Rozdział XXVII - Daren

1K 197 18
                                    

4 lipca

Wiedziałem, że ceremonia będzie ciągnąć się w nieskończoność. Nawet gdy zrobiło się jasno, niektórzy wciąż mieli energię na zabawę. Sam nie byłem aż tak zmęczony fizycznie. Miałem jednak dość głośnej muzyki i tłumu. Z ulgą wsiadłem na konia i ruszyłem do domu. Co prawda minęło trochę czasu, nim dotarliśmy, ale sama podróż była dość relaksująca. Tylko ja, mój koń i las. A także mój omega, który na szczęście był na tyle zmęczony, że zasnął. Musiałem go trzymać by nie spadł z konia.

Gdy dotarliśmy do domu, dalej spał, więc zaniosłem go do środka i położyłem na łóżku. Zająłem się koniem, a potem wróciłem do sypialni i przebrałem się szybko w coś wygodniejszego. Eris obudził się, dopiero gdy zdejmowałem mu buty. Ewidentnie był zaskoczony tym, że nagle znalazł się w sypialni. Przetarł oczy i nieco zdezorientowany przyglądał się swoim bosym stopom. Poruszył palcami i dopiero po tym spojrzał na mnie już nieco bardziej świadomy.

- Bolą mnie stopy.

- To nic dziwnego. Założyłeś jakieś niewygodne buty, wiedząc, że będziesz dużo się ruszać.

- Daren... Większość rzeczy, które mam na sobie to coś niewygodnego. One nie mają być wygodne tylko ładne.

- Więc cierp, skoro chciałeś.

- No wiesz co... Mógłbyś pomasować mi stopy. Mój brat masuje swojej żonie stopy.

- Twój brat jest z ludzką kobietą. Ma dziwne upodobania. Idź spać.

- Pfff. Taki właśnie jesteś.

Omega zamiast iść spać, usiadł na brzegu łóżka i odpiął spinki, które i tak ledwo trzymały się na jego głowie, po czym zsunął chustę. Włosy pod nią były związane w warkocz, który od razu zaczął rozplątywać. Jego włosy były inne niż zazwyczaj. Nie były proste a jakby faliste. Gdy skończył, spojrzał na mnie i wyciągnął rękę w moją stronę.

- Podaj mi grzebień.

Na swoim stoliku miał dużo rzeczy i wielu nie rozpoznawałem, ale znalazłem to, czego potrzebował. Gdy rozczesał włosy, były lśniące i dalej faliste.

- Czemu takie są?

- Bo cały dzień byłem w warkoczu. A gdy Nova je zaplatał, to miałem mokre włosy.

- Hmm.

- Podobają ci się?

- Są... Inne.

- To prawda. Może powinienem częściej tak robić. To nie jest takie trudne. Choć ten efekt nie utrzyma się zbyt długo. Moje włosy lubią być proste. W ogóle się nie kręcą.

- Nie znam się na tym.

- Na szczęście nie musisz. Twoje się lekko kręcą. Zwłaszcza jak są wilgotne. Mogę kiedyś je zapleść?

- Pomyślę nad tym.

- Naprawdę? Myślałem, że się nie zgodzisz.

- ... Powiedzmy, że próbuję być mniej... Ograniczony.

- Ktoś ci powiedział, że jesteś ograniczony?

- Połowa twojej rodziny.

- Och... To... Niekoniecznie coś złego...

- Wiem, że taki jestem. Nie dotknęło mnie to. Ale skoro ty nie jesteś ograniczony, to spróbuję się nieco dostosować.

- To miło z twojej strony. A teraz chodź tu.

Omega poklepał miejsce obok siebie, więc tam usiadłem. Byłem pewien, że nie ma już w sobie nawet kropli energii, ale najwyraźniej się myliłem. Oparł głowę o moje ramię i westchnął ciężko. Był zmęczony, ale miał siłę, by gadać. Na to chyba zawsze miał siłę.

Wilcze Serce IIWhere stories live. Discover now