Prawda o Koshim

792 92 25
                                    

Taksówka zatrzymała się przed naszym ulubionym barem i po chwili weszliśmy do środka.

Yūta wybrał skromny stolik na uboczu.

Odsunął mi krzesło jak prawdziwy dżentelmen i usiadł na przeciw.

Czułam się jakby to była nasza randka, a nie przyjacielskie spotkanie.

—na drugiej stronie masz swój ulubiony dział, z kuchnią w stylu zachodnim—uśmiechnął się i wskazał palcem na kartę.

—dzieńdobry, co państwu podać? —kelner błyskawicznie znalazł się przy naszym stoliku.

—wybieraj słoneczko- Yūta oparł się o swoje ramię i cierpliwie czekał aż dokonam zamówienia.

—spaghetti napolitan— oznajmiłam stanowczo.

—a dla mnie ten kurczak z ryżem.

—to wszystko?

—poproszę jeszcze butelkę mocnego sake— odparł Yūta i wyjął portfel z kieszeni.

—Nadia? Wszystko ok? Dziwnie na mnie patrzysz —zapytał po chwili.

—wziąłeś sake, a ja mam bardzo słabą głowę do alkoholu.

—no, przecież wiem. Wyluzuj słoneczko, dawno się nie widzieliśmy. Myślałem, że nie będziesz miała nic przeciwko.

—okej, w sumie masz rację. Wypijmy za Twoje szczęście —pokiwałam zastanawiająco głową.

—wyszedłem na prostą —uśmiechnął się radośnie w moją stronę.

—powiedz mi dlaczego zadłużyłeś się u tych ludzi?

—brakowało mi pieniędzy na opłacenie rachunków. Poza tym miałem dosyć takiego biednego życia —oznajmił mi z poważną miną.

—zadawanie się z nimi i pożyczanie ich forsy to nie był dobry wybór na polepszenie twojej sytuacji —zaczęłam go umoralniać.

—wiem Nadia, ty jesteś porządną dziewczyną. Gdybyś była na moim miejscu, za pewne nigdy nie wybrałabyś tej drogi.

—mogłeś szczerze ze mną porozmawiać. Wystarczyło zadzwonić.

—proszę, sake —kelner podał nam alkohol do stolika.

—wypijemy za moją wolność i twoje zdrowie? —Yūta uśmiechnął się szczerze w moją stronę.

—tak, i żebyś nie wpadał już na żadne głupie pomysły —dodałam.

—a ty żebyś była szczęśliwa —upił kilka łyków.

Przez dłuższą chwilę gadaliśmy o zwykłych, codziennych głupotach.

Nie wiedziałam zbytnio jak zacząć z nim szczerą rozmowę a nie chciałam na niego naciskać.

Kiedy skończył mówić o gotowaniu ramen stwierdziłam, że to odpowiedni moment żeby zmienić temat.

—co takiego kazali Ci robić? —wycedziłam nagle z poważną miną.

—kto? ramen? —spojrzał na mnie zdezorientowany.

—Ci ludzie, u których miałeś dług.

—Ahaaaa, Nadia... To zwykli przestępcy. Zarabiają na praniu brudnych pieniędzy. Ja musiałem załatwiać im różne dokumenty czy przekazywać cenne informacje.

—to... dlaczego zrobili Ci krzywdę?- zapytałam ponownie.

—byłem niewypłacalny a na początku nie chciałem z nimi współpracować.

—proszę, spaghetti i kurczak —kelner podał nam obiad.

—powiedz mi coś Yūta... Czy ty dalej z nimi pracujesz?

—nie, oficjalnie jestem wolny. Nawet znalazłem sobie normalną robotę. Wypijmy za to— wcisnął mi kieliszek w rękę.

—serio?! Jaką? —spojrzałam na niego ze zdumieniem i wzięłam kolejny łyk Sake a on od razu dolał mi resztę z butelki.

—na obrzeżach miasta, w magazynie. Całkiem dobrze płatną.

—tak się cieszę! Czyli... Temat tych ludzi możemy uznać za skończony?—zapytałam z radosnym uśmiechem.

—chyba tak Nadia. Dlatego dzisiaj pijemy —dodał zamyślony.

—smakuje Ci spaghetti? —zapytał nagle ze zmieszaną miną.

—tak, bardzo dobre.

—Umm, posłuchaj mnie uważnie —zbliżył się nagle w moją stronę z poważnym wyrazem twarzy.

—pewnie nie wyszedłbym z tego towarzystwa, gdyby nie ty. Dałaś mi motywację i ważny powód, dla którego zrezygnowałem.

—to dzięki mnie? —zapytałam zdziwiona.

—Ci ludzie zainteresowali się tobą od samego początku. Kiedy zobaczyli nas razem, ciągle pytali kim jesteś i skąd pochodzisz.

—mówiłeś im coś o mnie?— napiłam się alkoholu.

—nie, zbywałem ich, ale to bardzo nie dobrze, że chcieli tyle o tobie wiedzieć.

—dlaczego? —przełknęłam głośno ślinę i rzuciłam mu lekko wystraszone spojrzenie.

—dużo by o tym mówić słoneczko. Oni traktują kobiety bardzo przedmiotowo. Nie chciałem żeby ktoś Ci zrobił krzywdę, lub wykorzystał do własnych celów —powiedział to ze zmartwioną miną.

—kto o mnie pytał?

—masz egzotyczną urodę, jesteś nie tutejsza, mówisz biegle po japońsku. Dużo osób z ich towarzystwa o tobie rozmawiało...

—Taeyong? —zapytałam powodując lekkie poirytowanie, widoczne na jego twarzy.

—zwłaszcza on. Skąd go znasz?

—ze sklepu —wycedziłam.

—po prostu Ci się przedstawił? —dopytał.

—no, powiedzmy, że tak było.

—Nadia... —chwycił moją dłoń.

—to zwykły bandyta. Szczyci się tym, że jest trochę sprytniejszy niż reszta tej szajki. Jeśli go gdzieś spotkasz, to proszę Cię... uważaj na siebie. Nie rozmawiaj z nim, a najlepiej to trzymaj się od niego z daleka —ostrzegł mnie stanowczo.

Przeraziłam się. Całkiem poważnie.

—tak? —wykrztusiłam z siebie i dopiłam sake.

—tak Nadia.

—serio? —zapytałam niepewnie.

—serio.

Nie powiem mu, przecież teraz, że chowam Taeyonga pod własnym dachem a na dodatek spałam z nim wczoraj na mojej pozapadanej kanapie.

—on najbardziej się tobą interesował. Ciągle o Ciebie wypytywał. Nie zniósłbym gdyby zrobił Ci jakąś krzywdę— Yūta wbił wzrok w swój talerz.

—jaką krzywdę?

—Nadia, nie jesteś już małą dziewczynką. Wiesz co mam na myśli.

Znów przełknęłam głośno ślinę.

—dokończ i pójdziemy na spacer —wskazał na moje spaghetti.

—najadłam się.

—ty zawsze tak mało jesz— wstał od stołu.

—dopij sake—usłyszałam i od razu zrobiłam to o co mnie poprosił.

Byłam tak zestresowana, że miałam ochotę wypić całą butelkę.

—poczekaj —wlałam sobie resztę do kieliszka i opróżniłam go w błyskawicznym tempie na co chłopak zareagował wyraźnym zdumieniem.

—właśnie się upiłaś —parsknął rozbawiony kiedy podniosłam się na równe nogi.

—chodź —chwycił mnie pod ramię i wyprowadził z baru.







«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now