Rozdział 14 - Demotywacja

275 18 9
                                    

Wrócił dopiero dwa dni później. Nie dawał przez ten czas żadnego znaku życia, gdyż telefon zostawił u Snajpera. Z tego względu najpierw poszedł do niego. Mężczyzna załatwiał interesy, ale gdy dowiedział się, kto wrócił, natychmiast przerwał pracę i poszedł do niego. Chłopak wypił akurat whisky i zbywał przy barze jakąś dziewczynę. Snajper stanął obok niego, zamówił dwie szklanki alkoholu i kiwnął na niego głową, biorąc jedną z nich. Kobra chwycił drugie naczynie i ruszył za nim. Przeszedł wraz z szefem do pomieszczenia, w którym ten zwykle pracował w samotności.

Jego gabinet był urządzony w barwach ciemnej czekolady. Przy jednej ze ścian stał wielki regał z książkami rozciągnięty na całą szerokość. Za biurkiem wielkości samochodu osobowego widniało duże okno z widokiem na ulicę. Naprzeciwko biblioteczki stała pancerna szafa, w której zapewne znajdowały się dokumenty. Na ziemi położono ciemne panele, a przy suficie powieszono diamentową lampę. Za biurkiem stało krzesło obrotowe. Kiedy Snajper w nim usiadł, światło z okna padało na jego plecy. Ostry spoczął naprzeciwko niego, odstawiając szklankę na biurko, jak to uczynił szef.

— Masz jakąś robotę? — zaczął Harry.

— Właśnie miałem zbierać ludzi na akcję, a ciebie chętnie bym w niej widział.

— Możesz mnie zawalić robotą, nie mam nic przeciwko — odpowiedział, przecierając twarz dłonią.

Snajper obserwował go przez chwilę w milczeniu.

— Co ci strzeliło do głowy, Kobra?

— Chyba jemu — mruknął. — I to dosłownie.

Snajper zaśmiał się.

— Nie powiem, że mam przez to problem, bo nie mam. I tak miałem zamiar to zrobić, ale po drobnym uświadomieniu, że popełnił olbrzymi błąd. Nie powiem też, że nie jestem zadowolony, bo jesteś jedyną osobą, która, pracując dla mnie, nie jest płatnym mordercą.

— I nie będę.

Snajper westchnął.

— Twój wybór.

— Co to za akcja?

Kobra dostał się do klubu Szefunia, aby Missy pomogła im przy akcji jako hakerka. Został powitany wściekłym wrzaskiem Gejszy, która miała do niego pretensje, że nie odzywał się przez dwa dni. Uśmiechnął się lekko w odpowiedzi, a ona tupnęła wściekle nogą i usiadła między Nicole a Dexterem.

— Jaśnie pan w końcu zdecydował się dać znać, że żyje? — burknął z kolei Żyleta.

— Musiałem od was odpocząć — uśmiechnął się słabo.

Milka prychnęła.

— Missy...

— Nie odzywaj się do mnie.

— Ja pie*dolę — szepnął do siebie, waląc głową w oparcie.

— Sam tego chciałeś — stwierdził Syriusz.

— A co miałem zrobić po takiej akcji? — powiedział pod nosem, już bez cienia uśmiechu.

Przez chwilę trwała cisza.

— Co chciałeś? — westchnęła w końcu Nancy.

— Potrzebna nam hakerka do akcji.

— Kiedy?

— Teraz.

— Wcześniej nie mogłeś powiedzieć? — stęknęła.

— Sam dopiero się dowiedziałem — odpowiedział. — Haker Snajpera jest w terenie, a ja i tak wolę ciebie.

Harry Potter i Diament CiemnościWhere stories live. Discover now