Rozdział LXVIII - Eris

1K 184 21
                                    

1 lutego

- Nie denerwuj się. To widać.

Zerknąłem na Darena, a więc musiałem spojrzeć w górę, bo stał tuż obok. Czasem denerwuje mnie to, że wyglądam przy nim jak krasnal. Ale to nie moja wina. Ja jestem normalnego wzrostu. To on jest chodzącą górą. Chociaż w porównaniu do Ulfra jest dość drobny. Ja przy Ulfrze jestem jak dzieciak.

Nie było też widać po nim żadnych emocji. Czyli w sumie tak jak zwykle. Jest wielkim, strasznym alfą i nic go nie rusza. Łatwo mu mówić. On potrafi sobie radzić w takich sytuacjach, a ja się stresuję. Zwłaszcza że tego rodzaju stres to dla mnie coś nowego.

Kiedyś czułbym się w tej sytuacji jak ryba w wodzie i trochę tęsknię za tymi czasami. Zawsze dobrze się czułem, będąc w centrum zainteresowania, ale różnica między kiedyś a teraz jest taka, że wcześniej byłem podziwiany, a nie oceniany. Na południu czy na Wschodzie patrzono na mnie z kilku powodów. Albo dlatego, że jestem piękny. Albo dlatego, że jestem znany. Albo dlatego, że zrobiłem coś godnego podziwu. Byłem piękną, wolną omegą o wysokiej pozycji w stadzie. Onieśmielałem. Byłem podziwiany. Po prostu przyciągnąłem wzrok z samych dobrych powodów.

Odkąd mieszkam na dalekiej północy, nie jestem już taki pewny siebie. I Daren nie może na to narzekać, bo tak się składa, że to też jego wina. Przez niego zacząłem w siebie wątpić. Przez niego zacząłem myśleć, że jestem słaby, głupi i brzydki. Oczywiście wszyscy w tym zacofanym miejscu przyprawiają mnie o podłe myśli. Nie tylko nie doceniają moich zalet. Oni po prostu źle o mnie myślą. Tutaj wszyscy patrzą na mnie z góry jak na kogoś pod każdym względem gorszego. Mój wygląd im nie pasuje, bo jestem zbyt ładny, delikatny i wyróżniający się w tłumie. Moja pozycja nie ma dla nich aż takiego znaczenia, bo dalej nie są pewni czy jest stabilna. Jest. Jest bardzo stabilna. Jestem partnerem Darena i on mnie nie zostawi. Nawet jakbym go zostawił, jestem pewien, że nie związałby się z nikim innym. Tak więc jestem ich przyszłą Luną, ale myślą, że jestem zbyt słaby, by utrzymać się tak wysoko w hierarchii, dlatego pozwalają sobie na traktowanie mnie, gorzej niż powinni. Co do moich poczynań... Uważają mnie za głupiego i słabego. Podejrzewam, że w pewnym stopniu mną gardzą.

Urodziłem słabą omegę. Nie zasługuję na ich szacunek. Ale go nie potrzebuję. Jestem dumny z mojej córki. Jeszcze im pokażę. Daren ma rację. Powinienem być teraz pewny siebie. Łatwiej powiedzieć niż zrobić, ale zamierzam dać z siebie wszystko. W końcu to ważny dzień. Dziś pokażę im, że się mylili.

Dlatego też stoję obok Darena z wysoko uniesioną głową, ubrany w piękny zimowy strój z futra lwa górskiego. Daren też ubrał się jak na siebie dość elegancko. Mała Aster była praktycznie niewidoczna, bo ukryłem ją dokładnie kocykami i futrami. W końcu było strasznie zimno, a ona mimo wszystko wciąż była dość słaba. Ma już ponad dwa miesiące, jednak urodziła się miesiąc za wcześnie, więc chyba można powiedzieć, że w praktyce ma miesiąc. Nie czuję się zbyt pewnie, wyciągając miesięczne niemowlę na zewnątrz w taką pogodę, ale Daren mówi, że tutaj nikt nie zwraca na to uwagi i żaden szczeniak jeszcze od tego nie umarł.

Może coś w tym jest. Nasz gatunek jest silny i wywodzi się z tych stron. Niemowlęta przeżywały w gorszych warunkach. Z drugiej strony... Te słabe ginęły bardzo szybko. Daren powiedział, że Aster nie jest słaba i że nie muszę się o nią martwić. Mróz miał według niego ją wzmocnić. Jednak nie jestem co do tego taki pewien. Może jestem po prostu nadopiekuńczy. Ale ona jest taka malutka i skoro mi jest zimno, to jak ona musi się czuć... Na szczęście nie będzie to trwać długo.

Zazwyczaj nadaniu imienia towarzyszy świętowanie, w naszym przypadku będzie jednak trochę inaczej, ponieważ Daren nie zaprosił członków stada. Właściwie to robi to wszystko bardzo po swojemu. Ale to dobrze. Sytuacja jest dość specyficzna i Daren stara się zrobić to tak, by wyszło na nasze. Jest to kontrowersyjne... Ale cała nasza sytuacja jest dość specyficzna.

Wilcze Serce IIWhere stories live. Discover now