Rozdział 31.

3.5K 233 65
                                    

Po podwieczorku Malfoyowie pokazali swoim gościom pokój i zostawili ich samych, by mogli się odświeżyć i rozpakować. Ich sypialnia była ogromna. Na środku stało wielkie, małżeńskie łoże, z pięknym, rzeźbionym zagłówkiem. Pod oknem stał stoliczek, na którym stał wazon z cudownie pachnącym i kolorowym bukietem. Obok stały dwa, wygodne fotele z obiciem w kolorze srebra i zieleni, co doskonale współgrało z zielonymi ścianami i srebrną pościelą. Gdy tylko drzwi się zamknęły Severus odwrócił się w stronę Salomei i posłał jej nieprzyjemne spojrzenie. Kobieta uśmiechnęła się szeroko i czekała na wybuch. 

- Czyś ty oszalała? - warknął w jej stronę. 

- Och, przestań. - machnęła na niego ręką. - Jesteśmy dorosłymi ludźmi. 

- Owszem i wiemy, że o pewnych rzeczach publicznie się nie opowiada. 

- Daj spokój, nie powiedziałam nic złego. - przewróciła oczyma. - Poza tym, nie trzeba było mnie prowokować. 

Severus zamknął oczy i przez chwilę oddychał, jakby próbował się uspokoić. W końcu po kilkunastu sekundach otworzył z powrotem oczy i spojrzał na kobietę. - Oby to się więcej nie powtórzyło. - powiedział nieznoszącym sprzeciwu głosem. 

- Zobaczymy. - wzruszyła ramionami i usiadła na łóżku. 

- Nie pogrywaj sobie ze mną. - warknął w jej stronę. 

- Severusie, proszę... - jęknęła przeciągle. - Nie możemy się cieszyć tym weekendem? Nie roztrząsaj tak wszystkiego, a zwłaszcza takich pierdół. 

- Jak nasza misja się skończy to przysięgam, że cię zabiję. - westchnął zrezygnowany i przetarł twarz. 

Salomea zaśmiała się cicho, ale nie kontynuowała tego tematu. - Myślisz, że to tylko czysto przyjacielskie spotkanie? - spytała nieco poważniejąc. 

- Nie wiem. - wzruszył ramionami i usiadł w jednym z foteli. - Wszystko okaże się po weekendzie. 

- Mam nadzieję, że to zwykłe, przyjacielskie spotkanie, a nie jakaś mroczna intryga. - spojrzała na niego ukradkiem. 

- Więc jesteś idiotką. - parsknął. 

- Bo nadzieja jest matką głupich? - uniosła sceptycznie brew. 

- Nie pasuje ci ta mina. - nachmurzył się. 

Salomea przewróciła jedynie oczyma. - Jest jedno łóżko i żadnej kanapy. - zauważyła. 

- Boisz się, że będę musiał z tobą spać? - uśmiechnął się złośliwie. 

- Nie, spaliśmy ze sobą już kilka razy i nie było tak źle. - wzruszyła ramionami ponownie. 

- Transmutuję fotel. 

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? - zirytowała się lekko. 

- Oczywiście, że nie. - znowu się uśmiechnął złośliwie. 

- Zostanę świętą za wytrzymywanie z tobą. 

***

Następnego ranka pary zjadły wspólne śniadanie. Przy stole panowała cisza, przerywana jedynie drobnymi wymianami uprzejmości i pochwałami jedzenia. Po posiłku Narcyza porwała przyjaciółkę na spacer po ogrodzie. Severus i Lucjusz udali się do gabinetu, by omawiać "ważne sprawy". 

- Znasz Harrego? - zagadnęła Narcyza, gdy przechadzały się wśród kolorowych, wonnych kwiatów.

- Harrego Pottera? - Salomea spięła się i starała się to zamaskować zdziwieniem. Pytanie o największego wroga Voldemorta to stąpanie po cienkim lodzie. 

Severus Snape i uroki leczeniaWhere stories live. Discover now