Rozdział LXIII - Eris

1K 175 34
                                    

9 grudnia

Szybko poderwałem głowę i wyprostowałem się na krześle. Przez chwilę nie wiedziałem, co właściwie się dzieje. Rozejrzałem się po kuchni, na szczęście nie zauważyłem nic niepokojącego. Pamiętam, że jadłem. Na stole stał talerz z obiadem. Niedużo z niego ubyło. Był już zimny, a przysiągłbym, że niedawno usiadłem do posiłku. Musiałem zasnąć. Dobrze, że nie uderzyłem głową w talerz tylko w stół. Wtedy byłoby niezręcznie i zdecydowanie nieprzyjemnie.

Takie nagłe zasypianie jest dość niepokojące, jednak chyba nic na to nie poradzę, biorąc pod uwagę mój obecny styl życia. Ostatnio zdarza mi się to coraz częściej. Robię coś i zasypiam w trakcie. Nie dzieje się to bez przyczyny więc nie jestem tym jakoś bardzo zmartwiony. Właściwie ma to sens. Za mało sypiam w nocy. A w dzień też nie pozwalam sobie na drzemki. Jednak ciężko jest mi tak po prostu zasnąć. Mam pod opieką dziecko. Skoro moja córka nie płacze i nie pokazuje w żaden sposób swoich potrzeb, to muszę być cały czas czujny, by nie przegapić oznak czegoś złego. Poza tym obecnie liczy się systematyczność, a boję się, że jak zasnę, to przegapię porę karmienia.

Dopóki ktoś był tu ze mną, to dobrze sobie radziłem, jednak teraz jest dużo trudniej. Mała Sava się rozchorowała, więc Colla nie mógł mnie ostatnio odwiedzić. Oczywiście proponował mi, że jakoś to rozwiążemy, ale nie chcę, by zaniedbywał swoje dziecko, bo ja nie potrafię zająć się swoim. Powiedziałem mu więc, że wszystko będzie w porządku i dam sobie radę.

Cóż... Jakoś daję sobie radę. Po prostu jestem nieco zmęczony. Niestety tak się złożyło, że Ulfr zabrał Hildę i dzieci do sąsiedniego stada, by odwiedzić jej siostrę. Nie mogę więc poprosić Hildy o pomoc. Nie ma tu nikogo innego, komu mógłbym powierzyć opiekę nad swoim maleństwem. Od trzech dni jestem więc z moją córeczką całkiem sam. Tylko ja i ona.

Do tej pory naprawdę jakoś sobie radziłem. Było bardzo miło i fajnie. Śpiewałem jej kołysanki, nosiłem ją na rękach, karmiłem, przebierałem, kąpałem i zapewniałem jej wszystko, czego było jej trzeba. Czułem się z tym dobrze. Dalej czuję się z tym dobrze... ale ostatnio prawie w ogóle nie śpię. W końcu jestem tu z nią zupełnie sam, a więc to ja i tylko ja muszę jej pilnować. Pójście spać byłoby nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Oczywiście robię sobie krótkie drzemki od czasu do czasu, bo wiem, że bez tego mój organizm nie wytrzyma, ale najwyraźniej to wciąż za mało.

Szkoda, że mojego alfy tu nie ma. Co prawda pewnie by nie pomógł, ale czułbym się nieco bezpieczniej. Ani razu nie wziął małej na ręce i jeszcze niczego przy niej nie zrobił, jednak powiedziałem mu, że nie musi być dla niej ojcem, więc nie mam mu tego za złe. Niemniej... Miło by było móc na niego liczyć. Nie zamierzam jednak o nic go prosić. Nie chce, żeby mi wypominał, że zmuszałem go do opieki nad szczeniakiem, którego nie chciał. Dam radę sam. Nie potrzebuję go. Muszę tylko zacisnąć zęby i jeszcze przez jakiś czas się przemęczyć. Później na pewno będzie łatwiej.

Daren wyruszył do wioski dwa dni temu i tyle go widziałem. Nie jestem pewien po co, ale uprzedzał, że może go nie być przez dłuższy czas, więc się nie martwię. Właściwie to i tak bym się nie martwił, bo już przyzwyczaiłem się do tego, że pojawia się i znika, jak mu się żywnie podoba.

W każdym razie mojego alfy tu nie ma, wszystko zostało więc na mojej głowie. Nie tylko opieka nad dzieckiem, ale i nad domem. Staram się zachować porządek. Przygotowuję też sobie posiłki, żeby mieć siły do zajmowania się tym wszystkim. W końcu mamy też kilka zwierząt, które potrzebują opieki. Niestety nie jem zbyt wiele, choć staram się utrzymać pewną regularność posiłków. Ważne, że moja córka je coraz więcej. Karmię ją trzy razy dziennie coraz większymi porcjami.

Wilcze Serce IIWhere stories live. Discover now