Nie Jestem Suką!

275 26 29
                                    

- kurcze, co teraz? - siedziałam przy stoliku w restauracji i gapiłam się na Taeyonga przez okno - chyba jest wkurzony - pomyślałam, zajadając stres ciasteczkiem, kiedy on rzucał swoim telefonem na parkingu - dobra, jednak jest bardzo wściekły - sama do siebie skinęłam głową i sama ze sobą zaczęłam dialog w myślach - bo mogłam dać mu te dokumenty wcześniej. Mogłam powiedzieć o wszystkim, a teraz? Może jest już za późno? - przerwałam słysząc powiadomienie w telefonie i zmarszczyłam brwi czytając smsa na głos - taaak... Się... Z nami nie pogrywa? - wymamrotałam ze zdziwioną miną - co?! Ja nie chce z nimi w nic grać - odłożyłam telefon z takim szokiem, na stolik. Następnie uniósła wzrok z powrotem na okno. Taeyong był w trakcie bójki z uliczną lampą, a właściwie zafundował jej kopniaka, po czym złapał się za obolały piszczel, a następnie ściągnął kurtkę i zaczął nią nawalać tą biedną lampę - co on wyprawia? - kręciłam głową, kiedy Tae wreszcie oparł ręce na biodrach i odetchnął z ulgą. Następnie podniósł nieco poturbowany telefon, a ja usłyszałam, że mój właśnie zaczął dzwonić z tą uroczą piosenką od Eda Sheerana - tak, Taeyong? - odebrałam gapiąc się na niego z niezręcznym uśmiechem przez szybę restauracji.

- chodź, musimy pojechać do Yongguka - odparł, co od razu poderwało mnie na nogi.

Tylko nie ten niemiły gość o kręconych, czarnych lokach. Ostatnim razem nawet się ze mną nie przywitał, a nawet gorzej! Ciągle mi dogryza, traktuje z góry i gada reszcie, że powinni się trzymać ode mnie z daleka, jakbym to ja była tu jakimś strasznym gangsterem z bronią w tylnej kieszeni spodni - wywróciłam oczami podchodząc do Koshiego i wytarłam palcem, pozostawione wcześniej, łzy na policzkach.

- no co? Jesteś na mnie zła?

- nie chce znowu do niego jechać. I tak wiem co mi powie! - spojrzałam na niego z wyrzutem.

- niby co?! Że się pomyliłaś? No ma rację i trudno! Nie wiedziałaś co robić, bo nie jesteś w mafii!

- ohh, ta Nadia znowu coś przeskrobała! Co za głupia koza! Dawajcie chłopaki, Taeyong, sioooo mi z nią! - przedrzeźniałam głos Yongguka, kiedy czerwonowłosy chwycił mnie za ramiona, przed swoim autem.

- Nadia, nikt Ci nie powie żadnego... Sioo - dodał ze zdziwieniem, marszcząc do mnie brwi - popełniłaś błąd! Co mam Ci powiedzieć?! Że zrobiłaś dobrze? - patrzył mi w oczy - Posłuchaj... Yongguk na pewno będzie wściekły. Ja też jestem... Ale każdy z nas rozumie, że się bałaś...

- tak... Wiem, przepraszam. Po prostu nie mogę się pogodzić z tym, że zwlekałam. Sama chciałam to wszystko wyjaśnić, ale potrzebowałam trochę więcej czasu, a oni mi go zabrali...

- Nadia, to przeszłość. Liczy się tu i teraz, więc przestań rozpamiętywać i skup się na tym, żeby to wyjaśnić u Yongguka. Tylko tak dojdziemy wreszcie do sedna sprawy. Proszę... Mam już dosyć błądzenia... - dodał i uciekł wzrokiem.

- n-no... Dobrze, to jedźmy - chwyciłam ręką za drzwi i wsiadłam do auta i odetchnęłam cicho, spoglądając przez szybę. Cały ten strach, jakby ze mnie wyparował. Poczułam, że nie chce już więcej płakać ani krzyczeć. Sama bliskość Taeyonga sprawiła, że ogarnął mnie spokój - dopiero teraz dostrzegłam, że przy nim czuje się pewniejsza siebie.

- masz rację - odparłam po chwili, kiedy wsiadł za kierownicą - dałam Ci dokumenty, więc wybrałam po której jestem stronie. Teraz muszę poznać konsekwencje swojej decyzji - wzruszyłam ramionami - a dopóki mam szansę zakończyć te sprawę, to muszę wziąć się w garść i próbować. Samo zamartwianie się o Ciebie czy Yute wcale mi nie pomoże.

- jeśli chodzi o niego, to sądzę, że nic mu nie zrobią - odparł wyjeżdżając z parkingu - po co im tyle zachodu? Tworzenie idealnych kopii podpisów i pieczęci na dokumentach. Angażowanie w to Ciebie? Nie zabiliby go teraz, bo straciliby silnego pionka w grze. Pewnie dalej Cię zastraszają licząc na to, że zmienisz zdanie.

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now