Miniaturka: „Wszystkie drogi prowadzą do Nicole"

153 9 0
                                    

Miniaturka z serii „Co by było, gdyby...". Akcja dzieje się po pokonaniu Voldemorta, jednak wydarzenia dotyczące Harry'ego i Nicole są zupełnie zmienione. Ich relacje zatrzymują się na etapie sytuacji z Timem.


  Harry czasami odnosił wrażenie, że nie mieszka w swoim domu. Zwykle przebywał albo w pracy, albo w klubie. W swoim mieszkaniu lądował po to, by się wyspać, chociaż to też nie zdarzało się każdej nocy, i gdy odwiedzali go przyjaciele. Jego życie zawsze było intensywne, nie było czasu na nudę, a skoro był młody, chciał z tego skorzystać. Imprezował znacznie częściej niż wypadało, ale mało obchodziło go gadanie jego sąsiadów. Był wolnym mężczyzną bez większych zobowiązań, więc nie miał zamiaru siedzieć samotnie przed telewizorem.

Po tym, jak pozbył się Voldemorta, niemal tracąc przy tym życie, postanowił wykorzystać darowany mu czas. Spotykał się z ekipą i elitą, co w dalszym ciągu kończyło się docinaniem sobie z Nicole, wykonywał akcje, upijał się do nieprzytomności, podrywał każdą dziewczynę, która go zainteresowała, nie pakując się jednak w poważniejsze związki. Na ziemię sprowadzała go praca, którą uwielbiał. Udało mu się zatrudnić w firmie zajmującej się wydawaniem płyt, więc czuł się spełniony. Czasami jednak przyznawał sam przez sobą, że brakuje mu kogoś, kto będzie na niego czekał w mieszkaniu.

— Chcesz imprezować tak po prostu czy masz zamiar zmarnować sobie życie? — zapytała Gejsza, kiedy skacowany otworzył drzwi, za którymi dostrzegł grupkę swoich znajomych.

— Ty i moralizowanie? Nie do wiary.

— Odpowiesz?

— Nie mam co robić ze swoim życiem, więc wolę się napie*dolić.

Nicole parsknęła śmiechem. Gejsza zmierzyła chłopaka przenikliwym spojrzeniem.

— Po prostu potrzebujesz stałej partnerki — zakomunikowała Milka.

Otworzyły się drzwi od sypialni, a w progu pojawiła się szczupła i niska brunetka w koszulce chłopaka. Jej włosy były roztrzepane, a makijaż rozmazany, więc prawdopodobnie dopiero wstała z łóżka.

— Cześć, Betty — rzekł z uśmieszkiem Yom, a dziewczyna lekko uniosła kąciki ust i pomachała w ich stronę, by za chwilę zniknąć w łazience.

— Serio? — jęknęła z niedowierzaniem Gejsza do Kobry, który w odpowiedzi wywrócił oczami. — Stała partnerka? Koń by się uśmiał.

Poszła do kuchni, by zrobić coś do picia. Pozostali ruszyli za nią, a Yom wyszczerzył się do chłopaka i pokazał mu uniesiony kciuk.

Betty zapewne zdawała sobie sprawę z tego, że znajomość z Kobrą zakończy się na tej jednej nocy, dlatego przy wyjściu nawet nie próbowała wcisnąć mu swojego numeru telefonu. Pożegnała się bez żadnego smęcenia czy chociażby krótkiego całusa w policzek.

— Mądra dziewucha — mruknął Harry do siebie, gdy już zamknął drzwi.

Poszedł do przyjaciół, którzy rozsiedli się jak u siebie w domu. Nalał sobie kawy, słuchając zrzędzenia Gejszy.

— Dlaczego nie zaczniesz umawiać się na randki z porządnymi dziewczynami? Jest tyle świetnych lasek, które nie zachowują się jak szmaty. Wiesz, że te panienki z klubu zwykle nadają się tylko do jednego. Tam nie znajdziesz miłości swojego życia. — Umilkła na moment, zbierając myśli. — Yoma już nie nawrócę, ale ty mógłbyś zmienić podejście do płci żeńskiej.

— Ciesz się, że nie chodzimy na dzi*ki — odpowiedział Yom.

Harry parsknął śmiechem w swoją kawę.

Harry Potter i Diament CiemnościDonde viven las historias. Descúbrelo ahora