Dokumenty Koshiego

923 102 11
                                    

-Nadia, chyba zaspałaś do pracy-Taeyong szturchnął mnie w ramię.

-jakto?! Nie wstałam?! nie!- krzyknęłam wyskakując z łóżka.

Zdenerwowana pobiegłam do toalety żeby się ubrać.

Nienawidziłam spóźniać się do pracy.

Nie tym razem, dziś muszę być na czas!

-dlaczego mnie nie obudziłeś wcześniej?!

-spałem, myślałem, że dzisiaj sobota.

-Taeyong... Nie możesz się jakkolwiek przydać?

-miałem dobre intencje.

-właśnie widzę! Jak zawsze! -wrzasnęłam wkurzona podczas wrzucania swoich rzeczy to torebki.

-klucze leżą na komodzie.

-o dzięki panie pomocny -parsknęłam zdenerwowana przy wyjściu.

-nie wzięłaś torebki -spojrzał na mnie z rozbawioną miną.

-oh. Tak. Masz rację panie pomocny- zgarnęłam ją w pędzie z ławy.

-miłego dnia -pomachał mi na pożegnanie.

-miłego siedzenia na tyłku -parsknęłam obrażona i wybiegłam przed blok.

-hej mała, nie wsiadasz? -usłyszałam głos Lucasa.

Siedział w samochodzie na parkingu pod moim blokiem.

Zdziwiona wpadłam z impetem do auta.

-spokojnie, nie miałem w umowie porysowanych drzwi.

-Lucas, kiedy on do Ciebie zadzwonił?

-jakieś 15minut temu a co?

-nic, zapnij pasy.

Na te słowa, chłopak parsknął śmiechem. Nie wiem co w tym takiego zabawnego... Uważa się za zbyt groźnego gangstera żeby dbać o swoje bezpieczeństwo podczas jazdy?

Przez całą drogę myślałam o Koshim. Jest sprytniejszy niż sądziłam.

Jego kumpel przywiózł mnie pod bibliotekę idealnie na czas.

-dzięki Lucas -odparłam trzaskając drzwiami.

-boże jeszcze 5 razy Cię podwiozę i całe auto do renowacji -narzekał odjeżdżając z parkingu.

Otworzyłam migiem drzwi i zajęłam się swoją pracą. Nasza biblioteka nie była jakoś szczególnie popularna.

Szefowa inwestowała raczej w starocie więc klientów też nie było za dużo. Częściej odwiedzały nas osoby w średnim wieku, szukające jakichś historycznych egzemplarzy... Albo Taeyong.

Nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Zdziwiona popatrzyłam na młodego mężczyznę idącego prosto w moją stronę z oburzonym grymasem na twarzy.

-przekaż to Koshiemu.

Rzucił mi na biurko stos dokumentów i odwrócił się na pięcie.

-a dzieńdobry? -parsknęłam.

Chłopak zupełnie mnie zlekceważył i wyszedł bez słowa.

Wyglądał na zdenerwowanego.
Wystraszyłam się bo nie miałam pojęcia kim jest i czego chciał.

Spojrzałam na papiery, które zostawił.

Wszystkie dotyczyły jakiejś nieruchomości w centrum miasta.

Pomyślałam, że Taeyong nie kłamał. Rzeczywiście jest mózgiem całej tej szajki.

Przez resztę czasu w pracy próbowałam rozszyfrować dokumenty pozostawione przez gangstera.

Była to umowa dla współwłaścicieli jakiegoś budynku. Zawarł też aktualne kursy giełdowe i koszty inwestycji. W pracy miałam idealne warunki żeby przyjrzeć się tej sprawie bliżej.

Nawet nie zauważyłam jak szybko zleciał czas bo w mgnieniu oka przyszła Keitoh.

-Co za dzień, nawet kawy nie mogłam sobie spokojnie wypić. Ciągle tylko odbierałam telefony.

-a co się stało, że tak do Ciebie wydzwaniali? -spytałam.

-przeprowadzam się bliżej centrum. Musiałam załatwić parę spraw.

-będziesz mieć dalej do pracy.

-dam sobie radę. Będę jeździć metrem, albo... będzie mnie podwozić ten twój przystojniak z wczoraj- puściła w moją stronę oczko.

-nie chciałabyś. On nie zapina pasów- odparłam rozbawiona.

Keitoh sądziła zapewne, że to mój chłopak.

Nagle kątem oka zobaczyłam jak Lucas zagląda przez drzwi wejściowe rzucając mi znak, że na mnie czeka. Keitoh stała tyłem, więc nawet go nie zauważyła.

-to co, że nie zapina. Z takim ciasteczkiem jeździłabym po całym mieście -dodała i patrzyła na mnie taka podekscytowana.

Zrobiłam się czerwona. Lucas spojrzał na nas ze zdezorientowanym wyrazem twarzy.

-pośpiesz się -wycedził chłopak omal nie wywołując u niej zawału serca, po czym wyszedł i zbiegł po schodach na dół.

-słyszał to? -wyszeptała zdziwiona.

-pewnie tak -odparłam zmieszana, zgarnęłam swoje rzeczy z biurka i opuściłam w pośpiechu bibliotekę.

-nie można było jeszcze dłużej plotkować z koleżanką? -spytał znudzony kiedy wyszłam na parking.

-Myślałam, że na miejskie pogaduchy stoisz pierwszy w kolejce -odparłam wymijająco i podeszłam do jego auta.

-nie trzaskaj drzwiami! -ostrzegł mnie w ostatniej chwili.

-dlaczego jesteś dzisiaj taki zdenerwowany? -zapytałam zdziwiona.

-mam gorszy dzień -oznajmił mi i zagryzł wargę.

-gangsterskie problemy?

Parsknął śmiechem i zerknął na mnie jak na idiotkę.

-co? Nie mogę nawet nic o tym wiedzieć?!

-Tak, Masz rację Nadio, Gangsterskie problemy- odpowiedział mi rozbawiony.

Irytowało mnie to jak wszyscy Ci źli faceci poubierani w czarne skóry, zachowywali się jak jacyś ważniacy z kołkiem w tyłku.

Taeyong na prawdę był na ich tle słodkim aniołkiem.

-i co?Pewnie masz jakieś zlecenie od bossa.Dasz sobie z tym radę?- próbowałam mu się przypodobać swoim ważniackim akcentem.

Lucas zatrzymał się na środku ulicy i wybuchł śmiechem.

-nie rób tak bo spowodujesz wypadek. Samochody na Ciebie trąbią!-parsknęłam przerażona.

Rozbawiony popatrzył na mnie pobłażliwie i powoli puścił hamulec.

-Nadia. Powiedz mi coś szczerze. Jak Cię znalazł ten Twój czerwonowłosy cukiereczek?

-w sklepie.

Pokręcił głową i pojechaliśmy razem do domu.

W głowie miałam milion myśli.

Próbowałam się tylko czegoś o nim dowiedzieć.

Jednak traktował mnie jakbym pochodziła z innej planety.

Poza tym nie rozumiałam tego gangsterskiego światka więc ciężko było mi złapać z nim wspólny język.

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now