Prequel: część 2

164 12 1
                                    

Zaczęli się do siebie przywiązywać. Wszyscy zauważyli, że Gejsza zrobiła to w bardzo szybkim tempie. Gdy Kobra przychodził pobity, niemal wychodziła z siebie, żeby mu pomóc i przeklinała Dursleya jak nikogo innego. Żyleta zaraził Kobrę muzykomanią. Puszczał muzykę, gdy tylko miał okazję, a brunet to podłapał. Missy dostrzegła, że Harry'ego w ogóle nie znała lub zmienił się tak bardzo pod ich wpływem.

— Chłopaki, sprawdzimy was w akcji — rzekł Szefunio do Kobry i Szakala. — Żyleta zabiera Kobrę, a Yom Szakala. W jak najkrótszym czasie kradniecie jak najwięcej aut. Tylko nie przyprowadzajcie mi żadnego starego rupiecia, bo pójdą na sprzedaż. I, co ważne, spośród tych, które zgarniecie, wybierzecie swój samochód. Akcję robicie bez przemyślenia, przyjeżdżacie nimi na nasz parking, ale pamiętajcie o tym, że nie może was dorwać policja. Do roboty.

Żyleta i Yom zawieźli ich w dwie różne części miasta, żeby nie wchodzili sobie w drogę. Harry szybko znalazł obiekt jego zainteresowania, więc Żyleta zatrzymał się niedaleko. Szatyn obserwował z ciekawością, jak sobie poradzi. Rozeznał się w terenie. Alarm nie zrobił na Kobrze dużego wrażenia. Żyleta uśmiechnął się do siebie, kiedy z łatwością otworzył drzwi i odpalił auto bez kluczyków. Pisk opon. Właściciel mógł już na stałe pożegnać się ze swoim bmw.

Za trzecim podejściem brunet niemal zapomniał, co ma robić, kiedy zobaczył mazdę mx5 w kolorze czerni.

— Ten będzie mój — stwierdził, wysiadając z auta Żylety.

— Dobry wybór — usłyszał jego głos.

W efekcie końcowym Szakal i Kobra przyprowadzili po cztery auta. Harry zdecydował się na mazdę, Szakal na porsche cayman.

— Kobra, chcesz wyścig? — zaproponował Szefunio, gdy zostali sami. Pokiwał głową. Adrenalina związana z pojedynkami samochodowymi bardzo mu się spodobała. — Coś ci załatwię. Do końca wakacji jesteś u Dursleya?

— Na razie na to wychodzi — odparł niemrawo.

Szefunio patrzył na niego przez chwilę.

— Mówiłeś coś o tym, że Ron pisał o Mistrzostwach Quidditcha.

— Nie mam pojęcia kiedy.

— Może być problem z dojazdem, gdy będziesz u nich. Chcesz im powiedzieć?

— To chyba nie jest dobry pomysł.

— Dasz radę czasami się wymknąć?

— Chyba tak.

— W takim razie Żyleta nauczy cię deportacji niewykrywalnej, okay?

Kiwnął głową w odpowiedzi. Ruszyli do pracy.

Na wyścigi Szefunio wysyłał go coraz częściej, widząc, że dobrze sobie radzi. Puszczał nawet Żyletę i zaczynał przekonywać się do udziału ekipy w pojedynkach samochodowych. Kobra stawił się na ustaloną walkę wraz z ekipą. Gejsza sztyletowała wzrokiem dziewczynę łaszącą się do bruneta. Nie czuł, że jest cały czas obserwowany. Kiedy ruszył z piskiem opon i zniknął za rogiem, Sydney podszedł do Szefunia.

— Na Młodego czai się Mistrzunio.

Yom i Szatan wymienili spojrzenia.

— Czai? — zainteresowała się Missy.

— Doszły do niego plotki, że jakiś młody ścigant sieje spustoszenie. Przyjechał zobaczyć go w akcji.

Kobra dotarł na metę jako pierwszy. Szefunio spostrzegł, że Mistrz Mistrzów obserwuje chłopaka z zainteresowaniem.

Harry zaczął coraz bardziej lgnąć do dziewczyn, a dziewczyny coraz bardziej lgnęły do niego. Gejsza zachichotała cicho, kiedy okrążyły go z każdej strony i nie wiedział, na której skupić największą uwagę. W tym czasie na widoku zjawił się Mistrz, którzy przywitał się z Szefuniem i poprosił go na słówko. Był to wysoki blondyn przed trzydziestką z zielonymi oczami.

Harry Potter i Diament CiemnościWhere stories live. Discover now