Rozdział 32.

3.3K 237 33
                                    

Następnego ranka gospodarze byli bardzo spięci i wyjątkowo usilnie starali się to ukryć. Salomea czuła to mrowienie i najchętniej zmusiłaby ich do mówienia. Severus jednak kazał czekać więc czekała i wewnętrznie wiła się pod wpływem panującej sytuacji. Mistrz eliksirów znosił wszystko ze zwyczajnym dla siebie spokojem i obojętnością, jednak od czasu do czasu posyłał rudowłosej karcące spojrzenie. 

Po podwieczorku Salomea chwyciła bezceremonialnie Severusa za dłoń i niemal rozpaczliwie ścisnęła. 

- Jeśli pozwolicie zbiorę Severusa na krótki spacer. - posłała w stronę przyjaciół sztuczny uśmiech. 

- Oczywiście, cieszcie się sobą gołąbeczki. - zaśmiała się szczerze Narcyza, po raz pierwszy tego dnia. 

- Bawcie się dobrze. - dodał rozbawiony Lucjusz. 

Salomea skinęła głową i bez dalszych słów pociągnęła mężczyznę za sobą. Po kilkunastu metrach Severus wyszarpał dłoń. 

- Czy Ty całkowicie straciłaś rozum? - warknął w jej stronę. 

- Sprowokujmy ich jakoś. - odpowiedziała w zamian, posyłając mu zrozpaczone spojrzenie.

- Jednak straciłaś rozum. - odpowiedział na swoje własne pytanie. 

- Severusie, proszę. - jęknęła. -Oni ewidentnie chcą nam coś powiedzieć, ale się boją. - oparła się czołem o jego ramię. - Mam ochotę krzyczeć. - powiedziała cichutko. 

- Nie. - warknął krótko. Gdy się o niego oparła westchnął tylko, ale jej nie odepchnął. 

- Musi być jakiś sposób... - spojrzała mu błagalnie w oczy. 

- Nie będę ryzykował. - wyjaśnił zirytowany. - Skoro się tak zachowują to znaczy, że to, co chcą nam powiedzieć jest bardzo niebezpieczne. 

- Nagle czuję się niezwykle słabo. - powiedziała przykładając teatralnie rękę do czoła. - Chyba powinnam niezwłocznie wrócić do Hogwartu. 

- Przestań zachowywać się jak dziecko. - parsknął. - Zostało jeszcze kilka godzin więc wytrzymasz. 

- A jak nie? A jak z tego wszystkiego eksploduję?

- To zapadnie błogosławiona cisza i spokój. - uśmiechnął się złośliwie.

- Tylko tak mówisz. - mruknęła. - Lubisz jak cię irytuję. - mówiąc to odsunęła się od niego i oparła o pobliskie drzewo.

- Irytuje mnie wiele osób, nie potrzebuję do tego ciebie. - wzruszył ramionami.

- No tak. - uśmiechnęła się lekko. - Do obmacywania w klasie też masz Voldemorta. 

Severus zbliżył się i nachylił nad nią. Ich usta dzieliły milimetry. Mogła wyczuć te elektryczne napięcie między nimi. Usta ją mrowiły więc mimowolnie je oblizała. Mężczyzna uśmiechnął się i odsunął. Salomea wydała niezadowolony pomruk i przyciągnęła go ponownie do siebie. Złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Dłonie Severusa instynktownie znalazły się na jej plecach, przyciskając ją do siebie. 

- Wujku Severusie? - usłyszeli cichy, niepewny głos. Mistrz eliksirów odsunął się od niej jak oparzony i posłał blond chłopcu zimne spojrzenie. 

- Cześć Draco. - Salomea dla odmiany była rozbawiona. Spojrzała na zarumienionego Severusa i widząc swoją szminkę na jego ustach sięgnęła by ją wytrzeć. 

- Nie posądzałbym, wuja o takie zachowanie. - przyznał chłopiec wyraźnie powstrzymując śmiech. 

- Zapewne nie posądzałbyś mnie również o zamordowanie ucznia, a wkrótce może do tego dojść. - warknął w jego stronę.

Severus Snape i uroki leczeniaWhere stories live. Discover now