Rozdział 24 - Spojrzeć śmierci w oczy

292 18 4
                                    

Nicole patrzyła przed siebie, na zrujnowaną salę, kiedy usłyszała wystrzał i tuż przed sobą zobaczyła Kobrę, który spojrzał na nią z bólem w tym samym momencie, gdy trysnęła krew. Chłopak drgnął i zesztywniał, patrząc jej w oczy. Gejsza wrzasnęła jego przezwisko, a on osunął się na kolana. Nicole nie wiedziała, jakim sposobem chwilę później klęczała razem z nim. Trzymała go, kiedy upadał na ziemię. Łzy spłynęły po jej policzkach, gdy leżał na podłodze jeszcze przytomny, nie odrywając od niej pustego wzroku. Zasłonił ją przed pociskiem, narażając własne życie. Przybiegli pozostali. Trzymała go za dłoń, nie wierząc w to, co się stało. Spod jego ciała zaczęła wypływać krew, a oczy przymknęły się. Głowa opadła na bok.

Nicole obejmowała ramionami podkurczone kolana, bujając się do przodu i do tyłu. Viki mocno przytulała ją do siebie, obserwując bladych przyjaciół. Blaise patrzył w oczy swojej dziewczyny ze zniecierpliwieniem.

Dexter i Milka zniknęli w pokoju medycznym wraz z Harrym, utrzymując go przy życiu do przyjazdu Piguły, który zjawił się bardzo szybko wraz ze Snajperem. Mężczyznę szlag trafiał po wysłuchaniu relacji Żylety.

Nicole bardzo przeżyła to, co stało się niedawno. Głupi kretyn! Po co mnie zasłaniał?! – myślała z załamaniem. Teraz jego życie było poważnie zagrożone. Istniało także ryzyko utraty czucia w nogach po przeżyciu. Wszystko miał im wytłumaczyć Piguła po operacji.

Czas leciał, a oni czekali. Nie wiedzieli, ile czasu minęło, kiedy wyszedł Dexter uwalony krwią i w rękawiczkach lekarskich.

— Już po. Kula minęła kręgi...

— Mów do nas po ludzku — przerwał mu Zeus.

Westchnął.

— Były problemy, ale będzie okay. Jego stan jest stabilny. Będzie chodził. Na razie jest nieprzytomny. W pewnym momencie już myśleliśmy, że zejdzie, ale Piguła zdążył na czas.

Victoria przytuliła Nicole mocniej, kiedy ta drgnęła po jego słowach.

Piguła zalecił pozostawienie Kobry na miejscu, gdyż przeniesienie mogło być dla niego niebezpieczne. Hogwartczycy musieli wrócić do szkoły z jakimś wytłumaczeniem. Okazało się, że muszą się przyznać do wyjścia poza Hogwart, żeby wytłumaczyć, dlaczego chłopak nie trafił do Skrzydła Szpitalnego. Przez przypadek znaleźli się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie, trafiając na porachunki gangów?

— To nie przejdzie — szepnęła Missy, gdy nad ranem wrócili do szkoły. — Domyśli się, że kłamiemy i sami się władujemy w bagno. Będzie chciał wiedzieć, gdzie on jest.

Milka nagle stanęła.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale... Może powiemy, że jest na zadaniu — zaproponowała. — Nie będzie go szukał. Wytłumaczy to jego długą nieobecność.

— Będzie wiarygodniej — rzekł Dexter. — Ale dlaczego nie uprzedził?

— Bo sam się ledwo dowiedział i nie miał czasu, dlatego mieliśmy to przekazać.

Elita patrzyła na nich z niezrozumieniem i już mieli pytać, gdy Draco powiedział do nich:

— Chodzi o Voldemorta.

Pokiwali głowami ze zrozumieniem. Tyle wystarczyło. Missy skierowała się do Dumbledore'a, a pozostali do Łapy i Lunatyka.

Nicole cały dzień chodziła przybita. Na lekcjach była obecna ciałem, ale nie duchem. Zmartwiona snuła się po korytarzach. Gdy lekcje się skończyły, poszła gdzieś sama. Czekała na informacje od Żylety, który miał ich powiadomić, jeśli w stanie Kobry pojawią się jakieś zmiany.

Harry Potter i Diament CiemnościWhere stories live. Discover now