Rozdział 39

3K 218 36
                                    

Ostatnio sytuacja w pracy się znacząco poprawiła, ale brak pracowników sprawia, że mamy sporo na głowie. Tym samym zostałam mianowana kierownikiem, mimo że nie specjalnie nadaję się na te stanowisko, a tym bardziej nie bardzo go chcę. Stąd też mam wciąż sporo stresu. Niemniej myślę o was często i miewam ogromne wyrzuty sumienia, gdy nie publikuję czegoś od dłuższego czasu. Ten rozdział jest pisany pod wpływem wódki i tym razem nie twenty one pilots, a mojej starej miłości - Comy i innych dziwnych piosenek na mojej playliście na winampie. 

Salomea zdała sobie sprawę, że jest szczęśliwa. To niesamowite odkrycie przyszło nagle podczas jednej ze sprzeczek z Severusem. Zamilkła i niemal otworzyła usta ze zdziwienia. 

- Widzę, że w końcu zrozumiałaś swój błąd. - zauważył z satysfakcją mistrz eliksirów. 

- Niech ci będzie. - uśmiechnęła się lekko. W końcu czy można przegrać w sprzeczce o to, czy lepsze są tosty z marmoladą czy czekoladą? Obie opcje są dobre. 

Ostatnio sprzeczali się o na naprawdę błahe rzeczy. Zauważyła też, że sprawia im to ogromną przyjemność. 

- Jesteś szczęśliwy? - spytała nagle. 

Severus westchnął i spojrzał na nią spod zmarszczonych brwi. - Co za durne pytanie? - parsknął. - Moje życie to pasmo nieszczęść. 

- A co ze mną? Jestem światłem twojego życia. - zrobiła obrażoną minę. 

- Jesteś jednym z tych nieszczęść... - westchnął. - Trochę mniej dotkliwym niż reszta, ale wciąż nieszczęściem. 

- Po prostu nie chcesz przyznać, że jesteś ze mną szczęśliwy. - wzruszyła ramionami. Odłożyła pustą filiżankę na stolik i wstała z fotela. 

- Prędzej umrę niż skłamię tak parszywie. 

- Jesteś niedorzeczny. - prychnęła kręcąc głową z politowaniem. - Do zobaczenia. 

- To groźba? 

- Jeśli cię to podnieca to tak. - puściła mu oczko i wyszła z jego kwater. 

***

Czyżbym naprawdę zakochiwała się w Severusie? Czy to, co czuję to miłość? Dwa niespodziewane uczucia w jej życiu sprawiły, że czuła się nieco oszołomiona. Czuła je od dawna, ale nazwanie tych emocji sprawiło, że stały się jakby bardziej prawdziwe. Z całą pewnością nie może o niczym powiedzieć Severusowi. Westchnęła. Może powinnam porozmawiać z Robin? 

Sięgnęła po pergamin i naskrobała kilka słów, by po chwili kazać wysłać go skrzatowi. Robin stała się również jej przyjaciółką, co zabawne Severus chyba myślał, że są kimś więcej. W końcu nie powiedziała mu o przebiegu ich randki. Salomea zdała sobie sprawę, że czarnowłosa kobieta wiedziała o jej uczuciu do mrocznego mistrza eliksirów jeszcze zanim ona sama zdała sobie z nich sprawę. 

***

Severus musiał przyznać przed sobą, chociaż wciąż niechętnie, że lubi towarzystwo Salomei. Nie spodziewał się tego i ta myśl uderzyła go niespodziewanie. 

- Czy ją kocham? - spytał siebie na głos zamierając z filiżanką w ręku. - O Merlinie, z całą pewnością nie! - odetchnął z ulgą. Nie miał żadnych objawów tej przeklętej choroby... to mógł przysiąc. Jednakże pewne wątpliwości pozostały. Machnął więc różdżką i przylewitował kawałek pergaminu, kałamarz i piór. 

Zaczął wypisywać oznaki miłości, które wyczytał w tych durnych szmatławcach, które zabierał nieuważnym uczennicom. 

1. Czy myślę o niej nieustannie? Z całą pewnością nie! - zaczął.

Severus Snape i uroki leczeniaDär berättelser lever. Upptäck nu