Rozdział 27 - Torie

284 18 1
                                    

— Yom, przestań się chować i pomóż chłopakom z choinką! Cholera jasna! Znowu przesoliłam! Ile dać tych talerzy?! — Gejsza wzięła na swoje barki organizację całych świąt, dlatego denerwowała się za wszystkich.

— Szefunio wpadnie! — krzyknęła z korytarza Milka.

— Syriusz zaprosił Naomi! — dodał Szatan.

— Tonks też przyjdzie! — wrzasnął z salonu Żyleta.

— A Zeus?!

— Wpadnie na drugi dzień! — odpowiedział Kobra.

Kiedy wszyscy siadali do świątecznego stołu, Gejszy świeciły się oczy. Wszystko było idealne. Po życzeniach Harry przechodził istną bitwę myśli. A wszystkiemu winna była Gejsza, która złożyła mu normalne życzenia i już miała go wycałować, gdy dodała mu do ucha:

— I żebyś wreszcie zrozumiał swoje uczucia.

Miał łamigłówkę na cały dzień.

Panowała wesoła atmosfera, a Gejsza postarała się w kuchni jak nigdy.

Nadeszła noc. Kobrę obudził przeraźliwy chłód. Otworzył oczy. W pokoju i za oknem panowała istna ciemność, więc zaświecił lampkę nocną, która nie zadziałała. Sięgnął po różdżkę i zapalił jej koniec. Podniósł się do pozycji siedzącej, trzęsąc z zimna. Z ust wydostawała się para. Niespodziewanie ktoś zapukał do jego drzwi, więc szybko je otworzył. Stały tam przerażone dziewczyny.

— Ktoś nam trzaska w okno — jęknęła ze strachem Wdowa.

— Sprawdzałyście kto?

— Coś ty... Uciekłyśmy gdzie się dało — odparła Missy.

— Cholernie zimno — szepnęła Gejsza.

Otworzył drzwi do ich pokoju, a one weszły za nim z rozszerzonymi oczami. Kobra podszedł do okna i skierował tam różdżkę. Alison wrzasnęła, a Ostry otworzył mocniej powieki, rozbudzając się całkowicie i odsuwając o krok w tył.

— Obudźcie Łapę i Lunatyka — rzekł Harry, a Missy i Milka wybiegły.

— Co tam jest? — jęknęła Wdowa.

— Dementorzy.

Najwidoczniej wszyscy usłyszeli hałasy, bo rozległy się kroki i głosy. Pierwszy wpadł Syriusz ciągnięty za łokieć przez Missy.

— A ci tu czego? — powiedział na wstępie, podchodząc do okna.

— Mnie nie pytaj — odparł Kobra.

Dokładnie widzieli, jak jeden z dementorów uderza swoim ciałem w szybę, która lekko pękała. Harry i Syriusz spojrzeli na siebie kątem oka.

— Nie podoba mi się to — stwierdził Łapa.

— No coś takiego.

— What the f*ck? — jęknął Yom, wchodząc do pomieszczenia. — Zaraz wszystkie członki mi zamarzną. Dosłownie wszystkie.

Za nim wpadł Remus z Milką.

— Nie tylko tutaj próbują wejść — rzekł Lunatyk. — Walą na oślep nawet w mur.

— Chcą przełamać zaklęcia ochronne domu, żeby dostać się przez okna — stwierdził Żyleta, wbiegając do środka z Dexterem i Szatanem.

— Na parterze szyby pękają. Zaraz tu wejdą — dodał Draco.

— Coooo?! — pisnęła Gejsza.

— Remus, Żyleta, Missy i Draco, wzmocnijcie parter i pierwsze piętro. Reszta na górę — zarządził Łapa. Czarodzieje rozbiegli się po domu. Syriusz zajął się oknem w pokoju dziewczyn. — Zostańcie tu — dodał do mugoli, zanim wybiegł.

Harry Potter i Diament CiemnościWhere stories live. Discover now