Rozdział 8 - Error

276 18 3
                                    

Kobra natychmiast się odwrócił i rozdziawił usta.

— Error?!

— Pamiętasz swojego nauczyciela — wyszczerzył się mężczyzna stojący przed nim.

Był to wysoki blondyn, który nie miał więcej niż trzydzieści lat. Od ostatniego spotkania bardzo się zmienił. Jego zielone oczy błyszczały radośnie, a w brwi miał kolczyk. Przy oku widniała blizna, a z kolei ramię było całe wytatuowane.

— Jak zwykle w towarzystwie ładnej laski — pokazał zęby.

— A ty jak zwykle non stop się szczerzysz — odparł ze śmiechem, ale nagle spoważniał. — Ty szujo, miałeś się odzywać!

Ekipa zaśmiała się, gdy Error zrobił oczka niewiniątka.

— Zgubiłem telefon i nie miałem numerów.

— Czy jest coś, czego nigdy nie zgubiłeś? — wywrócił oczami.

— Głowy — wyszczerzył się ponownie.

— Tak w ogóle, co ty tu robisz?

— Przyjechałem zobaczyć, jak sobie radzisz, Młody, i widzę, że całkiem nieźle, bo Sydney drze się jak opętany, że Mistrzu wygrał — roześmiał się. — Ale co tam... Ruszaj dupę i idziemy się ścigać.

Zostawił Kobrę z wielkimi oczami. Choć Error uczył go jeździć, nigdy się nie ścigali i Harry nie sądził, że ma jakiekolwiek szanse.

— Stary, jak z nim wygrasz, to Yom całuje cię po butach — rzekł Szatan.

— Ej, spie*dalaj — warknął Yom, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.

— Ludzie! Ja pie*dolę, nie uwierzycie! — wrzasnął Sydney przez megafon. — Teraz będzie wyścig wszechczasów! Pięcioletni Mistrz Mistrzów kontra aktualny Mistrz, czyli Error i Kobra! Zaraz zacznę sprzedawać bilety, nie ma bata!

— Pierwszy raz od dawna życzę ci powiedzenia przed wyścigiem — wyszczerzyła się Gejsza, gdy Ostry wsiadł do nissana.

Lekko się do niej uśmiechnął, a po chwili stanął na linii startu obok lexusa Errora. Widownia jeszcze nigdy tak bardzo nie hałasowała, nawet na wyścigach mistrzów. Ekipa i elita stojące na linii rozpoczęcia, darły się chyba najgłośniej, z energią kibicując Kobrze. Nawet Nicole, której bardzo spodobało się to, co robiła ekipa i jak jeździł Ostry.

Dwójka aktualnych rywali dostała nawigacje z odpowiednią trasą od samego Sydneya, który był tak podniecony wyścigiem jak nikt inny. Stanik spadł na ziemię. Ściganci wcisnęli pedały gazu. Auta stały w miejscu, całe dygocząc. Podłoże aż drgało, a dym oślepił osoby znajdujące się za samochodami. Opony piszczały, rozpaczliwie chcąc ruszyć z miejsca. Wystartowali niemal w tym samym momencie. Piski opon na zakręcie były jeszcze głośniejsze niż wcześniej. Większość widowni już chciała iść na dach budynku, ale Sydney oznajmił, że będą tędy przejeżdżać dwa razy. Żyleta zaproponował, aby poszli na zakręt, gdzie elita mogła dokładnie zobaczyć, jak wygląda drifting.

Po kilku minutach ściganci wyłonili się zza rogu i pognali w ich stronę. Jechali łeb w łeb, choć na zakręcie Error zrobił mniejszy łuk, czym zyskał przewagę. Zniknęli z piskami opon. Kiedy przyjechali drugi raz, Kobra wyprzedził Errora, więc nikt nie mógł określić, kto będzie zwycięzcą. Ekipa i elita wróciły na linię mety i czekały niecierpliwie. Dwójka kierowców wreszcie pokazała się na horyzoncie. Jechali z wielką prędkością na prostym odcinku, tuż obok siebie. Ludzie na nowo zaczęli krzyczeć i piszczeć. Przemknęli obok nich tak szybko, że nie zauważyli nic, oprócz szarej i niebieskiej smugi. Przejechali metę. Jedni krzyczeli Kobra, drudzy Error. Sydney stał z głupią miną. Auta zatrzymały się i wycofały. Wszyscy umilkli, nie słysząc wyniku wyścigu.

Harry Potter i Diament CiemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz