Rozdział 32 - Plan awaryjny

286 18 5
                                    

Od razu zrozumiał, że popełnił jeden z największych błędów swojego życia. Coś rozrywało jego serce na drobne części i miał wrażenie, że już nigdy nie złączy się ono w całość. Był gotowy runąć przed nią na kolana, by rozpaczliwie ją przepraszać, byle nic się między nimi nie zmieniało. Nie chciał ponownego odrzucenia, więc wolał, żeby było tak, jak jeszcze pięć minut temu. Targały nim sprzeczne emocje. Bał się spojrzeć w jej twarz pełną nienawiści. Bał się, że znowu wypowie te przeklęte słowa nienawidzę cię. Bał się, że go wyśmieje, gdy powie, że ją kocha. Najlepszym wyjściem była ucieczka.

Widziała ból w jego oczach, a coś ściskało ją mocno za serce. Nie rozumiała jego czynu i zareagowała, jakby uważała, że bawi się jej uczuciami. Lecz jego oczy sprawiły, że poczuła się podle, źle, beznadziejnie. Za późno zrozumiała, że wcale się nią nie bawi. Dostrzegła, że chce odejść.

— Nie... Boże... Nie... Przepraszam — jęknęła płaczliwie, ciągnąc go za rękę. Rozpaczliwie chciała go zatrzymać, gdy doszła do wniosku, że to ona zraniła jego. — Nie odchodź. Proszę — szepnęła.

Przystanął, mając na twarzy wszystkie emocje, których wolała nie widzieć. Chwyciła go za koszulę na piersiach, ciągnąc w dół. Gdyby nie była w takiej sytuacji, pewnie zaczęłaby się wściekać na swój wzrost. Ale w tym momencie to nie było takie ważne. Teraz chciała go tylko pocałować.

Kiedy wreszcie sięgnęła do jego ust, objęła go za szyję, jakby bała się, że zaraz się odsunie. Przymknęła powieki, czując w piersi serce uderzające jak szalone. Jego mięśnie rozluźniły się. Pochylił się jeszcze bardziej, aby nie musiała tak się męczyć ze staniem na palcach i ciągnięciem go do siebie. Położył dłonie na jej plecach, odwzajemniając pocałunek. Nie martwiła się o to, że zaraz ktoś wyjdzie z pokoju wspólnego. Ważne, że on tu był.

Byli gotowi trwać tak całą wieczność, lecz doskonale wiedzieli, że jest to niemożliwe. Ich spojrzenia spotkały się bardzo blisko siebie, gdy czoła oparły się o siebie.

— Po co to zrobiłeś? — szepnęła, a jej oddech uderzył go w usta.

Wiedział, że to jest moment prawdy.

— Bo nawet nie wiem, kiedy zacząłem cię kochać — odparł cicho, patrząc w jej niebieskie tęczówki.

Jej oczy zabłysły, a wnętrzności zatańczyły dziwny taniec.

— Teraz ja ci coś powiem — rzekła, a on zaczął obawiać się, co wypłynie z jej ust. Stanęła na palcach i szepnęła mu do ucha: — Mam to samo.

Po każdej części jego ciała rozlało się przyjemne ciepło.

— No to mamy problem — stwierdził żartobliwie, a ona roześmiała się.

— Nie gadaj tylko całuj.

Teraz to on się zaśmiał. Jego usta szybko odnalazły jej wargi.

Była trzecia w nocy, gdy Gejsza usłyszała przez sen, że jej telefon wibruje. Wiedziała, że nocne smsy zwykle są ważne, dlatego postanowiła go odczytać. Sięgnęła przez śpiącego Żyletę na szafkę i chwyciła komórkę w dłoń. Zmarszczyła brwi, gdy zauważyła, że to od Kobry.

— Normalnie Cię kocham! Powiedziałem Nicole. Jesteśmy razem.

Z jej gardła wydobył się pisk.

— Żyleta! Żyleta! — zaczęła nim gwałtownie potrząsać.

— C-co? — jęknął na pół śpiący.

— Kobra jest z Nicole! — zaśmiała się radośnie.

— Żartujesz...

— Sam mi właśnie napisał!

Harry Potter i Diament CiemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz