Mój nowy chłopak

986 115 14
                                    

— to... posiadam teraz szofera? —zapytałam, kiedy zatrzymaliśmy się przed sklepem.

— zapytaj swojego chłopaka — odparł Lucas, gasząc silnik.

— słucham? jakiego chłopaka?

— czerwono-włosego cukiereczka — spojrzał na mnie, śmiejąc się pod nosem.

— pff, no chyba nie — syknęłam, odpinając pas — Taeyong nie jest moim chłopakiem — wysiadłam z samochodu i skręciłam do sklepu.

Co za beznadziejny pomysł...

Weszłam do sklepu, ściskając drobne w kieszeni. Nie dostałam wypłaty, a część pieniędzy oddałam Yucie.

Nie stać mnie prawie na nic.

Ze zrezygnowaniem, wróciłam do auta.

—szybka jesteś— Lucas odpalił silnik.

—jedź do innego sklepu. Cały czas prosto, a potem obok parku w lewo.

Obiecałam sobie nie robić zakupów u pana Zhanga, ale ma najniższe ceny w pobliżu centrum.

Tym razem Lucas jechał szybciej. Jego wyraz twarzy sugerował, że chyba mu się spieszy. Podjechaliśmy na praking, zatrzymując się przed samym wejściem, na niedozwolonym miejscu.

— Nadia, pośpiesz się. Mam coś do załatwienia  — parsknął, kiedy wysiadałam z auta.

— dzieńdobry — od razu wpadłam do sklepu, zatrzymując się ze zdziwieniem przy ladzie. Nowy sprzedawca? Zhang nie zatrudniał pracowników.

Zatrzymałam się za regałem, w miejscu gdzie ostatnio chowałam się ze strachu przed Taeyongiem i jego bandą, teraz kupowałam dla niego kawę. Co za ironia losu.

Potem zabrałam kilka rzeczy i udałam się prosto do lady.

—to wszystko?— zapytał kasjer, podliczając moje zakupy.

— tak — skinęłam głową, podając swoje drobne —dziękuję.

— dziękuję, zapraszam podownie — odparł, kiedy odchodziłam.

— dowidzenia... Nie, zaraz — spojrzałam na chłopaka za kasą — pan Zhang dziś nie pracuje?

— poprzedni ajent sklepu?

— co? — odparłam ze zdziwieniem.

— proszepani, ten sklep nie należy już do Zhanga. Poza tym... Wie pani, że zniknął jakiś tydzień temu?

—jakto... Zniknął? —popatrzyłam na sprzedawcę z niedowierzaniem.

— nikt nic nie wie — chłopak wzruszył ramionami — podobno uciekł przed długami.

—że co?

— sklep przejął nowy właściciel, zaraz po jego zniknięciu. To znała pani Zhanga?

— umm, chyba jednak nie — nagle Lucas wpadł do środka i pociągnął mnie za ramię — a-ahh, dowidzenia! — zdążyłam dodać, zanim wyszliśmy.

—przepraszam, ale na prawdę się spieszę — blondyn wrzucił moje zakupy do bagażnika, kiedy wsiadałam do auta.

Co to miało znaczyć?
Facet tak po prostu znika, a ktoś od razu rzuca się na sklep?

Przez szybę, patrzyłam na szyld, z którego zmazano już jego nazwisko — Taeyong może mieć coś wspólnego ze zniknięciem pana Zhanga.

—nad czym tak myślisz? — Lucas przerwał ciszę, kiedy jechaliśmy do mnie.

— u-umm... Nic takiego — uciekłam wzrokiem.

— no mów — dodał, zmieniając bieg.

— wiesz co? — zamyśliłam się na chwilę — no, bo... Mój chłopak, to najlepszy gangster w okolicy — odparłam nagle z przekonaniem — ma szacunek u Yakuzy, prawda? — próbowałam złapać go za język.

— ahhh, niezły ten Twój cukiereczek — Lucas parsknął śmiechem.

