaście lat do ja teraz zrobię.

- Harry? -  Louis dotknął mojego ramienia,  wpadłem w jego ramiona, bojąc się, że to ostatni raz kiedy mogę je czuć.

- Proszę, nie odchodź. Nie zostawiaj mnie proszę. - płakałem w tors szatyna. Usłyszałem jak babcia szepcze do Nialla, aby poszli do kuchni.

- Nie, zostawię głuptasie. To nasze dziecko i weźmiemy odpowiedzialność oboje. - wyszeptał całując mnie w czoło.

- Naprawdę? -  uniosłem głowę patrząc w oczy szatyna.

- Tak, Kocham Cię Harry - te oczy wyrażały szczerość, a ja wiem, że też go kocham.

- Też, Cię kocham - szatyn pochylił się łącząc nasze usta. Będzie trudno, ale przejdziemy przez to razem.

*****

Nazajutrz babcia zaprowadziła mnie do ginekologa. Ja pierdole, ja Harry Edward Styles ide do lekarza dla bab. Dotarliśmy na miejsce po jakiś dwudziesty minutach spacerkiem.

- Usiądź sobie, ja Cie zarejestruje. - powiedziała babcia aja posłusznie usiadłem na krześle.

Bałem się tego lekarza, nawet nie wiem co on mi tam będzie robił, o co będzie pytam. Byłem przerażony całą tą sytuacją.

- Zaraz doktor Cie zawoła. - oznajmiła babcia zajmując miejsce obok mnie.

- A co on będzie mi robił? - zapytałem drżącym głosem.

- Najpierw przeprowadzi z Tobą wywiad a potem zrobi Ci USG przez Twoje niewyżyte dupsko. - odpowiedziała kobieta śmiertelnie poważnie.

Zamrugałem kilka razy oczami zdecydowanie przerażony. Myślałem, że tam zemdleje. W pewnym momencie drzwi od gabinetu się otworzyły a zza nich wyszła jak mogłem się domyśleć pielęgniarka.

- Harold Styles? - zapytała patrząc na mnie na co pokiwałem głową. - Zapraszam. - otworzyła szerzej drzwi.

Automatycznie złapałem babcie za rękę dając jej do zrozumienia, że idzie ze mną. Staruszka wstała i poczłapała za mną do gabinetu.

- Dzień dobry Harry, nazywam się Camille Payne i będę twoim lekarzem prowadzącym. - przywitała się lekarka pokazując abyśmy usiedli.

- Dzień dobry. - odparłem cicho.

- Nie ma się co martwić Harry, znam twój wyjątkowy przypadek. - unioskem tylko wzrok znad palców kiedy to powiedziała.

- Ale jak to? - udało mi się zapytać.

- Ta pani wykryła u Ciebie tą wyjątkowość, którą posiadasz Haroldzie. - wyjaśniła babcia.

Pokiwałem tylko głową uśmiechając się niezręcznie. Kobieta patrzyła na mnie z zaciekawieniem, w sumie skądś ją kojarzyłem. Ah, tak to matka tego Liama ze szkoły.

- A teraz prosiłabym abyś się położył na kozetce. - poleciła kobieta a ja Posłusznie wykonałem jej polecenie.

Leżałem tam jak w trumnie nie widząc co dalej, a ona włączała jakiś duży sprzęt i zakładała rękawiczki na dłonie.

- Teraz ściągnij dolne części garderoby. - powiedziała wpisując coś na klawiaturze.

Zdjąłem spodnie i bokserki a przemiła pielęgniarka podała mi coś do zakrycia się. Po chwili rozpoczęło się badanie. Nie powiem trochę to było dziwne i niekomfortowe, ale jak mus to mus. Nic nie mogłem odczytać z twarzy pani doktor i powoli zacząłem się martwić.

- Gratuluję, ciąża jest, na moje oko 4 tydzień, ale jeszcze wypisze Ci skierowanie na dodatkowe badania. Możesz się ubrać. - oznajmiła i usiadła za biurkiem pisząc jakieś pierdoły na kartce.

Ubrałem się szybko i usiadłem spowrotem obok babci. Staruszka cały czas patrzyła na lekarkę z zaciekawieniem, ja natomiast byłem zainteresowany moimi butami.

- No dobrze, tutaj jest skierowanie na badanie krwi i recepta na witaminy żeby ciąża się dobrze rozwijała, za 2 tygodnie przyjdź znów na badanie USG. - kobieta podała mi kilka kartek.

Wziąłem je do ręki i razem z babcią wyszliśmy z gabinetu. Westchnąłem cicho idąc powoli w stronę przystanku autobusowego. Nie miałem ochoty ani siły na spacer.

####

Cionsza będą dzieci ??

My uncle ✔︎ || Larry Where stories live. Discover now