Miałam duży dylemat. Naprawdę spory. Polegał on na wyborze między angstem - gwałtem, śmiercią postaci i przegraną całej wojny, a crackiem i być może tylko lekkim angstem. Sami przekonajcie się co wybrałam. Enjoy!
Salomea zbudziła się sama w pokoju. Na stoliczku obok łóżka leżała kartka zapisana wąskim, ostrym pismem.
Jestem na spotkaniu. Nie będzie mnie cały dzień.
- SS
Spodziewała się podobnego zachowania więc nie było jej smutno, nie była też zła. Postanowiła wymigać się z obowiązków i pozwiedzać okolice. Większość gości i tak leczy kaca po wczorajszym balu. Salomea wygrzebała się z łóżka i po wykonaniu porannej toalety oraz ubraniu się w błękitną, lekką sukienkę zdobioną koronkami i haftami zasiadła do stołu.
Po śniadaniu sięgnęła po słomkowy kapelusz, wzięła książkę i wyszła z komnat. W posesji panowała cisza, jak makiem zasiał. Nie było słychać zwykłych śmiechów i rozmów. Nie robiąc hałasu wyszła na ulicę. Postanowiła iść w lewo - to bezpieczny kierunek, zawsze prowadzi do wyjścia poza tym idąc w lewo zawsze trafiała do domu. Szła wąskimi, brukowanymi uliczkami. Podziwiała stare, zdobione ściany budynków, mijała małe, urocze kawiarenki i uśmiechała się przyjaźnie do mijających ją ludzi. Była oczarowana tym miejscem. Po dość długim spacerze znalazła się na niewielkim, starym placyku. Usiadła przy stoliku w niedużej kawiarni. Zamówiła kieliszek różowego, lekkiego, słodkiego wina. Wyciągnęła książkę i zagłębiła się w lekturze. Było ciepło, wiatr igrał w jej włosach, a ona rozkoszowała się ciekawą historią i tym pięknym miejscem. Nagle jakiś cień przysłonił jej słońce. Podniosła wzrok i spojrzała w ciemne oczy Dołhowa.
- Ja chyba śnię jakiś koszmar... - mruknęła zamykając oczy.
- Nie spodziewałem się Ciebie tu spotkać. - odpowiedział przysiadając się do niej.
- Mhm - mruknęła otwierając oczy. - I mam uwierzyć, że mnie nie śledziłeś?
- Nie musisz mi wierzyć. - wzruszył ramionami. Zachowywał się nieco inaczej więc Salomea zamknęła książkę i spojrzała na niego podejrzliwie.
- W takim razie, co tu robisz? Poza tym nie powinieneś być na zebraniu?
- Jakim zebraniu? - zdziwił się. Salomea zmieszała się. Zmarszczyła brwi i przez chwilę milczała. Czyżby to możliwe, że Severus ją okłamał? Mężczyzna widząc jej minę uśmiechnął się lekko. - Chodzi ci o to towarzyskie spotkanie w gronie mężczyzn, którzy spekulują nad planami naszego Pana? Ono nie jest oficjalne więc postanowiłem się urwać.
- Zabawne, bo ja również postanowiłam się wyrwać z posiadłości. - uśmiechnęła się. - Większość leczy kaca, a ja nie chciałam marnować okazji zwiedzenia tego pięknego miejsca. - wyjaśniła. Milczeli przez chwilę, widziała jak mężczyzna bije się z myślami w końcu spojrzał jej w oczy.
- Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Nie ufam Severusowi jednak nie powinienem był się tak zachowywać. - przyznał, jak jej się wydawało, szczerze. - Pójdę już. Miłego dnia. - uśmiechnął się do niej lekko i wstał od stolika. Salomea przez chwilę się zastanawiała - w końcu to śmierciożerca, a im nie można ufać, ale od kiedy poznawała tych ludzi nie mogła traktować ich jak potwory. Westchnęła cicho. Położyła kilka monet na stoliczku po czym wstała od niego.
STAI LEGGENDO
Severus Snape i uroki leczenia
FanfictionSalomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...