Rozdział 59.

1.5K 132 65
                                    

Zastanawiam się dlaczego ktokolwiek chce czytać te opowiadanie? Jest tyle lepszych, bez dziur w fabule, bez błędów i pisanych szybciej. Szczerze nie mogę tego pojąć...
Anyway, mówcie bliskim, że jesteście z nich dumni, że doceniacie to, co robią. Mówcie innym drobne komplementy, nawet nie wiecie ile to może dla kogoś znaczyć... A niektórzy nie mają nikogo. Dbajmy o innych. - taka refleksja mnie naszła.

Para leżała na kocu, wśród kwiatów. Rozkoszując się ciepłymi promieniami słońca. Severus nie był amatorem tego typu wypoczynków, ale w tej chwili nie odmówi niczego ukochanej.

- Zostańmy tu na zawsze. - poprosiła przeciągając się leniwie. Przez tę krótką chwilę czuła się szczęśliwa. Ciepło przenikało do jej wnętrza i blask rozjaśniał mrok w jej duszy.

- Chciałbym. - przyznał szczerze przytulając ją do siebie.

- Ucieknijmy, zostawmy ich wszystkich.

- Chętnie, gdyby nie przysięgi, które mnie wiążą, i to dosłownie. - zacisnął usta w wąską kreskę. - Ale ty możesz i nawet powinnaś.

- Głuptas. - cmoknęła go w policzek. - Nie zostawię cię.

- Co jeśli znowu coś ci się stanie, bo nie zdołam cię ochronić?

- Przetrwamy to. Przetrwamy wszystko. - przytuliła się do niego. - Jestem tego pewna.

- Chciałbym mieć tyle pewności co ty.

- Tylko mnie kochaj, to wystarczy.

- Nigdy nie przestanę. - zapewnił.

- Cieszę się. - uśmiechnęła się lekko. - Cieszę się też, że leżysz tu ze mną, mimo że ewidentnie tu nie pasujesz.

- Co ty mówisz? Pasuję tu jak ulał.

Salomea zaśmiała się cicho. Usiadła i zaczęła zrywać kwiatki rosnące wokół i wsuwać je w jego włosy.

- Teraz pasujesz jak ulał. - spojrzała na jego czarny strój. - No prawie.

Severus machnął różdżką, a jego strój zmienił kolor na śnieżno biały. - Teraz lepiej?

Kobieta roześmiała się. Po raz pierwszy od dawna się śmiała i mężczyzna z zachwytem się w nią wpatrywał. Jej rude włosy lśniły jak miedź, a blada skóra w końcu nabierała kolorów.

- Wyglądasz jak personifikacja lata.

- Powinienem zmienić image? Myślisz, że uczniom się spodoba?

- Severusie Snape, zaczynam się o ciebie martwić. - nachyliła się i pocałowała go czule. - Najpierw zmiana imagu, a teraz troska o uczniów.

- Dla ciebie wszystko. - uśmiechnął się.

Kobieta gładziła go dłonią po policzku. - Przetrwamy. - powiedziała bardziej do siebie.

- To twoja mantra?

- Chyba tak. - westchnęła poważniejąc. - Mimo, że naprawdę w to wierzę to czasami muszę powiedzieć to na głos.

***

Severusa obudziło dobijanie się do drzwi. Rzucił okiem na Sal i uśmiechnął się lekko na widok śpiącej kobiety. Dudnienie jednak nie ustępowało więc pospiesznie ruszył na dół, by otworzyć drzwi.

- Dzień dobry Severusie. - przywitał go starszy czarodziej.

- Wynocha - warknął mistrz eliksirów.

- Musimy porozmawiać chłopcze. - westchnął przeciągle dyrektor. - Mogę wejść?

- Nie, wrócimy gdy będziemy gotowi. - chciał zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale powstrzymał go głos kobiety.

Severus Snape i uroki leczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz