Rozdział III - Len

846 158 14
                                    

22 maja

- Jesteś pewien, że nie chcesz dokładki?

- Nie wujku. Naprawdę nie dam rady zmieścić trzeciej dokładki.

- Nie smakuje ci?

Nie jestem pewien, jak wujek Dyara doszedł do takich wniosków, po tym, jak pochłonąłem trzy porcje jego kaszy z sosem. A wcześniej jeszcze miskę zupy kopertowej. Obiad był pyszny, ale nawet alfy mają swoje limity. Wujek Dyara powoli zmienia się w mojego mamę.

- Bardzo mi smakowało. Nie dam już rady. I bardzo tego żałuję.

- No dobrze. To odpocznij chwilę, bo będzie jeszcze deser.

- Deser?

- Tak. Placuszki z jabłkami.

- Wujku ja pękne... Zjem je. Po prostu w pewnym momencie pękne.

- Mam igłę i nici więc się nie przejmuj.

Wujek zaczepnie poczochrał moją głowę, po czym na powrót usiadł u boku swojego alfy, który zabawiał ich małą córeczkę. Mała Edea świetnie się bawiła, podskakując na kolanach swojego ojca. A i wujek Nasir wydawał się bardzo szczęśliwy w swojej roli. Obaj są wspaniałymi rodzicami. No i wujek Nasir nieco przesądza z tą swoją starością. Widać, że wilkołactwo sprawia, że nadal ma mnóstwo siły do bawienia dzieci. Na wnuki też mu starczy sił jak już któryś z moich kuzynów zdecyduje się założyć rodzinę. Lub gdy któremuś się uda. Niestety nie zawsze to łatwe. Jednak dziś nie było miejsca na takie zmartwienia.

Wszyscy zebrali się razem by zacieśnić więzy przed długą podróżą. Brakowało tylko Erisa, ale z nim także niedługo się spotkamy. W końcu ta podróż jest związana właśnie z nim. Miło się na to wszystko patrzyło. Na moją rodzinę. Byli tu prawie wszyscy. Mama i tata. Noach i Cecil z małą Eli. Linadel z Leą i Sira z Novą. No i oczywiście siedzący obok mnie Rai, który jeszcze przesuwał jedzenie po talerzu.

Zjadł większość swojej porcji, więc nie było tak źle. Dziś apetyt mu dopisywał. To dobrze. Chyba nawet trochę przybrał na wadze. Ewidentnie jednak nie chciał przyznać wujkowi, że nie da rady już więcej zjeść. Wujek Dyara martwi się, gdy Rai nie dojadą swoich porcji, jednak nie bierze pod uwagę tego, że porcją taką najadłby się nawet alfa. Dlatego pospieszyłem małej omedze na ratunek.

- Wujek jest zajęty. Przerzuć wszytko na mój talerz.

- Ale... Tak nie można.

- Biorę to na siebie.

Rai wahał się chwilę, po czym ostatecznie prędko przerzucił jedzenie na mój talerz. Co prawda sam byłem już najedzony, ale Rai nie zostawił dużo i spokojnie dam radę to dojść. Postanowiłem jednak umilić sobie ten posiłek rozmową z moją ukochaną omegą.

- A tobie jak smakowało?

- Bardzo dobre. Ale nie dam rady. Ale naprawdę jest bardzo dobre.

- Wiem. Czuję to samo. Ale miejsce na deser masz?

- Mam. Zawsze mam.

Rai powiedział to z taką powagą, że nie byłem w stanie się nie uśmiechnąć. Zjedzenie deseru było dla niego istotną częścią tego spotkania. Prawdopodobnie najważniejszą.

- No tak. Nie powinienem w to wątpić.

- Zostaniesz dziś na noc?

To pytanie nieco mnie zaskoczyło. Nie miałem niczego takiego w planach. Wujek Dyara zaprosił nas wszystkich na rodzinny obiad, bo już pojutrze część z tu obecnych wybiera się na północ, by odwiedzić naszego Erisa. Zapewne jutro przyjdzie czas na wielkie pakowanie i organizowanie, ale myślę, że zostanie tu na noc, nie będzie problemem. Nie mam powodu, by odmówić, a i wujkowie raczej nie będą mieli nic przeciwko.

Wilcze Serce IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz