Rozdział 28.

3.7K 269 62
                                    

Picie wina i słuchanie Twenty One Pilots zaprowadziło mnie w mroczne zaułki wyobraźni... czujcie się ostrzeżeni. Porzućcie wszelkie poczucie przyzwoitości Ci, którzy tu wchodzicie! Sceny jak z taniego romansu lub nisko budżetowego porno. Później jest kawałek słodkiego fluffu i znowu angst... Prawdziwy rollercoaster uczuć. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Czytacie na własną odpowiedzialność... Enjoy!


Salomea z trudem dotarła do swoich komnat. Łapczywie łapała oddech, gdy opadła już na swoim łóżku. Chwilę później usłyszała ciche pyknięcie więc podniosła się na łokciach i spojrzała na kłaniającego się jej skrzata. Uniosła pytająco brew. 

- Panicz Snape chciałby się dowiedzieć, czy Panienka czuje się dobrze i bezpiecznie dotarła do swoich komnat. - powiedział piskliwym głosikiem skrzat. 

- Przekaż mu dokładnie moje słowa, dobrze? - uśmiechnęła się złośliwie. 

- Um... do... dobrze Panienko. - powiedziało zaniepokojone zwierzątko, jednak nie mogło odmówić. 

- Przykro mi, że nie możesz jeszcze świętować mojej śmierci, ale mam się dobrze, Ty dupku. - warknęła. Stworzonko zasłoniło usta dłońmi w przerażeniu, zadrżało przeraźliwie, a następnie skłoniło się i zniknęło. Rudowłosa zaczęła mieć lekkie wyrzuty sumienia widząc przerażenie skrzata, ale szybko złość znowu w niej rozgorzała i spaliła na popiół wszelkie wątpliwości.

***

Severus nalewał sobie właśnie szklaneczkę whisky, gdy usłyszał pyknięcie. Odwrócił się i spostrzegł kłaniającego się i mocniej niż zwykle, rozdygotanego skrzata. 

- Wyduś to z siebie! - warknął ponaglając stworzenie. Początki niepokoju zaczęły kiełkować i czuł jak zaciska mocniej palce na szklance, aż szkło zatrzeszczało niebezpiecznie. 

- Panienka Salomea kazała przekazać dokładnie jej słowa. - zaskrzeczał elf. Severus uniósł brew, ale nie przerywał. - Przykro mi, że nie możesz jeszcze świętować mojej śmierci, ale mam się dobrze, Ty dupku. - wypiszczał skrzat natychmiast zasłaniając usta dłońmi i kuląc się w sobie jeszcze mocniej.

Severus zacisnął mocniej wargi, ale kąciki ust drżały mu lekko. Odprawił skrzata machnięciem ręki, na co usłyszał natychmiastowe pyknięcie. Będąc samemu parsknął śmiechem. Lubił złościć Salomeę i żałował, że nie mógł zobaczyć jej miny, gdy to mówiła. Upił łyk alkoholu, który przyjemnie palił w przełyk. 

***

Minęło kilka dni i dla odmiany to Salomea unikała Severusa. Rok szkolny jeszcze się nie rozpoczął więc było to tym bardziej oczywiste. Mistrza eliksirów coraz bardziej irytowała ta sytuacja, aż w końcu wybuchł. 

- Bawi Cię ta zabawa w kotołaka i myszkę? - warknął przez zaciśnięte zęby, gdy mijał ją na korytarzu. Złapał ją za ramię i pociągnął za sobą do jednej z pustych sal lekcyjnych. 

- Nie rozumiem o co Panu chodzi. - odpowiedziała zimno, próbując wyszarpać rękę z jego uścisku. 

- O co mi chodzi? - puścił jej rękę i zatrzasnął za nimi drzwi. - Unikasz mnie w tak oczywisty sposób, że reszta nauczycieli już spekuluje co się stało, a przypominam Ci, że mamy udawać parę! - krzyknął w jej stronę. 

- Och, czyli udajemy parę tylko wtedy kiedy Ci wygodnie? - Salomea przewróciła oczyma i zaplotła ręce na piersi. - Mam dość tego, że wszystko musi się kręcić wokół ciebie! - również uniosła głos zaciskając palce na swoich przedramionach. 

- Nie udajemy pary wtedy, kiedy mi wygodnie, a wtedy, kiedy jest to konieczne. - zacisnął wargi i przez chwile żuł jakąś obelgę, ale w końcu się opamiętał. - Przypominam, że sama zgłosiłaś się do tej misji i jak na razie zawalasz raz za razem. Jedynie moja szybka reakcja uchroniła nas od totalnej zagłady. - powiedział zimnym i z pozoru spokojnym głosem. 

Severus Snape i uroki leczeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz