Rodzinny gril

4K 194 686
                                    



* Harry *

Po kilku godzinach siedzenia w salonie i pocieszania babci, kobieta poszła się położyć zmęczona takim nawałem emocji.

Gemma zaraz po niej ulotniła się do Cola, oznajmiając, że dziś śpi u niego.

My nadal siedzieliśmy w salonie, Niall buszował w kuchni za jakimiś przekąskami. Ja rozmawiałem z Liamem na jakieś błahe tematy, przeczesując karmelowe kosmyki Lou, śpiącego na moich kolanach.

To był emocjonalny dzień i szatyn zasługiwał na odpoczynek, całe szczęście jutro była sobota, i szatyn nie szedł do pracy.

- Bardzo to przeżył, prawa? - Li kiwnął głową w stronę śpiącego szatyna, który akurat obrócił się przytulając do mojego brzucha.

- Tak, Lou jest bardzo emocjonalny. Cieszę się, że nie zemdlał jak się dowiedział o ciąży babci.  - rozczulony uśmiech, pojawił się na mojej twarzy. A zaraz potem  krótki śmiech opuścił moje usta.

- A zemdlałby? - zaśmiał się Liam, pokiwałem głową.

- Zemdlał jak się dowiedział, że jestem w ciąży. Następnie jak byliśmy na badaniu  i okazało się, że będziemy mieli czworaczki. Zemdlał, jak dowiedział się, że będą to trzy córki i syn. A ostatnio zemdlał jak doktorka, powiedziała że jak będzie dobrze to mogę rodzic naturalnie.  - Liam wybuchł śmiechem, który próbował stłumić w poduszce.

- Naprawdę? - kiwnąłem głową na, tak - Dlaczego? - spytał zainteresowany, omdleniami Lou.

- Tak już mam - mruknął zaspany szatyn, bardziej przytulając się do brzucha i idąc spać dalej.

Popatrzyłem na Liama, uśmiechając się i wzruszając ramionami.

- Jest bardzo emocjonalny. - spojrzałem na Lou, gładząc jego nieogolony policzek.
On nawet nie wie jak bardzo go kocham.

****

Minął tydzień od wieści, które przekazała nam Jay. Trochę się uspokoiło a babcia dawała sobie radę, czuła się już lepiej. A po tygodniu bez tego skurwiela. Stwierdziła, że to było tylko głupie zauroczenie.

Dziś był koniec roku szkolnego, szedłem korytarzem z moją osobistą obstawą jaką byli Niam. Chociaż raz się nie miziali będąc wystarczająco opanowanymi.

We trójkę weszliśmy na salę gimnastyczną, i ustawiliśmy się koło naszej klasy.
Staliśmy kilka minut kiedy Niall mnie szturchał.

- Ej, patrzcie na wejście - spojrzałem tam gdzie wskazał blondy, w wejściu stał Zayn ale nie był sam. Obejmował w pasie jaką dziewczynę, całując się z nią.

- A to chuj - powiedziałem, Liam zacisnął pięści jakby chciał tam podejść, ale Ni złapał go za nadgarstek.

- Z tego co wiem to, za tydzień wyjeżdża. Podobno zamieszkał z ojcem i tam będzie chodził do szkoły. - powiedział Liam.

- A ty skąd to wiesz? - Niall zmarszczył brwi.

- Moja mama przyjaźni się z jego. - Ten wzruszył jedynie ramionami.
Rozpoczął się apel, myślałem, że będzie trwać wiecznie. Ale po tem, rozeszliśmy się do klas. Gdzie każdy odebrał świadectwo. Ja jeszcze pożegnałem się z klasą bo od przyszłego roku będę miał nauczanie domowe. A to ostatni rok w szkole.
Nie czekając dużej, we trójkę ruszyliśmy do domu, ciesząc się wakacjami.


****

Postanowiliśmy jakoś uczcić koniec roku szkolnego. Niall zaplanował grilla. W sumie to był dobry pomysł dzidzie i ja byliśmy głodni.

Siedzieliśmy właśnie w ogrodzie kiedy przyszła babcia, było z nią już lepiej.

- Pomoc wam coś? - zapytała spokojnie.

- Możesz usiąść babciu, Niall sobie świetnie radzi. - odparlem z uśmiechem.

Horan w tym momencie przyniósł pokrojone warzywka i jakieś mięso a za nim Liam niósł napoje.

- Pani babcia odpoczywa, nie rozniesiemy kuchni. - powiedział tleniony poruszając zabawnie brwiami.

- Tylko wytrzyjcie blat po ruchańsku. - mruknęła Gemma, która siedziała na kolanach Cole'a.


* Niall *

Razem z moim misiem poszliśmy jeszcze po resztę rzeczy, jakieś kubki, widelce. Gemma mnie wkurzyła, bo ja nie mma co robić tylko się ruchać z Payno na kuchennym blacie.

- Wszystko mamy? - zapytał brunet podchodząc do mnie.

- Tak raczej tak. - porozglądałem się po kuchni upewniając się.

Liam przysunął się do mnie bliżej po czym złączył nasze usta. Oczywiście odwzajemniłem pocałunek. Po chwili chłopak odsunął się ode mnie a ja wyszczerzyłem się jak głupi.

- Jesteś słodki Ni. - powiedział brazowooki idąc w kierunku drzwi do ogrodu.

Boże jak ja kocham tego gościa. Już planuje nasze wesele.




Wróciliśmy do reszty rozkładając kubki i talerzyki. Louis stał przy grillu doglądając leżącym na nich kiełbasek.

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie nawzajem. Ja nikogo nie zapraszałem.

* Harry *

Wstałem z miejsca i skierowałem się w stronę drzwi. Po uchyleniu powłoki ujrzałem jakiegoś dziadka.

- Muzyka jest za głośno? - spytałem.

- Nie, nie, Ty jesteś Harry? - odezwał się staruszek.

Popatrzyłem na niego badawczym wzrokiem. Nie znam typa. Chyba to wyczuł, bo zmienił mu się wyraz twarzy.

- Oh, gdzie moje maniery. Jestem Jason. - oznajmił mężczyzna wyciągając dłoń w moim kierunku.

Uścisnąłem ją lekko i nie będąc chamem zaprosiłem go do środka. Pokierowałem go do ogrodu, pojawienie się tego typa wywołało niemałe poruszenie.


- O Jason jesteś, zapomniałam że miałeś przyjść. - oznajmiła babcia wstając i witając się z tym typem.

Lou posłał mi pytające spojrzenie a ja tylko wzruszyłem ramionami. Szatyn zdjął z grilla pierwszą porcje warzywek i kiełbaski po czym podał mi warzywka na talerzyku.

- Dziękuję skarbie. - powiedziałem cicho posyłając mu szeroki uśmiech.

- Mamo kto to? - zapytał Lou siadając obok mnie.

- To jest Jason kochanie. - powiedziała babcia.

Lou jakoś nie był tym faktem zadowolony ale mimo to uścisnął dłoń mężczyźnie.

####

Ciekawe kim jest tajemniczy Jason

My uncle ✔︎ || Larry Where stories live. Discover now