Rozdział XXII - Daren

1.1K 180 36
                                    

19 czerwca

Są powody, dlaczego rzadko odwiedzam moją rodzinę. Jest mnóstwo powodów. Jednak niektórzy członkowie mojej rodziny są bardziej znośni niż inni. Za najbardziej znośną osobę zawsze uważałem mojego starszego brata.

Flynn często gadał głupoty, ale był nieszkodliwy i najlepiej rozumiał mój brak zaangażowania we wszystko oprócz przetrwania. Jednak ostatnimi czasy zaczyna być bardziej irytujący. Jest tak, ponieważ z jakiegoś powodu zaangażowała się w moje życie uczuciowe. Podejrzewam, że wynika to z tego, co nazywa troską o mnie. Nie potrzebuję tego. Irytuje mnie to. Zwłaszcza że mój młodszy brat jest równie irytujący o ile nie bardziej. Ale on jest taki z powodu swojego pragmatyzmu. Ma swoje plany i ja jestem ich częścią, przez co ciągle coś ode mnie chce.

A jako że jestem tu teraz z obojgiem z nich, jestem zirytowany podwójnie. Wiedziałem, że prędzej czy później ja też zostanę wciągnięty w przygotowania do ceremonii. Miałem nadzieję, że o mnie zapomną lub chociaż ograniczą moje uczestnictwo do minimum. Tymczasem dostałem wiadomość od Raula, że musimy się spotkać. A skończyło się na tym, że siedzę z nim i Flynnem w domu tego drugiego, gdy nasze omegi są na spacerze i rozmawiają o kwiatach i innych głupotach. Najgorsze jest jednak to, że oni też każą mi rozmawiać o kwiatach i innych głupotach.

- Daren? Co ty na to?

Flynn wpatrywał się we mnie z wymalowanym na twarzy pytaniem. Nie miałem zielonego pojęcia, o co pyta, bo przestałem go słuchać jakiś czas temu.

- Ta. Może być.

- Nie słuchałeś mnie.

- W ogóle.

- Daren to ważne. Musisz choć trochę w tym uczestniczyć. Eris będzie wtedy na pewno bardzo szczęśliwy.

- Czego właściwie ode mnie oczekujesz?

- Że wybierzesz jakie tradycje zamierzacie kultywować. To wszystko.

- Już mówiłem. Żadne.

- Daren. To przeszło w moim przypadku, bo nie miałem na to sił. Samo to, że wysiedziałem tam całą noc, było dla wszystkich zaskoczeniem. Ale ty jesteś zdrowy i nie masz żadnej wymówki. Bo brak chęci to nie wymówka. Więc?

- ... A jakie są najmniej kłopotliwe?

- Cóż... Mamy lato więc może wianki. To proste. Nie będziesz musiał nic robić tylko wybrać wianek, który twoim zdaniem jest zrobiony przez Erisa.

- Możemy to zrobić.

- A później musisz go nosić aż do końca dnia.

- Jednak nie.

- Daren to tradycja wymagająca od ciebie najmniej zaangażowania.

- Dobra niech będzie.

- Świetnie. Ale jedna nie wystarczy.

- No oczywiście, że nie. To by było za proste.

- Na pewno goście będą oczekiwać też czegoś bardziej... Ambitnego. Eris mówił, że zależy mu na skokach przez ognisko. Więc skoczysz przez ognisko.

- Co to w ogóle za tradycja?

- Jakaś ich. Brzmi ciekawie.

- No dobrze. Coś jeszcze?

- Mam rozumieć, że polowanie na króliczka odpada?

- Odpada.

- No dobrze... To może chociaż rzuty siekierką?

- Mogą być.

- Z zamianą?

- Nie. Eris na pewno spudłuje. Nie chcę skończyć z siekierką w trzewiach. Chociaż znając jego, trafi w głowę.

Wilcze Serce IIWhere stories live. Discover now