Rozmowa Z Szefem

113 13 2
                                    

— Twoja dziewczyna... Dobra partia — odparł wujek Taeyonga, kiedy wychodziłam.

Jakkolwiek głupawo to wszystko nie brzmiało... Nasz plan zadziałał. Ten facet raczej nie pomyślaby, że mogę być dla jego interesów zagrożeniem.

Muszę jeszcze bardziej upewnić go w jego przekonaniach.

— mało rozumie? — dopytał po chwili.

— coś poniekąd. Wyłapuje słowa, ale więcej mówi po angielsku — odparł  Taeyong, drapiąc się w tył głowy.

— tak ma pozostać. Nie ucz jej więcej japońskiego — wujek usiadł na fotelu — dobrze, w takim razie przejdźmy do naszych spraw. O czym chcieliście mi powiedzieć wcześniej?

— jest mężczyzna, o imieniu Youhae — Taeyong podszedł w jego stronę.

— nigdy nie słyszałem o nikim ważnym, kto nosiłby w Japonii takie imię — facet wzruszył ramionami — czego od nas żąda?

— zagraża naszej firmie.

— jeszcze raz... martwicie się nic nie znaczacym petem?

— ten pet zamordował Yongguka! — wtrącił Lucas.

— a gdzie go zastrzelono? — dopytał wujek.

— za starymi magazynami — Taeyong zwiesił głowę.

— czyli wjechaliście na teren jakiegoś gangu. Znalazłem też mnóstwo naboi. Jako pierwsi otworzyliście ogień?

— Yongguk-kh... Strzelił do nich, kiedy porwali Marka — westchnął Lucas łapiąc się za głowę.

— stąd mamy gotowego trupa — ich szef rozłożył ręce — gratuluję. W kilka minut złamaliście trzy zasady. Gdybym pytał dalej, zapewne okazałoby się, że o wiele więcej. Jesteście teraz zdziwieni, że ktoś wymierzył sprawiedliwość?

— ph... Gdzieś mam taką sprawiedliwość. Oni mają naszego — parsknął Lucas.

— Mark. Ile ma lat? A od jak dawna sprawia nam ciągłe problemy? — wujek Taeyonga mówił tak cicho i szybko, jakby starał się, żebym jeszcze mniej zrozumiała.

Przez to, żeby ich podsłuchać, zakradłam się w skarpetkach na korytarzu.

— to znaczy, że mamy go zostawić na pewną śmierć? — parsknął pretensjonalnie Koshi.

— no wybacz Taeyong. Jesteś moim bratankiem, ale nie będę wszczynał wojny z miejskimi gangami, ze względu na twoje zachcianki.

— to nie są zachcia-

— Mark dostał od nas bardzo wiele kolejnych szans. Jeśli chciał wyjść z tego cało, wystarczyło, żeby zrobił to co do niego należało. Z tego co wiem, miał być w Osace od tygodnia, ale został tutaj i obijał się z Tobą — facet spojrzał na Lucasa — także poraz kolejny możecie sobie pogratulować.

— wiem jak to brzmi wujku — westchnął Taeyong — myślisz, że z nimi zadarliśmy, ale to nie tak. Jeśli  Yongguk naraził tyle zasad i swoje życie, żeby nam pomóc, to znaczy, że sprawa jest poważna... Na prawdę jest...

— dostaniesz ode mnie inne mieszkanie.

— co?

— przeniesiesz się do Kyoto. Razem z Lucasem — wycedził mężczyzna — stamtąd będziecie narazie wykonywać pracę. Przeczekasz sytuację. Kiedy wszystko się uspokoi, wrócicie do Tokio.

— to nie jest wyjście!

— Taeyong... Naucz się nad sobą panować, bo gniew i chęć zemsty zaprowadzi Cię do nikąd, tak jak to było z Twoim ojcem.

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now