Yongguk To Kretyn

244 25 14
                                    

— Najerw podjedziemy po Lucasa, bo mamy bliżej. Potem dorwiemy Marka — parsknął Yongguk, poprawiając kurtkę po drodze — jakieś pytania?

— tak, co dalej? Przetrzepiemy Markowi dupe, aż się wygada? — Taeyong wszedł za nim do windy, a ja zatrzymałam się tuż przed nią z przerażoną miną

— może. Wymyślę coś po drodze — srebrno włosy wcisnął guzik, żeby drzwi się przede mną nie zamknęły. Następnie spojrzał się marszcząc brwi — a ty co? zostajesz?

— uhm, nie... Pff, żartujesz? Słabooo — palnęłam cokolwiek, wpadając do windy, chociaż od razu straciłam poczucie bezpieczeństwa.

Wyluzuj! Wyluzuj! Przecież to tylko głupia i ciasna metalowa puszka złomu! Nie możesz pokazać siwemu dupkowi, że boisz się zjechać nią na parter. O ile Taeyong jest wyrozumiały, tak Yongguk szuka kolejnego powodu do zaczepki!

Drzwi zaczęły się zamykać, a ja od razu wzięłam spory haust powietrza, powstrzymując się przed narzekaniem.

Kiedy siwy frajer na mnie spojrzał, uśmiechnęłam się niezręcznie, grając jakby wszystko było w najlepszym porządku. Chociaż nie jest! Na prawdę nienawidzę kiedy jest tak ciasno, a coś jeszcze się porusza! Może to klaustrofobia?!

— wszystko okej? —Yongguk zrobił swoją popisową minę nastroszonego kaczora, któremu nic nie pasuje, a ja poczułam, jak Koshi kładzie rękę na moim ramieniu. Czerwono włosy nachylił się i w tej samej chwili spojrzał mi z tym ciepłym uśmiechem, który całkiem szybko mnie uspokoił. Spojrzałam mu w oczy, a po chwili nie wiele myśląc złapałam go za kołnierz i przyciągnęłam do nagłego pocałunku.

No... może... Przyznaje! Nie wyglądało to zbyt przyzwoicie, ale dzięki temu skupiłam uwagę tylko na nim, a ten wredny, siwy dupek wcisnął się w sam kącik windy, jakby próbował przed nami uciec. Ha! Czyli znowu dałam mu popalić! Czy jakoś tak...

— mhm, może się od siebie odkleicie, bo zaraz ten czerwony ogier wypadnie plecami za windę — chłopak zdążył to powiedzieć, a drzwi akurat się otworzyły i Taeyong ledwo złapał równowagę, śmiejąc się pod nosem.

— hahah, no cóż... Umm, lubimy ryzyko — spojrzał jeszcze na mnie ze zdumieniem, po czym przyciągnął  lekko do siebie i zmienił temat — Yongguk, dzwoniłeś do Marka i Lucasa?? Warto sprawdzić czy są w domu.

— nie, zrobimy im niespodziankę — chłopak odpalił papierosa, wychodząc powoli z klatki — chce przetrzepać Markowi dupe. Jeśli rzeczywiście współpracował z tymi amatorami, to obetne mu wszystkie palce.

— mhm, nie wiem czy to coś zmieni — Wycedził zastanawiająco Taeyong — nawet jeśli znajdziemy zdrajcę i namierzymy tych gangsterów to czekają nas kolejne problemy. Jak załatwimy sprawę bez wiedzy szefostwa? W końcu będą musieli się dowiedzieć.

— pewnie tak... Może... Jeśli to schrzanimy to Yakuza potraktuje nas gorzej niż Ci frajerzy, którzy zastraszali Nadię — dodał Yongguk i szliśmy przez chwilę w ciszy, bo każdy się zastanawiał — może powinienem spisać już testament — dodał w końcu siwy i wsiadł do samochodu, a ja zatrzymałam się tuż przed nim z nieco zdziwioną miną — co chcesz? Wsiadaj z tyłu. Aż takie z was nierozłączki, że do kibla też chodzicie razem? — parsknął, zbywając mnie od razu.

— co? — spojrzałam w dół — mam gdzieś, że siedzisz obok kierowcy. Tylko weź te krzywe szkity z mojej torebki, kretynie — zabrałam ją z pod jego nóg, trzasnęłam drzwiami i wsiadłam sama z tyłu.

— hahah, no widzisz koleżanko. Na drugi raz kładź swoje rzeczy na siedzeniu.

— To leżało na siedzeniu — parsknęłam wściekła.

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now