Bo nic nie boli bardzje niż starta

4.9K 244 735
                                    




* Harry *

Nastał kolejny, piękny dzień, byłem już w szkole i czekałem na przedostatnią lekcje. Dzisiaj jakoś wyjątkowo bolał mnie brzuch, trochę mnie to zaczęło niepokoić, bo po wzięciu leków nie przestawało. Postanowiłem że do końca lekcji jeżeli nie minie to pojadę z Lou do szpitala.

- Panie Styles, do odpowiedzi. - powiedział nauczyciel na co westchnąłem ciężko i podniosłem się z miejsca.

Nie doszedłem nawet do końca, gdyż ból był tak silny, że zgiąłem się w pół. Przy mnie od razu pojawił się Niall i nauczyciel.

- Niech ktoś zadzwoni po karetkę. - krzyknął pedagog.

* Niall *

Rozległa się mała panika, Harry zwijał się z bólu. Nie wiedziałem co mam robić, ale wiedziałem, że może być z nim gorzej zanim karetka przyjedzie.

- Może niech go ktoś tam zawiezie. - powiedziałem spokojnie do nauczyciela.

- Ja mogę! - usłyszałem krzyk jednego z "goryli" Harry'ego.

Podszedł do mnie i Hazzy po czym we dwóch postawiliśmy ledwo tomnego chłopaka prowadząc go w stronę wyjścia.

- Trzeba powiadomić jego chłopaka, że coś mu jest. - rzucił Zayn, który pojawił się z dupy dosłownie.

- Masz mój telefon i dzwon. - podałem mu telefon wskazując numer do szatyna.

* Liam *

Jechałem tak szybko jak tylko mogłem w czasie gdy Zayn dzwonił do chłopaka Harry'ego. Po niespełna pięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Zee wziął małego w stylu panny młodej i weszliśmy całą czwórką do środka.

- Lekarza! Lekarza! - zawołał Niall i po chwili ktoś przybiegł.

Mulat położył Loczka na noszach, które po chwili odjechały prowadzone przez lekarzy i pielęgniarki. Usiedliśmy na krzesłach czekając na Louisa, tak przynajmniej mówił blondyn.

- Oni muszą żyć. - usłyszałem ciche modły Irlandczyka.

- Oni? - zapytałem patrząc na niego.

- Przejęzyczyłem się, to że stresu. - aww, jaki on jest słodziak.

Nie to, że coś do niego mam, ale blondynek wydaje się być uroczy. Mógłbym się z nim zaprzyjaźnić. Widać, że dobry z niego kumpel.

Po jakiś pięciu minutach do szpitala wpadł , zdyszany szatyn rozglądając się chaotycznie, kiedy jego wzrok wylądował na nas. Podbiegł do Nialla.

- Gdzie? - powiedział, mogłem ujrzeć w jego oczach przerażenie. Widać było jak bardzo kocha Harry'ego.

- na sali, o idzie lekarz- powiedział Niall, a my wstaliśmy.

- Dzień doby doktor Shawn Mendes, ktoś z Panów jest członkiem rodziny? - spytał wysoki lokowaty lekarz.

- Tak, jestem narzeczonym Louis Tomlinson - powiedział, lekarz spojrzał na jakiś papier i kiwnął głową.

- Tak, widzę Pana na liście osób uprawnionych.

- Co jest z Harrym ? - sam się lekko zdenerwowałem nie wiedząc co jest nie tak z brunetem.

- Z Panem Styles'em wszytko dobrze, jak i z dziećmi. Pan Harry za dużo się stresował to dlatego. Na szczęście to nie było nic groźnego. Może Pan do niego iść. Ale ma kategoryczny zakaz stresu i przemęczania się. Ciąże czworaczków są bardziej groźne. - Louis kiwnął głową i lekarz podał numer sali, w której leży Styles. Tomlinson obrócił się do nas mówiąc coś do Nialla ale nie słuchałem go.

Spojrzałem na Zayna, który tak samo jak ja był zdziwiony.
- Ciąża? Czworaki? - spytałem głupio. Louis i Niall jakby dopiero przypomnieli sobie o naszej obecności popatrzyli na nas z szokiem.

- Tak, Harry jest w ciąży z czworaczkami - powiedział spokojnie szatyn to dlatego Niall mówił „oni" teraz już rozumiem.

- Ale jak to możliwe? - zagadnął Zayn

- Później ci wytłumaczę, mama mi kiedyś opowiadała - powiedziałem.

- chodzimy do Hazzy - powiedział starszy, a my całą trójką ruszyliśmy za nim.

My uncle ✔︎ || Larry Where stories live. Discover now