Widok z objęcia

745 71 36
                                    

—Nadia gdzie ty idziesz?!

—nie wejdę do windy.

Taeyong  nie zdążył mi przytrzymać drzwi bo w rękach trzymał moje torby, więc pojechał na górę beze mnie.

Chciało mi się śmiać z jego zdezorientowanej miny.

Nie będę mu, teraz tłumaczyć, jak bardzo boję się takich małych, ciasnych przestrzeni.

Niestety schody tego budynku, zdawały się ciągnąć bez końca i z każdym kolejnym krokiem mój oddech stawał się płytszy.

—co ty robisz?— jego głos dobiegał z górnych pięter.

—spokojnie, przecież idę.

—czy ty się boisz windy?

—tylko trochę. Na którym mieszkasz piętrze?— zajrzałam w górną przerwę między barierkami.

—szesnastym, powodzenia— zaśmiał się głośno i poszedł do mieszkania.

Nigdy nie byłam tak zmęczona.

Jakbym wspięła się na Mount Everest.

A ja myślałam, że Yuta mieszka za wysoko...

—Idziesz?!— usłyszałam pokonując już ostatnie schodki.

Zabije go zaraz za to popędzanie.

—nie, lecę na miotle— parsknęłam.

Odechciało mi się spać u niego w mieszkaniu.

Jednak wole swoje, z włamywaczem w pakiecie.

To tu, szesnaste piętro. Rozejrzałam się ze zdziwieniem po pustej klatce.

—Taeyong?

—żartowałem. Mieszkam na dziewiętnastym— usłyszałam głos dochodzący z góry.

NIE.

—zginiesz— ruszyłam stanowczym krokiem przed siebie.

—co to dla Ciebie? Przecież i tak lecisz na miotle.

Wreszcie pokonałam ten wieżowiec i dotarłam na wskazane miejsce.

Już chciałam krzyknąć, że znowu mnie wrobił, ale zauważyłam uchylone drzwi.

To, to jego mieszkanie?

Wyglądało jakies milion razy lepiej od mojego.

—to tutaj?— zapytałam stojąc niepewnie w progu.

—nie, wyżej— wyłonił się z pokoju, przebrany w czarne dresy.

—ty tu mieszkasz?— zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się po wnętrzu.

—co? Dziwi Cię, że też mam dom?— parsknął śmiechem.

—haha, nie, ale tu jest tak ładnie...

—ja to tylko wynajmuję— odparł ściągając mi jeansową kurtkę z ramion.

Nie mogłam się nadziwić tą czystością.

Minimalistycznie udekorowane wnętrze, dużo miejsca, śnieżnobiałe meble, przeplatane jasnymi, drewnianymi elementami.

I wielkie, ogromne okna z widokiem na obrzeża.

To sen?

—nie myśl sobie, że to jakiś szczyt bogactwa i prestiżu. Trafiłem na dobrą okazję i lubię wysoko mieszkać. A czynsz nie jest adekwatny do warunków.

No tak, w końcu doskonale znał się na giełdzie i nieruchomościach.

Teraz pomyślałam o mojej ciasnej kawalerce, malutkiej jak jedna łazienka w jego apartamencie.

Mimo wszystko nie narzekał na przestarzały wystrój, a wręcz zdawał się czuć bardzo wygodnicko pod moim skromnym dachem.

Ostrożnym krokiem zbliżyłam się do okna.

W osiedlowym, nocnym stawie, woda utopiła tysiące kolorowych świateł.

Lampy rozświetliły cienkie dróżki zadbanego parku.

Jak tu przytulnie.

—Bu!— szturchnął mnie mocno w ramię i skuliłam się ze strachu.

—Prawie wypadłam!— wrzasnęłam wściekła.

—no to co? Weszłabyś na górę po schodach.

—tak? A chcesz sprawdzić kto spadnie szybciej— pociągnęłam go za ramiona, ale Taeyong oplótł je solidnie w okół mojej talii.

—skaczemy razem— prawie dostałam zawału kiedy zbliżył nas do szyby.

—nie lubię takich wysokości...— dodałam kiedy przechylił mnie do krawędzi.

—Jeśli stąd wypadniesz, masz 50% szans na trafienie do stawu— wycedził z podstępnym uśmieszkiem.

Po jego słowach moja skóra zetknęła się z przezroczystą powierzchnią.

Coraz mniej zabawanie.

—tylko skręcaj nogami w lewo i łykaj dużo powietrza żeby wolniej spadać.

Parsknęłam śmiechem a Taeyong oparł rękę na szybie i nachylił się żeby mnie pocałować.

Jak on to robi? Sprawia, że robię się taka spokojna i odważniejsza.

Ciepło jego ust całkowicie mnie rozluźniło.

Dłońmi przemierzał moją talię przesuwając ku górze skrawek koszulki.

Chyba od dawna czekał na ten moment, skoro każdy jego ruch był pełen namiętności.

—światło— przerwałam rozglądając się po salonie.

Przecież nas widać w oknie.

Odsunął się ode mnie i chwycił pilot, którym zgasił sufitową lampę.

—cały dzień o tym myślałem— wycedził wracając porywczo do objęcia.

Oparł mnie o szybę i złożył kilka czułych pocałunków ma moich obojczykach.

Jednym ruchem pomogłam mu ściągnąć koszulkę, a bliskość jego ciała przywarła mnie całkowicie do szyby.

Taeyong trzymał mnie tak solidnie, że nawet nie musiałam się obawiać tej wysokości.

Jego ręce wędrowały w dół razem z materiałem mojej jeansowej spódnicy.

Czułam się przy nim tak swobodnie. Na prawdę pozwoliłabym mu na wszystko.

Koshi był w stanie o mnie zadbać.

Za każdym razem kiedy dotykał mojej skóry, przeszywały mnie dreszcze.

Robił to wszystko zbyt dobrze.

Przyciągnęłam go do siebie i wróciłam do naszego pocałunku.

Trwało to ponad minutę, zanim przerwał sobie, żeby ściągnąć mi bluzkę.

—odbierz— wtrąciłam.

Niestety, zadzwonił telefon.

Z uwagi na dzisiejsze wydarzenia, nie możemy tego zignorować.

—zaraz— wyszeptał.

—Taeyong...

Nawet się ode mnie nie odsunął, jedynie przystawił telefon do ucha.

—Tak?

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now