Strata Przyjaciela

134 16 9
                                    

— co jest?! Lucas?! — Taeyong wybiegł za nim na ulicę, kiedy chłopak przedzierał się między samochodami.

— zatrzymaj ich! Zabrali Marka! Mają Marka! — wydarł się, próbując dogonić auto.

— co?! — krzyknęłam, oglądając się na samochód, który przejechał poboczem mijając slalomem zakorkowaną ulicę — Taeyong! Kluczyki do auta! — wrzasnęłam, na co czerwonowłosy odwrócił się rzucając je w moją stronę. Podbiegłam bliżej, łapiąc za brylok w locie, po czym z prędkością światła podałam je Yonggukowi, który wystrzelił kilkukrotnie z broni w kierunku ich auta. Słysząc te huk, chwyciłam się odruchowo za głowę, piszcząc ze strachu. Trafił w karoserię, jednak samochód odjechał zbyt daleko, aby mógł ich w ten sposób zatrzymać.
Dlatego, ścisnął w dłoni kluczyki i prędkim biegiem zawrócił na parking.

— Mark! Marrk! — Lucas wrzeszczał, biegnąc w panice za nimi— Nie!

— stój! Dogonimy ich! — Taeyong szarpnął go za kurtkę, żeby sam nie skończył żywota pod jednym z aut.

Nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie wydarzyło. Widziałam jak Mark uderzał rękoma w szybę, zanim udało im się uciec. Od razu poznałam tamto auto. Identyczne, jak to, które zatrzymało się kiedyś przed biblioteką. To samo, które widywałam wcześniej. Zbladłam, gapiąc się na rejestrację, która zniknęła w oddali za zakrętem.

— Youhae... — wymamrotałam cicho

— Nadia! Niema czasu — Koshi szarpnął mnie po chwili za rękę i razem pobiegliśmy do naszego auta.

— co tu robicie?! — Lucas wpadł do środka z hukiem.

— a tak mieliśmy wpaść na kawę — parsknął ironicznie Yongguk, siedzący za kierownicą — gdzie masz do cholery  spluwę?!

— w domu!

— jak w domu?! — wrzasnął Taeyong, kiedy oboje wsiedliśmy do tyłu.

Nawet nie zdążyłam zamknąć drzwi, a srebrno włosy ruszył w pogoń za Markiem.

— Aa! — pisnęłam, łapiąc się kurczowo ramienia Koshiego — o boże, tylko nie to — spojrzałam z przerażeniem na prędkość naszej jazdy.

— kurwa! Wyszliśmy na chwilę do sklepu! Nie biorę broni, kiedy idę po piwo! — wrzasnął wściekły Lucas.

— gówno mnie to obchodzi! Dla mnie możesz brać ze sobą spluwe nawet do kibla! Rozumiesz?!? — dodał Yongguk — oboje wiedzieliście jaka jest sytuacja!

— fuuck! - chwycił się za głowę — wiem!

— zjedź na autostradę — Wycedził Taeyong wyglądając przez szybę.

— co?

— na bank uciekną na obrzeża. Za stadionem są stare magazyny. Pewnie tamtędy przejadą, żeby zniknąć z oczu.

— obyś miał racje... — odparł Yongguk, zerkając jak Lucas wyciąga ze schowka pistolet i amunicje — mieliśmy wyczucie czasu...

— mogliście się zjawić kilka sekund wcześniej, ale może być — wymamrotał blondyn przeładowując, po czym spojrzał na mnie w lusterku — Nadia? Trzymasz się?

— nie — zaciskałam i otwierałam na zmianę powieki.

— spokojnie. Zaraz będzie po wszystkim. Znajdziemy tylko Marka.

— tego małego szczyla? Jasne, że tak. Nie pierwszy raz pakune się w kłopoty — parsknął znowu Yongguk — niech go tylko dorwę.

— nie... A-ale... Tylko to był samochód Youhae — wtrąciłam, znowu, przez co srebrno włosy spojrzał na mnie przez chwilę w lusterku.

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now