Prawda wychodzi na jaw

4.2K 197 1K
                                    





* 3 miesiące później *

* Harry *

Do porodu zostało już niewiele czasu, ja oczywiście dalej leżałem w szpitalu żebym miał co urodzić. Martwiłem się o te maleństwa bardziej niż o samego siebie.

Dowiedziałem się, że dzisiaj mama ma rozprawę rozwodową z moim tatą. Boję się co nagada mój pierdolnięty tatuś. Mama obiecała mi że przyjdzie razem z Lou i babcią jak rozprawa dobiegnie końca.

- Jak się czujesz Harry? - zapytała pani Payne, która miała dzisiaj dyżur.

- Jest dobrze, trochę czuje jakbym miał brzuch niżej, ale po za tym jest okay. - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem na ustach.

- To normalne, jesteś kilka tygodni przez porodem i twój organizm przygotowuje się do porodu. - wyjaśniła pani doktor.

Westchnąłem lekko przymykając oczy i wyobrażając sobie jak mój kochany Louis stoi obok mnie trzymając mnie za rękę i mdlejąc po kolei przy każdym narodzonym dziecku. Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk wiadomości. Wziąłem telefon do ręki i odczytałem ją.

Od: LouLou ❤️

Dzień dobry Kochanie, mam nadzieję, że z wami wszystko w porządku. Razem z mamą szykujemy się na rozprawę. Mam nadzieję, że ten gnojek zapłaci za to co Tobie zrobił. Kocham was, Louis x.

Uśmiechnąłem się mimowolnie do ekranu nie zwracając uwagi na dalej stojącą przede mną panią Payne. Kobieta pokręciła w rozbawieniu głową.

- Ja już pójdę Harry, jeżeli coś by się działo to nacisnij guzik z dzwoneczkiem. - powiedziała i wyszła z sali.

Rzuciłem jej ciche "do widzenia" czytając jeszcze kilka razy to co napisał mój ukochany. Mam nadzieję, że mama wygra tą rozprawę. Nie ma innej opcji, chociaż tata też ma jakieś asy w rękawie, na pewno.

Starałem się myśleć pozytywnie, lecz jakoś nie dawałem rady, poczułem się mega słabo, a potem coś pod moimi pośladkami. O nie, tylko nie to...

* Louis *

Razem z Anne i mamą wchodziliśmy do sądu, naszedł czas na rozprawę. Bałem się, że Des zrobi nam koło dupy.

- Sprawa, rozwodowa Anne i Desmonda Styles. Zapraszam na salę.  - weszliśmy do środka, razem z mamą usiadłem na miejscu dla świadków. Anne usiadła koło mecenas Edwards a Des koło swojego adwokata.  - proszę wstać wysoki sąd idzie. - wsiadaliśmy kiedy na sale wszedł mężczyzna. - Sprawę rozwodową państwa Styles poprowadzi, sędzia Lewis Capaldi. Proszę usiąść.

- Dzień dobry, rozpoczynam rozprawę rozwodową, Pani Anne Styles oraz Pana Desmonda Styles. Pozew został wniesiony przez panią Styles o niepoczytalność męża. Proszę panią na środek? - Obserwowałem, jak Anne wstaje i przechodzi na środek sali. - niech pani pamięta, że zeznaje pani pod przysięgą.

- Rozumiem - siostra skinęła głową.

- Niech pani opowie jak wyglądało zachowanie męża.

- Otóż, kiedy cztery miesiące temu wróciliśmy, z pół rocznego wyjazdu. Des strasznie oszalał, najpierw zdobił awanturę naszej córce, następnie rzucił się z rękoma na mojego brata. A na końcu uderzył naszego syna i wyrzucił go z domu.

- Sprzeciw - powiedział adwokat - Pani Styles nie wspomniała, że to wszytko przez to iż ich dzieci zaszły w ciąże.

- Czy to prawda? - Anne spuściła wzrok, zaczyna się piekło.

- Tak, to prawda

- Cóż, z tego co czytałem pańska córka jest pełnoletnia, więc to nie stanowi problemu. A co do państwa syna brakuje mu niecałych czterech miesięcy do pełnoletności.  To się zdarza. - nagle z krzesła zerwał się Des.

- Ale Harry jest w ciąży ze swoim wujkiem! - i poszło.

- Ty nic nie rozumiesz! Oni się kochają!

- Twój brat jest pierdolonym pedofilem!

- Cisza! Jeszcze raz takie zachowanie a narzucę na państwa karę pieniężną. - teraz to moje serce waliło jak oszalałe. Sędzia spojrzał na mnie, o chui - Proszę o podejście pana Tomlinsona. - z sercem, które prawie wyskoczyło z piersi, stanąłem na miejscu gdzie przed chwilą stała Anne. - Czy wie pan, że związki między osobami w rodzine są zabronione? Tak jak bart z siostrą tak samo wujek z siostrzeńcem. Gdyby nie był pan spokrewniony z chłopcem mógłbym przymknąć na to oko. Ale w tej sytuacji muszę wyciągając konsekwencje. - Jak chuj trafie do pierdla i nie zobaczę, Hazzy ani dzieci. Nagle wstała moja mama, która dotychczas milczała. Teraz można było ujrzeć brzuch kobiety.

- Wysoki sądzie, Louis nie jest wujkiem Harry'ego. - wszyty na sali łącznie ze mną i ławą przysięgłych powiedzieli głośne „co" - mama podeszła do sędziego niosąc jakiś kawałek kartki w ręce. Podała go sędziemu, który uważnie zaczną czytać.

- To testament - coo jest o co chodzi.

- Tak, Melisa Austin była moją przyjaciółką poznałyśmy się w domu dziecka, w podobnym czasie wyszliśmy za mąż, ona na Xsaviera Austina ja za Marka Tomlinsona. Mieszkaliśmy obok siebie, w krótce na świat przyszedł ich syn Louis. Kiedy Lou miał roczek, Austinowie postanowili całą rodziną pojechać na wycieczkę. Tego samego dnia kiedy wyjechali w nocy dostaliśmy telefon, że mieli wypadek. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że Melisa zmarła na miejscu a Xsavier na bloku operacyjnym. Osierocili Louisa, ale przed śmiercią zapisali, że opiekę po ich śmierci przejmuje matam chrzestna. Mieliśmy wychować Lou jak własnego syna i nie niszczyć mu dzieciństwa, mówiąc o tym, że nie jest nas. I tak wraz z Markiem spełniliśmy, ostatnią wole przyjaciół i wychowaliśmy Lou.

Stałem i patrzyłem na mamę z niedowierzaniem, co jak. Swoją drogą nie tylko ja milczałem.

Usłyszeliśmy krzyki, na korytarzu i zaraz do sali wpadł Niall dysząc i a za nim ochroniarze, którzy go wyciągali.

- Harry...On...Szybko!- Oo chodzi o Harry'ego... Kurwa Harry!! Nie patrząc na nic wybiegłem z sali ruszając do wyjścia.

####

O maj gasz Louis nie jest spokrewniony z Harrym?! :0000
nie spodziewałam się xD

My uncle ✔︎ || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz