Rozdział 19.

4.3K 293 76
                                    

Wiem, że czekaliście długo i naprawdę bardzo za to przepraszam. Nie miałam i wciąż nie mam dostępu do komputera. Pisanie na telefonie jest uciążliwe i męczące. Na dodatek cierpię na permanentny brak weny. Nie mniej jednak udało mi się ruszyć do przodu. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie 😊. Enjoy!




Po rezydencji roznosiła się już muzyka. Salomea i Severus zmierzali do sali balowej.

- Na szczęście jutro koniec tej farsy. - mruknął.

- Przyznam, że też się trochę cieszę. - uśmiechnęła się lekko. - Spotkanie Voldemorta było przerażające. 

- Nieźle ci poszło. - przyznał niechętnie. 

Weszli do wielkiej komnaty. Niektórzy Śmierciorzercy już wirowali w tańcu, a niektórzy rozmawiali ze sobą pijąc wino lub ognistą whisky. Salomea skierowała się w stronę państwa Malfoyów. 

- Wyglądasz ślicznie. - skomplementowała ją Narcyza.

- Dziękuję, ale wszelkie komplementy należą się tobie, wyglądasz zjawiskowo. 

- Obie wyglądacie olśniewająco. - wtrącił się Lucjusz. Mistrz eliksirów tylko westchnął i przewrócił oczyma. - Prawda Severusie?

- Tak, tak - zbył go niechętnie i założył ręce na piersi. 

- Zatańczymy? - spytała rudowłosa. W pierwszym odruchu chciał odmówić, bo nienawidzi tańczyć, ale gdy spojrzał w jej lśniące, zielone oczy i wiedział, że przepadł. Westchnął i z wyjątkowo zbolałą miną podał jej rękę. Kobieta chwyciła ją i udali się na środek sali. Objął ją w talii i zaczęli poruszać się w rytm muzyki.

***

- Uważasz, że powinniśmy im powiedzieć? - mruknął Lucjusz do swojej małżonki. 

- Ufam jej. - przyznała. - A Ty ufasz Severusowi.

- Od tego będzie zależało nasze życie. - przypomniał jej. 

- Wiem, ale musimy zrobić to dla Draco. - westchnęła i przytuliła się do męża, który objął ją ramieniem. 

Ryzykowali wszystkim, nie tylko swoim życiem, ale życiem swojego syna. Musieli mieć stuprocentową pewność, jednak nie mogli dłużej czekać... Ale wszystko dopiero przed nimi.

***

W końcu nastał dzień powrotu. Salomea i Severus żegnali się z Malfoyami na dziedzińcu posiadłości.

- Musimy się jeszcze spotkać - zaszczebiotała radośnie Narcyza.

- Koniecznie. - potwierdziła z uśmiechem Salomea. - Nie mniej jednak zawsze jesteśmy ze sobą w kontakcie. 

- Bezpiecznej podróży, kochani. - przytuliła ją starsza czarownica. 

Lucjusz w tym czasie uścisnął dłoń Severusa, poczym ucałował dłoń Salomei. Para oddaliła się by móc bezpiecznie się aportować.

***

Pojawili się przed zamkiem. Kobieta odetchnęła z ulgą i uśmiechnęła się do siebie widząc znajome mury. 

- W końcu bezpieczni.

- Nigdzie nie jesteśmy bezpieczni. - mruknął jak zwykle ponuro. - Myślisz, że szkoła jest wolna od szpiegów? - zakpił. 

Severus Snape i uroki leczeniaWhere stories live. Discover now