Następnego ranka gospodarze byli bardzo spięci i wyjątkowo usilnie starali się to ukryć. Salomea czuła to mrowienie i najchętniej zmusiłaby ich do mówienia. Severus jednak kazał czekać więc czekała i wewnętrznie wiła się pod wpływem panującej sytuacji. Mistrz eliksirów znosił wszystko ze zwyczajnym dla siebie spokojem i obojętnością, jednak od czasu do czasu posyłał rudowłosej karcące spojrzenie.
Po podwieczorku Salomea chwyciła bezceremonialnie Severusa za dłoń i niemal rozpaczliwie ścisnęła.
- Jeśli pozwolicie zbiorę Severusa na krótki spacer. - posłała w stronę przyjaciół sztuczny uśmiech.
- Oczywiście, cieszcie się sobą gołąbeczki. - zaśmiała się szczerze Narcyza, po raz pierwszy tego dnia.
- Bawcie się dobrze. - dodał rozbawiony Lucjusz.
Salomea skinęła głową i bez dalszych słów pociągnęła mężczyznę za sobą. Po kilkunastu metrach Severus wyszarpał dłoń.
- Czy Ty całkowicie straciłaś rozum? - warknął w jej stronę.
- Sprowokujmy ich jakoś. - odpowiedziała w zamian, posyłając mu zrozpaczone spojrzenie.
- Jednak straciłaś rozum. - odpowiedział na swoje własne pytanie.
- Severusie, proszę. - jęknęła. -Oni ewidentnie chcą nam coś powiedzieć, ale się boją. - oparła się czołem o jego ramię. - Mam ochotę krzyczeć. - powiedziała cichutko.
- Nie. - warknął krótko. Gdy się o niego oparła westchnął tylko, ale jej nie odepchnął.
- Musi być jakiś sposób... - spojrzała mu błagalnie w oczy.
- Nie będę ryzykował. - wyjaśnił zirytowany. - Skoro się tak zachowują to znaczy, że to, co chcą nam powiedzieć jest bardzo niebezpieczne.
- Nagle czuję się niezwykle słabo. - powiedziała przykładając teatralnie rękę do czoła. - Chyba powinnam niezwłocznie wrócić do Hogwartu.
- Przestań zachowywać się jak dziecko. - parsknął. - Zostało jeszcze kilka godzin więc wytrzymasz.
- A jak nie? A jak z tego wszystkiego eksploduję?
- To zapadnie błogosławiona cisza i spokój. - uśmiechnął się złośliwie.
- Tylko tak mówisz. - mruknęła. - Lubisz jak cię irytuję. - mówiąc to odsunęła się od niego i oparła o pobliskie drzewo.
- Irytuje mnie wiele osób, nie potrzebuję do tego ciebie. - wzruszył ramionami.
- No tak. - uśmiechnęła się lekko. - Do obmacywania w klasie też masz Voldemorta.
Severus zbliżył się i nachylił nad nią. Ich usta dzieliły milimetry. Mogła wyczuć te elektryczne napięcie między nimi. Usta ją mrowiły więc mimowolnie je oblizała. Mężczyzna uśmiechnął się i odsunął. Salomea wydała niezadowolony pomruk i przyciągnęła go ponownie do siebie. Złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. Dłonie Severusa instynktownie znalazły się na jej plecach, przyciskając ją do siebie.
- Wujku Severusie? - usłyszeli cichy, niepewny głos. Mistrz eliksirów odsunął się od niej jak oparzony i posłał blond chłopcu zimne spojrzenie.
- Cześć Draco. - Salomea dla odmiany była rozbawiona. Spojrzała na zarumienionego Severusa i widząc swoją szminkę na jego ustach sięgnęła by ją wytrzeć.
- Nie posądzałbym, wuja o takie zachowanie. - przyznał chłopiec wyraźnie powstrzymując śmiech.
- Zapewne nie posądzałbyś mnie również o zamordowanie ucznia, a wkrótce może do tego dojść. - warknął w jego stronę.
YOU ARE READING
Severus Snape i uroki leczenia
同人小说Salomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...