Rozdział 55.

2.1K 174 27
                                    

Dlatego właśnie unikam składania obietnic. Przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero teraz, ale przeżywałam ciężkie chwile pisząc go. Wiele decyzji przede mną. Przez moją przyjaciółkę zwątpiłam w plan i być może go zmienię, ale póki co uważam, że powinnam się go trzymać.

Co do rozdziału to chciałam, żeby był słodki i uroczy. Mam nadzieję, że się udało :)






Salomea oficjalnie przeprowadziła się do kwater Severusa. Nie było sensu ukrywać ich relacji, gdy jej ciąża była już nie do ukrycia. Mistrz eliksirów czuł się nieswojo, ale wkrótce zauważył, że właściwie w jego życiu nic się nie zmieniło, bo kobieta i tak spędzała w jego kwaterach większość czasu. 

- Zabierz stąd swoje durne książki! - warknął mężczyzna przesuwając machnięciem różdżki. 

- Nie są durne. - mruknęła przewracając oczyma. 

- To beletrystyka. - rzucił z odrazą, jakby to wyjaśniało wszystko. 

- Wyobraź sobie, że niektórzy czytają dla przyjemności. 

- Ja też czytam dla przyjemności. 

Salomea ponownie przewróciła oczyma.  - Czy ty zawsze musisz marudzić i robić problemy z niczego?

- Moje życie było idealne, gdy ciebie w nim nie było. - westchnął siadając na kanapie obok niej. 

- Mówisz tak, ale gdy się przeniosłam do siebie to błagałeś mnie, żebym wróciła. - uśmiechnęła się z satysfakcją, gdy usłyszała jak krztusi się herbatą.

- Błagałem? Nie bądź śmieszna, to ty z płaczem wróciłaś. - oburzył się.

- Naprawdę myślisz, że nie wiem co wtedy zrobiłeś? - uśmiechnęła się kpiąco. - Sprowokowałeś mnie.

Severus zrobił skonsternowaną minę, ale szybko to ukrył. - Wcale nie. - odburknął jak dziecko.

Kobieta roześmiała się, ale przestała, gdy poczuła ruchy w swoim brzuchu. Sięgnęła po rękę ukochanego i położyła ją w miejscu, w którym było czuć ruchy dziecka. 

Severus zmarszczył brwi i w skupieniu patrzył na jej brzuch. Po chwili na jego twarzy odmalowało się rozczulenie. Zaszklonymi oczyma spojrzał na Salomeę.

Kobieta chyba pierwszy raz widziała aż tyle emocji malujących się na jego twarzy. Uśmiechnęła się do niego, a on nachylił się i złożył na jej ustach czuły pocałunek.

- Będziemy rodziną - powiedział cicho.

- A ponoć jesteś bystry, a jednak zrozumienie tego zajęło Ci trochę. - zakpiła.

Mezczyzna przewrócił oczyma, ale był zirytowany, bardziej rozbawiony. - Niektóre rzeczy ciężko mi zrozumieć. - przyznał.

- Myślałeś już nad imionami?

- Nie specjalnie, w końcu to tylko imię.

- Tylko imię? - oburzyła się. - Severusie Snape, imiona mają wielką moc, są życzeniem od rodziców. Muszą mieć znaczenie.

- Więc, co proponujesz? - spytał z pobłażliwym uśmieszkiem.

- Eileen dla dziewczynki, Magnus dla chłopca.

- Eileen? Po mojej matce? - zdziwił się.

- Wiem, że wiele dla ciebie znaczyła. Poza tym to piękne imię. - uśmiechnęła się lekko. - Nie podoba Ci się ten pomysł?

- Chyba po raz pierwszy nie bardzo wiem, co powiedzieć. - przyznał.

Salomea uśmiechnęła się czule i pocałowała ukochanego. Po raz pierwszy od dawna wszystko było idealnie. Mogła zapomnieć o wojnie, szpiegowaniu, śmierci i wszystkich innych okropieństwach. Teraz liczyła się tylko ich mała rodzina. Dziecko w niej fiknęło kolejnego fikołka.

Severus Snape i uroki leczeniaWhere stories live. Discover now