Rozdział XXVIII - Ross

878 163 6
                                    

10 lipca

Dwie ceremonie w tak krótkim odstępie od siebie to zazwyczaj powód do długiego świętowania. Zwłaszcza jeśli organizuje je jedna rodzina. Normalnie ceremonie dwóch braci byłyby jakoś połączone. Przeciągnięte na kilka dni. Zazwyczaj w takich sytuacjach organizuje się jedną a po dwóch lub trzech dniach drugą. Czasem nawet łączy się je i organizuje jedną, tak jak to było w przypadku Linadela i Siry.

Tym razem tak nie było. W końcu ta druga ceremonia, która odbywała się dzisiaj wynikła z dość niezbyt radosnych wydarzeń. Między innymi dlatego była dość skromna. Raczej starano się przepchnąć ją bez większego huku. Ma się odbyć, żeby wszystko było, jak Matka Natura przykazała i ludzie mają niedługo o niej zapomnieć, wrócić do swojej codzienności i ogólnie najlepiej udawać, że to normalna, zdrowa rodzina i nic złego nigdy się nie stało. Nie będzie to trudne, biorąc pod uwagę, że ceremonia Erisa i Darena okazała się ogromnym sukcesem i zdecydowanie przyćmiewa to, co dzieje się dziś, mimo że minął już tydzień.

Dalej się o niej mówi. Omegi rozmawiają o tym, jak ślicznie wyglądał Eris i jak wpasował się w tutejsze zwyczaje. Co prawda dalej jest tu kilka zazdrosnych omeg, ale większość skupia się na tym, że Eris stanął na wysokości zadania, mimo iż nie pochodzi z tych rejonów. A alfom bardzo zaimponował pokaz siły Darena. Właściwe to jego siła zaimponowała wszystkim. Niby wiadomo, że do słabych nie należy, ale chyba rzadko się tu pokazuje, by to udowodnić. Tłum dostał, więc to, czego potrzebował. Z tego, co zdążyłem się zorientować ta para stała się nagle w oczach tutejszych godnymi przejęcia władzy po obecnym Alfie i jego Lunie. Nic więc dziwnego, że na skromnej ceremonii Raula i jego partnerki pojawiło się niewiele osób.

Oficjalnie wszyscy byli mile widziani na samej ceremonii, ale świętowanie odbywało się już za zamkniętymi drzwiami Domu Spotkań. Większość stada zajmowała się swoimi sprawami. Dla nich był to zwykły dzień. Ja co prawda nie zostałem zaproszony, ale to, co było publiczne, to sobie obejrzałem.

Prezentowało się to uroczo. Pomijając to, że alfa miał przez cały czas wymalowany uśmiech, który wiedziałem, że jest sztuczny, więc jego wiarygodność mnie niepokoiła. A omega wyglądała, jakby miała zemdleć, lub opcjonalnie się rozpłakać. Nic takiego się jednak na szczęście nie stało. Z tego, co mi wiadomo. Olivia wyglądała pięknie w tym ważnym i traumatycznym dla siebie dniu, jednak dziwnie patrzyło się na ceremonię kogoś, kto dopiero zaczął piętnastą wiosnę.

Kiedyś takie ceremonie były normalne. Teraz zazwyczaj czeka się, aż obie osoby będą miały te osiemnaście lat. Chyba że jest to nadzwyczajny przypadek na przykład ciąża. W końcu ciało w wieku piętnastu lat nie jest jeszcze do końca wyrośnięte. Dlatego lepiej poczekać, ale wiadomo, czasem coś się wydarzy. To... To chyba nie jest nadzwyczajny przypadek. Przynajmniej z mojej perspektywy.

Rozumiem, dlaczego to się dzieje, ale w naszym stadzie nic takiego nie musiałoby się dziać. Olivia w swoim czasie znalazłaby alfę, który nie patrzyłby na nią z góry, przez to, co się jej przydarzyło. Zająłby się nią. Tutaj ponosi konsekwencje tego, że ktoś ją wykorzystał. Okropne. Ta ceremonia jest dowodem na to, jak beznadziejnie tu jest. Jeśli jednak układ zaproponowany przez Raula jej pasował, to kim byłem, by to oceniać. To prawdopodobnie najlepsza opcja, jaką może mieć w miejscu takim jak to.

W każdym razie wyglądała ślicznie. Miała na sobie białą koszulę, niebieską sukienkę i kamizelkę w duże granatowe kwiaty. Właściwie to była śliczną osóbką, aczkolwiek wciąż miała w sobie dużo z dziecka. Jej twarz była lekko zaokrąglona, ale prawdopodobnie jej rysy za kilka lat się wyostrzą. Na głowie miała chustę, ale widziałem ją wcześniej, więc wiedziałem, że ukryte pod nią włosy są proste, ciemnobrązowe i sięgają jej ramion. Musi sporo czasu spędzać na słońcu, bo jej cera jest wyraźnie opalona. Oczy ma brązowe i duże jak u sarenki. Kiedyś będzie z niej prawdziwa piękność. Teraz... Cóż jak dla mnie to dzieciak. Jest w sumie młodsza od tego młodego, co nasz Len się za niego zabrał. W zasadzie Raul nie jest jakoś dużo starszy od niej... Ale i tak trochę to takie... podejrzana. Myślę tak, a przecież wiem, że nawet nic się między nimi nie zadzieje.

Wilcze Serce IIWhere stories live. Discover now