Rozdział XLVI - Eris

817 185 21
                                    

14 lipca

Nie potrzebuję alfy. Alfy to dupki. Poza moimi braćmi i moim tatą. Tata był kiedyś dupkiem, ale się pozbierał i dalej wynagradza mamie to, jak go traktował, gdy był dupkiem. Bo ma honor i empatię. Daren ma problemy psychiczne. I ja przez niego też mam.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak gniewnie zbierałem leśne owoce. Ale to dobrze. Jak jestem zły, to jestem mniej smutny. Wolę więc być zły. Okazało się też, że leśne owoce nie tylko smakują równie dobrze, jak kiedyś, ale i mogę jeść ich mnóstwo. Tak więc niewiele miałem w koszyku, bo większość od razu zjadałem.

Uznałem, że nie ma sensu siedzieć cały czas w domu. Pogoda jest ładna. Nie ma upałów, co jest plusem na dalekiej północy. Tak więc postanowiłem, że zacznę cieszyć się urokami lasu. To bardzo pomogło. Podjadłem co nieco. Odetchnąłem piękną wonią lasu. Zaczerpnąłem trochę słońca. A i dziecko na pewno jest teraz zadowolone. O ile cokolwiek czuje. Trudno powiedzieć. Jest jeszcze bardzo małe. Nie widać nawet za bardzo po mnie tej ciąży. Czasem mam wrażenie, że może mój brzuch jest odrobinę wypukły... ale może to sobie wmawiam. Jak już to widać po mnie chorobę. Ale może niedługo mi się poprawi. Mam taką nadzieję.

Wykorzystałem też ten czas dla siebie, by nieco pomyśleć. Poza domem miałem nieco bardziej otwarty umysł. Mniej panikuję. Więc chyba powinienem częściej robić sobie takie wycieczki. Na tej doszedłem do kilku wniosków.

Po pierwsze Daren jest skończonym dupkiem. Od samego początku zachowuje się, jakby to było wszystko moja wina. A to jest jego wina. A to dlatego, że nigdy nie powiedział mi, że to nie tak, że on nie chce dzieci. On traktuje ciążę jak największe zło na świecie. Gdybym o tym wiedział, postąpiłbym inaczej. Nie zaryzykowałbym. Mogliśmy po prostu spędzać moją ruję oddzielnie, żeby nie ryzykować. A on wiedział, jak zareaguje, jeśli będziemy mieli pecha i będę w ciąży. A jednak postanowił ze mną sypiać, wiedząc, że istnieje mała, ale szansa, że to się wydarzy. Ja byłem na to gotowy. On też powinien.

Omegi mogą zajść w ciążę tylko podczas rui więc bardzo łatwo tego uniknąć w relacji. W końcu wiem, kiedy dokładnie będzie moja ruja. Wystarczy, by go wtedy przy mnie nie było i dziecka nie będzie.

Wiem, że sam namawiałem go do tego, by spędzał ze mną ruję, ale gdybym wiedział, to bym tego nie robił. Najpierw zajęlibyśmy się jego problemami, a dopiero później wspólnie postanowili czy jesteśmy gotowi na ryzyko. Ale nie. Daren musi wszystko zachować dla siebie. Musi mieć swoje sekrety. Musi ukrywać swoje uczucia. Bo to Daren.

Tak więc, jeśli to już jest czyjaś wina to jego, a nie moja. Takie są konsekwencje ukrywania czegoś ważnego przed swoim życiowym partnerem.

Daren nie ma prawa na mnie krzyczeć. Nie ma prawa mnie obwiniać. Nie ma prawa być na mnie zły. A przede wszystkim nie ma prawa się na mnie wyżywać, a to właśnie robi. Tak więc wniosek jest prosty. Daren po prostu znów jest dupkiem tak jak kiedyś. A ja nie będę pozwalać mu na pomiatanie mną. Tak więc... Jak znów go zobaczę, to będę bardziej asertywny.

Drugi wniosek, do jakiego doszedłem to, że źródłem naszych problemów jest między innymi mój teść. Ojciec Darena bardzo źle na niego działa. Mam wrażenie, że Daren szczerze wierzy, że jest do niego bardzo podobny. Może gdyby mógł się od niego odciąć, to wtedy byłoby zupełnie inaczej. Może nie porównywałby się do niego co chwila. Bo czuję, że to właśnie robi.

Po części go rozumiem. Daren ma problemy z kontrolowaniem emocji. Ponadto nauczył się pewnych wzorców, które trudno wyplenić. Jeśli od dziecka słuchał jak okropne i bezużyteczne są omegi, to nie jest dziwne, że był do nas tak źle nastawiony, zanim sam przekonał się, jacy jesteśmy. Jeśli całe życie by mi mówiono, że coś jest złe, to pewnie bym w to wierzył. Ale teraz Daren spędza coraz więcej czasu ze mną i innymi omegami więc sam się przekonał, że nie jest tak, jak myślał.

Wilcze Serce IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz