Prawdziwy Youhae?

410 46 8
                                    

Jechaliśmy w towarzystwie grającego radia, krótkich spojrzeń i zachmurzonego nieba.

Taeyong co jakiś czas wystukiwał palcami rytm na kierownicy, a godzina, chociaż późna, goniła japończyków na przepełnionych chodnikach.

Tamten widok przypomniał mi, że miesiąc temu nie pozwoliłabym się wynieść z Tokio, a teraz rozważam przepowadzkę na drugi koniec kraju właśnie ze względu na Koshiego.

Błagam, oby Yuta rzeczywiście kłamał. Chcę tylko, żeby wszystko wróciło do normy — Mogę nawet wyjechać. Na zawsze. Zapomnieć.

Dlatego postaniwiłam — jeśli Lucas na prawdę złapał tamtego gangstera, to powiem im dzisiaj prawdę.

Oby tylko chcieli mnie po tym jeszcze znać.

—Nadia wziąłem Ci bluzę— Taeyong wskazał na tylne siedzenia — załóż, bo dojeżdżamy.

—Tooo... mam być incognito?

—Nie popełnię drugi raz tego samego błędu. To na tej ulicy poznałaś Youhae — spojrzał na mnie — z resztą o tej porze kręci się tu wiele szemranych osób.

—okej, już zakładam — zarzuciłam kaptur na głowę — tak lepiej?

—mam, w kieszeni jest maseczka — założył swoją, aby również nie rzucać się w oczy— przepraszam za takie utrudnienia, ale zrozum, że to dla Twojego dobra.

— niema sprawy, przecie rozumiem — wyjrzałam przez szybę — jest coś co jeszcze powinnam wiedzieć?

— hmmm... Potrafisz udać męski ton głosu? — pokiwał głową — lub umiesz taki specyficzny chód, jak ten Lucasa?

— Ee, cooo? Nie wiem — odparłam zadziwiona — a czemu pytasz?

— przydałby się taki kamuflaż — wycedził wysiadając — Oo, chciałem Ci otworzyć drzwi.

— luz, przecież sama też posiadam ręce — zaśmiałam się lekko, podchodząc w jego stronę.

— taa... Nadia? — chwycił mnie z rozbawieniem za ramię — co ty właśnie robisz?

— idę? —uniosłam brew.

— Hahahahah, przecież nie mówiłem tego na poważnie. Z tym chodem w stylu Lucasa — parsknął śmiechem — a ty wozisz się jak na blokowisku. Hahah, on nawet tak nie chodzi!

— ahh, serio? — zwiesiłam ręce.

— no raczej! — chichrał się, gapiąc na mnie ze zdumieniem— co to byyyło!

— aham, no... Tylko się wygłupiałam — uciekłam wzrokiem, idąc już po swojemu w stronę budynku.

— Hahaha, no tak — zerkał na mnie, dopóki nie dotarliśmy do drzwi — wiesz... jeśli chcesz udawać Lucasa... —zapukał do drzwi— to wystarczy, żebyś powtarzała ciągle „moja mordo”

—okej, a to jakiś tajny szyfr? — zaśmiałam się lekko.

—tak, do przyjaźni z każdym z nich— odpowiedział tym samym.

— Ahahah, okej... W sumie nie słyszałam jeszcze tych z jego ust — zmarszczyłam brwi.

— tak, bo przy kobietach się hamuje — położył sobie palec na ustach jakby to była tajemnica.

— mhm, w takim razie od dzisiaj będę wrzucać "moja mordo" tak co dwa zdania, kiedy z nim rozmawiam — znowu się zaśmiałam.

— lepiej w każde zdanie — poprawił mi kosmyk włosów palcami.

«SEKRET YAKUZY»Donde viven las historias. Descúbrelo ahora