Rozdział 37 - Urażona męska duma

248 16 5
                                    

Ceremonia ślubu Syriusza i Naomi przebiegała w spokojnej atmosferze. Nie było to huczne weselisko, tak jak życzyła sobie para młoda. Zaprosili najbliższe osoby: ekipę, kilka Róż, elitę, Zakon. Mimo to wszyscy bawili się doskonale. Mina Kobry była bezbłędna, kiedy panna młoda wyrzuciła w górę bukiet, a Nicole przypadkiem go złapała, stojąc perfidnie na wprost Harry'ego. Wbili w siebie przerażone spojrzenia. Żyleta zaczął się śmiać, klepiąc go po plecach.

— Czekamy na wesele, Kobra — dodał Yom ze śmiechem.

Nicole rozejrzała się ze zdezorientowaniem, słysząc śmiech swojej matki.

Czas mijał bardzo spokojnie i powoli zbliżały się owutemy, więc uczniowie spędzali godziny nad książkami. Kellan dzielnie wspierał Hermionę, która panikowała jak nigdy. Ostry podszedł do tego z większym opanowaniem, podobnie jak Nicole. Pozostali Prawowici Władcy Hogwartu także nie dramatyzowali, chociaż Ian straszył ich co lekcję.

Harry już na początku znajomości z Nicole wiedział, że różni się ona od wszystkich innych dziewczyn. Uznawał ją za silną osobę pełną temperamentu i żył w takiej świadomości. Dostrzegł, że w związku jest jednak bardziej uległa, co mu nie przeszkadzało. Co mu się jeszcze podobało? To, że potrafił wywołać na jej policzkach rumieńce jednym spojrzeniem czy słowem. Nie sądził, że takie rzeczy aż tak bardzo na nią działają. Nie musiał się też dopytywać, lecz sam rozszyfrował, że uwielbia gierki w kotka i myszkę. Szybko się wtedy niecierpliwiła. Nie raz sprawiał, że odpływała na jawie. Problem najczęściej miała na transmutacji, gdyż siedział obok niej i miał szerokie pole manewru. Igrali sobie z McGonagall, która nie mogła ich złapać na niedopuszczalnych czynach.

— Young!

Dziewczyna nagle podskoczyła, gdy rozbudził ją głos McGonagall. Kobra spojrzał w bok, jak gdyby nigdy nic, choć chwilę wcześniej wyprowadzał Ślizgonkę z równowagi.

— Tak? — spytała niepewnie Nicole.

— Powtórz to, co przed chwilą powiedziałam.

Zacisnęła zęby, zerkając na Ostrego, którego planowała zabić. Chłopak od niechcenia kręcił różdżką między palcami. Skąd miała wiedzieć, skoro nie słuchała?! Już otwierała usta, żeby przyznać się do nieuwagi, gdy zauważyła kartkę przy głowie McGonagall, na której były napisane ostatnie słowa kobiety. Z ulgą przeczytała je bez zająknięcia, mając dla Kobry odrobinę litości, gdyż to on ją napisał. Nauczycielka kiwnęła głową, jednak nie spuszczała z nich wzroku.

— Potter, odłóż różdżkę.

Wyglądało na to, że wpadli, bo to spowodowałoby opadnięcie pergaminu. Z wahaniem odłożył różdżkę, jednak kartka nadal unosiła się w powietrzu. Chwila ciszy i niepewności. Harry dostrzegł, że Alan im pomógł i to on przytrzymywał papier w górze. Kobieta odwróciła się, a Kobra szybko spalił kartkę, dostrzegając rozbawienie klasy. Alan pokręcił głową ze stłumionym śmiechem. W następnej chwili rozległ się odgłos uderzania i głuchy jęk Ostrego.

— Policzymy się po lekcji — pisnęła szeptem Nicole.

Parvati i Lavender nie mogły powstrzymać chichotu.

Nicole spełniła swoje obietnice i zaraz po lekcji dopadła Kobrę na korytarzu. Musiał uciekać przed zaklęciami, słysząc jej krzyki, że ma tego więcej nie robić, bo przez niego będzie miała następny szlaban. Przyjął do wiadomości, choć miała wrażenie, że nie dostosuje się do jej gróźb. Nieoczekiwanie rozbroił ją, czego się nie spodziewała i szybko do niej podszedł z uśmiechem na ustach. Nawet nie wiedziała, kiedy cofnęła się kilka kroków i stanęła pod ścianą. Patrzyła na niego z dezorientacją, kiedy oparł się rękoma o mur na wysokości jej głowy.

Harry Potter i Diament CiemnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz