Nicole wiedziała, że bez względu na wszystko, powinni iść dalej, ponieważ to Kobrę mieli stąd wyprowadzić. Chłopak był po torturach i w dodatku Voldemort mógł w każdej chwili sobie o nim przypomnieć, a to nie skończyłoby się dobrze. Jednak wszyscy stali jak wmurowani, patrząc, jak Syriusz przegrywa z wilkołakiem. Już chciała wrzasnąć, żeby wszyscy rzucili w niego zaklęciem, kiedy poczuła, jak coś miękkiego ociera się o jej rękę. Niecałą sekundę później widziała przed sobą dużego, drapieżnego kota wyglądającego jak jakaś odmiana tygrysa. Szarawa grzywa i śnieżnobiała sierść na brzuchu były nieskazitelnie czyste. Na całym ciele widniały czarne plamy i rozetki. Długi ogon był puszysty, gruby i długi. Wbijał w ziemię pazury, pędząc w stronę wilkołaka i wilczura. Małe uszy i nos oraz groźnie połyskujące wściekło-zielone oczy nadawały mu dzikości.
— Irbis — szepnęła w otępieniu Missy.
Nicole odwróciła głowę w jej stronę. Blaise i Alan stali z rozdziawionymi ustami i wielkimi oczami, patrząc w stronę dzikiego kota. Harry'ego nie było. Oczy. Zielone. Z szokiem na twarzy spojrzała w stronę irbisa i wtedy zrozumiała, że kot i Kobra to ta sama postać.
Ostry skoczył dalej niż wcześniej, choć do wilkołaka miał jeszcze kilka metrów. Jednak umysł podpowiadał mu, że z łatwością pokona tę odległość jednym skokiem. Bez skrupułów wbił kły w ramię bestii, która automatycznie puściła wilczura. Irbis chwycił go pazurami, tak jak podpowiadał mu instynkt. Słychać był wycie wilkołaka i powarkiwania irbisa. Wilczur podniósł się z ziemi, wbijając wzrok w dwa turlające się stworzenia. Nie wiedział, skąd pojawiła się tutaj pantera śnieżna, gdyż nie zauważył przez zaćmiony umysł, z którego kierunku przyszła pomoc. Jego wzrok mimowolnie skierował się w stronę Harry'ego, którego nie było przy Blaisie i Alanie. Szybko połączył fakty i z nagłą siłą i zrozumieniem rzucił się na pomoc irbisowi, który, bądź co bądź, radził sobie świetnie. We dwójkę pokonali wilkołaka bardzo szybko i chwilę później bestia leżała na ziemi, ledwo oddychając. Wilczur zamienił się w człowieka niemal natychmiast, irbis potrzebował na to momentu skupienia. Harry stanął przed nimi, bladością przypominając trupa. Tak szybko, jak zyskał siły, równie szybko je stracił. W głowie mu się kręciło, ciało piekło, a kości łamały na pół. Ziemia zaczęła mu się wysuwać spod stóp, lecz Syriusz zdążył go powstrzymać przed upadkiem. Z pomocą Alana wyniósł go z pola bitwy do Dziurawego Kotła, skąd mogli przenieść się na Grimmauld Place 12. W pubie chowały się dziesiątki przerażonych ludzi, którzy, widząc ledwo żywego Harry'ego Pottera, natychmiast zeszli im z drogi. Dexter i Milka pierwsi wskoczyli do kominka, za nimi poszedł Blaise, który miał pomóc Alanowi w Kwaterze Głównej przenieść chłopaka na kanapę. Łapa pomógł Ślizgonowi wejść z Kobrą do komika i chwilę później obu nie było.
Wylądowali na miejscu. Ostry niemal natychmiast poczuł kolejne ramię, które utrzymywało go w pionie. Przez mgłę zauważył przerażonych Żyletę i Gejszę. Jeden przekrzykiwał drugiego, ale wreszcie położyli go na kanapie. Z kominka wypadła Missy, a zaraz za nią Viki z Nicole oraz Pansy z Jeremym. Nikt nie wiedział, co robić. Draco uspakajał roztrzęsioną Milkę, trzymając ją na kolanach i głaskając po głowie. Żyleta i Gejsza nie mieli pojęcia, co się dzieje. Nicole rozejrzała się po wszystkich. Viki i Pansy kompletnie nie znały się na medycynie, podobnie jak Jery, Blaise i Alan. Żyleta i Gejsza byli zbyt zdezorientowani. Milka się na tym znała, ale aktualnie sama potrzebowała opieki i bliskiej osoby, którą była druga znająca się na medycynie postać, czyli Draco. Missy była rozhisteryzowana, więc nie myślała racjonalnie. A ktoś przecież musiał pomóc Kobrze, który na pewno tego potrzebował po takich torturach. Rozejrzała się jeszcze raz. No tak, ona jakoś się na tym znała i nie straciła głowy.
— Gejsza, gdzie macie wszystkie środki medyczne?
— W kuchni — wyjąkała.
— Idź po nie. Wszystko, co macie. Jery, pomóż jej — zarządziła.
![](https://img.wattpad.com/cover/296391874-288-k758783.jpg)
YOU ARE READING
Harry Potter i Diament Ciemności
FantasyDRUGA CZĘŚĆ Książka nie jest moja. Nie posiadam do niej praw autorskich. Nie mniej jednak jest ona dostępna tylko na blogu (link na końcu) wiem jednak że nie każdy lubi formę czytania na blogu i woli wattpad, dlatego też udostępniam to tutaj. http:...