Rozdział LXX - Daren

1.4K 193 20
                                    

7 luty

- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? Nie masz żadnych wątpliwości?

Spojrzałem na Raula, który wydawał się już od dawna pogodzony z moją decyzją. Nie wiem więc skąd to pytanie.

- Chcę mieć to już za sobą.

- To będzie początek zupełnie nowego życia. Dziś zrobisz pierwszy krok i już się nie cofniesz. Będziesz musiał iść do przodu czy tego chcesz, czy nie. Chcę się po prostu upewnić, że jesteś gotowy na natłok nowych obowiązków i to takich, których wyjątkowo nie lubisz.

Nie wiem, czy mój brat ma mnie za debila, czy po prostu chce mnie zirytować. Decyzję podjąłem już dawno. Zdaję sobie uwagę z tego, jakie będą jej konsekwencje.

- Już się z tym pogodziłem.

- Będziesz musiał przeprowadzić się tutaj. Do naszego rodzinnego domu.

- Tego też jestem świadomy.

- Czeka cię dużo rozmów z najróżniejszymi osobami. Z naszego stada i z innych stad. Nudne rozmowy, bez przemocy.

- Chcesz mnie odwieść od mojej decyzji?

- Nie. Po prostu muszę mieć pewność, że się nie wycofasz. Od tego zależy też moja przyszłość. Zwłaszcza że musiałem nieco zmienić plany. Była szansa na to, że będziesz miał akceptowalnego następcę, ale przepadła. No cóż. Mówi się trudno. Musimy sobie jakoś z tym poradzić. Nie jest to patowa sytuacja. Widzę co najmniej kilka sposób na rozwiązanie naszych problemów. Jeśli jednak to ma jakoś wyjść... Musimy być ostrożniejsi. Mamy mniejsze pole manewru. Możemy sobie pozwolić na niewiele błędów, bo wszyscy będą nam patrzeć na ręce i czekać aż okażemy słabość. A jak już tak się stanie, zaatakują bez wahania. Dlatego chcę być pewien, że to nie jest za wcześnie. Więc? Na pewno chcesz już teraz się na to skazać?

- Tak. Mam rodzinę, której muszę zapewnić bezpieczeństwo. Nasz ojciec już raz zagroził Erisowi. Chciał też skrzywdzić mojego szczeniaka. Nie będę spokojny, dopóki nie odsunie się w cień. Gdy ma władzę, pozwala sobie na zbyt wiele i muszę to ukrócić. Tobie zresztą też to będzie na rękę.

- To prawda. Jest mi to na rękę. Będę mógł szybciej wprowadzić swoje plany w życie. No dobrze. Zróbmy to więc. To będzie ciekawe. Już nie mogę się doczekać. Dawno nic ciekawego się tu nie działo. Bo akurat twoje prywatne życie daje mi niewiele rozrywki. Zbyt dużo stresu, za mało korzyści.

Zignorowałem gadanie Raula. Nie będę marnować na niego energii. Czeka mnie dyskusja z kimś gorszym.

Weszliśmy do Domu Alfy. Do naszego rodzinnego domu. Tutaj się wychowywałem. Choć dosyć szybko się stąd wyniosłem. Wyszło mi to raczej na dobre, choć zdecydowanie mogłoby być lepiej. W każdym razie ucieczka z tego miejsca była jedną z mądrzejszych decyzji, jakie podjąłem.

Nie lubię tu przychodzić nawet na chwilę, a będę musiał spędzać tu dzień za dniem. Miejsce to nie kojarzy mi się zbyt dobrze. Choć chyba mam stąd kilka nielicznych pozytywnych wspomnień. Coś na pewno by się znalazło. Większość jednak jest... Zdecydowanie mało pozytywna. Nigdy nie przywiązywałem do tego zbytnio uwagi. W końcu mogłem unikać tego miejsca jak ognia i bardzo dobrze mi to wychodziło. A teraz sam tu przychodzę. Trochę się pozmieniało. Nie wiem, jak do tego właściwie doszło... ale jestem tu.

Tutaj zmarła moja matka i siostra. Tutaj Flynn leżał zamknięty w pokoju, przez większość swojego dzieciństwa, bo ojciec wstydził się go i nie chciał, by stado go widziało. Tutaj moja matka płakała, była bita i wykorzystywana. Tutaj ja i moi bracia byliśmy bici, za każdym razem, gdy popełniliśmy jakiś mały błąd lub po prostu trafiliśmy na moment, gdy ojciec był w złym humorze. Raul zawsze chował się do szafy, a ja zajmowałem ojca sobą. W końcu byłem starszy. Lester też obrywał i musiałem mu pomagać, bo był tylko gówniarz, który nic nie rozumiał i nie miał matki.

Wilcze Serce IIWhere stories live. Discover now