— nie ważne — od razu pożałowałam swojego pomysłu, widząc jego rozbawioną reakcję.

Jechaliśmy w ciszy, kilka razy okrążając moją dzielnicę. Najwyraźniej Lucas chciał się upewnić, że nikt nas nie śledzi.

—dobra, mała wyskakuj — szturchnął mnie w ramię.

—dzięki za podwózkę —odparłam, wysiadając z auta.

— nie żegnaj mnie jeszcze. Muszę pogadać z twoim cukiereczkiem— zabrał moje zakupy z bagażnika i wszedł za mną na klatkę.

Nawet nie chcę wiedzieć, co powie Taeyongowi, kiedy go zobaczy...

— jest i nasza niania — Koshi otworzył nam drzwi i spojrzał z rozbawieniem na blondyna.

— taa, trzymaj swoje żarcie — Lucas podał mu torbę, wchodząc za mną do mieszkania — ona jest cwana.

— i jak?

— cwana jest — blondyn przygryzł wargę, zerkając na mnie z rozbawieniem — zapytałem, czy ma na imię Nadia, ale nie chciała się przyznać.

— chyba trochę przestraszyłem ją bajkami o gangsterach w czarnych toyotach — zaśmiał się Taeyong.

— jasne — skinął głową — poza tym, nie mówiłeś, że z Ciebie taki mafiozo! Nadia wszystko mi powiedziała, haha.

— poważnie? Co takiego — czerwono włosy zmarszczył brwi.

—„mój chłopak to najlepszy gangster w okolicy”. Nie wiedziałem, że „nawet Yakuza ma dla Ciebie szacun!” — odparł, udając cieńszy ton głosu.

—Widzisz. Widocznie tak jest— dodał Taeyong, zerkając na mnie.

— Nic takiego nie mówiłam — przewróciłam oczami.

— Spokojnie, mała. No masz się czym chwalić— Lucas puścił mi oczko, po czym spojrzał na Taeyonga — ahh,  rozmawiałem z Yonggukiem i w niedzielę jesteś wolny.

—no widzisz! wiedziałem, że mogę na Ciebie liczyć— chłopak poklepał go po ramieniu.

— niema sprawy. Dobra, jadę po Marka, bo znowu ma kłopoty. Trzymajcie się — blondyn skinął, wychodząc z mieszkania.

— ekhem, paa... — machnęłam niepewnie ręką.

— tooo... — Taeyong zamknął za nim drzwi — „Mój chłopak, to najlepszy gangster w okolicy?” — powtórzył ze zadziwieniem moje słowa.

—próbowałam wyciągnąć od niego coś na Twój temat.

— aha, no i czego się dowiedziałaś? —spojrzał na mnie pobłażliwie.

— takim gangsterem to może nie jesteś, ale najlepszym cukiereczkiem w mieście, to na pewno.

— umm, co? —uniósł brew.

—nieważne —zaśmiałam się pod nosem, wyjmując zakupy.

—nie wiem co masz na myśli, ale nie bierze się cukierków od obcych— powiedział całkowicie poważnie, idąc za mną do kuchni.

—nic nie brałam, hahah.

—no mam nadzieję, bo jesteś jakaś inna — wycedził zaglądając do torby
— rany, znowu te suchary? Czy ty widziasz, że masz gościa w domu?— zaśmiał się, wyjmując paczkę z reklamówki.

— ohh, gościem to ty na pewno nie jesteś. Chyba, że takim wproszonym. Ciasto ci jeszcze upiec? — parsknęłam ironicznie.

— W sumie możesz.

— okej, w twoich snach.

— nie to nie! Zrobię sobie wreszcie, NIE przezroczystą kawę — wyjął kubek z szafki.

Tak na prawdę nie mam pieniędzy żeby utrzymać nas oboje.

Albo suchary, albo przezroczysta kawa i niewidzialny obiad.

«SEKRET YAKUZY»Where stories live. Discover now