Rozdział 30 - Ostatnia szansa

264 17 7
                                    

Ian Franco przywitał siódmoklasistów jako pierwszy po świętach. Jeśli przed klasą większość powtarzała, że mają go gdzieś i nie dadzą się poniżać, to teraz stali w kątach, patrząc na niego ze strachem.

— Litości — prychnęła Nicole z kpiną, gdy to zobaczyła.

— Dzisiaj zrobimy teoretyczne przypomnienie zaklęć, które poznaliście w ciągu ostatnich lat — oznajmił Ian ze znajomym chłodem i machnięciem ręki wyczarował stoliki i krzesła. — Jeśli ktoś zawali, niech się martwi o to, czy dopuszczę go do owutemów.

Część pobladła, gdy zrozumieli, że to sprawdzian bez wcześniejszej powtórki. Niektórzy już żegnali się z owutemami z obrony. Kobra myślał intensywnie. Ian miał w ogóle prawo nie dopuścić kogoś do egzaminu? Nie przypominał sobie, żeby takie coś miało miejsce. Musiał to sprawdzić, tak dla pewności.

Wszyscy usiedli przy stolikach i rozpoczęli pisać test.

Viki panikowała, że Ian nie dopuści jej do egzaminu, bo zawaliła klasówkę, dlatego Harry odnalazł Remusa na korytarzu i spytał go:

— Czy nauczyciel może nie dopuścić kogoś do owutemów?

Lunatyk zmarszczył brwi.

— Kto ci naopowiadał takich bzdur?

— Franco zrobił nam test i stwierdził, że jak ktoś go zawali, nie dopuści go do owutemów. Sporo osób panikuje, bo był niezapowiedziany.

— Nauczyciel nie ma w tej sprawie nic do gadania. To decyzja ucznia, czy przystępuje do egzaminu — odparł Lunatyk ze zdumieniem.

— A to skurczybyk. Chciał zasiać panikę.

— Na to wychodzi. Nie przypominam sobie, żeby zaszły jakieś zmiany w regulaminie. Najwyraźniej chciał was zmusić do nauki.

— Najwyraźniej to on chciał się nad nami poznęcać psychicznie. Dobra, powiem to Viki, bo jest tak podłamana, że z rozpaczy jest gotowa rzucić się z Wieży Astronomicznej.

Remus zaśmiał się. Kobra był już na rogu, gdy krzyknął jeszcze:

— A tobie jak poszło?! — Chłopak wyszczerzył się i pokazał kciuk do góry. — Jak zwykle pilny uczeń z obrony.

Obaj roześmiali się.

Harry i Nicole byli przyzwyczajeni do późnych powrotów ze szlabanów. Wokoło panowała cisza, gdyż wszyscy już dawno byli w swoich dormitoriach. Dotarli do miejsca, w którym mieli się rozejść w różne strony.

— Poczekaj — rzekła niepewnie Nicole, a on spojrzał na nią pytająco. — Mam taką sprawę.

— Wal z grubej rury.

Odetchnęła.

— Chodzi o to, że umiesz się bić, a ja... hmm... mam z tym problem. Po tej akcji z Timem czułabym się pewniej, gdybym jednak potrafiła jakoś się obronić. I stąd moje pytanie... Mógłbyś poświęcić mi trochę czasu i poduczyć mnie w tych sprawach? — zerknęła na niego z wahaniem.

— Skąd mam mieć pewność, że nie wykorzystasz tego przeciwko mnie? — spytał z błyskiem w oku.

— Ymm... Nie masz pewności.

— Tak myślałam. Kiedy i o której?

— A kiedy ci pasuje?

— Mogę nawet teraz.

— Nie, teraz nie. Może jutro?

— Okay.

— Z godziną jeszcze się dogadamy.

Harry Potter i Diament CiemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz