Rozdział 45.

2.7K 200 5
                                    

Przepraszam za przerwę. Nie mam żadnego usprawiedliwienia prócz braku weny. Wiem, że jestem kiepskim autorem i tym bardziej bardzo się cieszę, że jesteście, nie zapominacie o mnie i wciąż chcecie czytać moje opowiadanie. Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za gwiazdki i komentarze. 

Najbliższe rozdziały nie będą zbyt emocjonujące, ale już wkrótce powinno być już nieco więcej akcji. Być może też dlatego trochę z nimi zwlekałam. 


Severus podszedł do półki z książkami i sięgnął po jeden z tomiszczów tam stojących. Księga wypadła mu z rąk i narobił hałasu. Rudowłosa uniosła wzrok znad filiżanki herbaty i cmoknęła z dezaprobatą. 

- Nie mogłeś go przylewitować? 

- Najwidoczniej nie. - warknął w jej stronę. - Nie możesz iść zająć się czymś innym? - wrócił na fotel i tym razem przylewitował książkę z podłogi. 

- Nawet gdybym nie dostała polecenia od pani Pomfrey to i tak bym tu była. - uśmiechnęła się lekko. - Trzeba pilnować, żebyś nie zrobił niczego głupiego. 

- Nigdy nie robię niczego głupiego. - skrzywił się i dostał ataku kaszlu. 

- Oczywiście, że robisz. - podała mu eliksir. - Nie przemęczaj się jeszcze, dopiero co zacząłeś odzyskiwać sprawność. 

- Nie jestem dzieckiem. - wysapał po wypiciu lekarstwa. 

- Wiem, że nie, ale nie dbasz o siebie. - pogłaskała go po włosach.

Posłał jej mordercze spojrzenie. - Dlaczego miałbym dbać skoro i tak wkrótce umrę?

- Kompletnie nie bierzesz mnie pod uwagę, prawda? - westchnęła.

- Martwi nie przejmują się niczym. - wzruszył ramionami. 

Rudowłosa nachyliła się nad nim. Położyła dłonie na jego policzkach i spojrzała mu głęboko w oczy. - Obiecałam, że nie pozwolę ci umrzeć i dotrzymam słowa. - powiedziała poważnie, a następnie go pocałowała. 

Severus objął kobietę i pociągnął do siebie tak, że usiadła na jego kolanach. Pogłębił też pocałunek. Uśmiechnął się lekko, gdy usłyszał jej mruknięcie. 

- Nie zmieniaj tematu. - odepchnęła go lekko tym samym kończąc pocałunek. Jej policzki były zarumienione, a usta wilgotne. 

- Przecież nic nie powiedziałem. - odparł rozbawiony. 

- Rozpraszasz mnie.

- To ty mnie pocałowałaś. 

- Żałuję. - założyła ręce na piersi. 

- Wątpię. 

- Dupek - mruknęła krzywiąc się i wstając z jego kolan.

 Mężczyzna zaśmiał się. - Ciągle o tym zapominasz. 

- Zapominam, bo czasami jesteś miły i uroczy, nawet słodki. - wzruszyła ramionami siedząc w swoim fotelu. 

- Nigdy taki nie jestem! Jak śmiesz mnie tak obrażać?! - warknął zirytowany. 

Uśmiech Salomei się poszerzył. - Nie powinieneś się denerwować, kochanie. 

- Czasami cię nienawidzę. - mruknął zrezygnowany. 

- Mogłeś siedzieć w skrzydle szpitalnym i pozwolić, żeby Poppy cię doglądała. 

- Wolę już męczyć się z tobą. 

- Tak myślałam. - zaśmiała się cicho. - Więc nie marudź i bądź grzeczny. 

- Nie jestem twoim zwierzakiem. 

Severus Snape i uroki leczeniaWhere stories live. Discover now