ROK 2001
MARJORIE JĘKNĘŁA PRZECIĄGLE, GDY ROZDZWONIŁ SIĘ BUDZIK. Miała wrażenie, że to diabelskie urządzenie jeszcze nigdy nie dzwoniło, aż tak głośno, jak dzisiaj. Dlatego odetchnęła z ulgą, gdy Joel w końcu odsunął się od niej i wyłączył alarm. Później poczuła, jak pocałował ją w policzek i to sprawiło, że uśmiechnęła się z błogością.
— Sweetheart, jeszcze śpisz? — Zapytał cicho, składając kolejne pocałunki na jej twarzy i szyi. Jorie mruknęła, nie otwierając oczu. — Musimy wstawać.
— Nie — odpowiedziała z niechęcią. Prawda była taka, że od kilku dni nie mogła się wyspać, ale zwalała to tylko i wyłącznie na przepracowanie. Znowu ciągnęła zbyt dużo zmian, co Joel zdążył jej już wytknąć. — Daj mi jeszcze pięć minut. Jestem zbyt zmęczona, by wstać.
— Dobrze się czujesz? — Miller widocznie się zaniepokoił. Złapał ją za ramię i odwrócił na plecy, tak że mógł spojrzeć jej w twarz. Jorie niechętnie otworzyła oczy, ale natychmiast zmrużyła powieki, gdy poraziło ją zbyt jasne światło. — Nie wyglądasz najlepiej. Może powinnaś pójść do lekarza?
— Nic mi nie jest. Ostatnie zmiany w pracy były ciężkie, to dlatego. Teraz mam trochę wolnego, więc będę odpoczywać. Obiecuję.
— Przepracowujesz się, a mi to zdecydowanie się nie podoba.
— Mi także, ale nic na to nie poradzę. I ty również, bo znam cię. Wiem, że najchętniej sam znalazłbyś na to rozwiązanie.
— Powinnaś pomyśleć o zmianie pracy — zaproponował, a ona parsknęła cicho. — Mówię poważnie. Nie chcę, by coś ci się stało tylko i wyłącznie z powodu durnej pracy.
— A ty — dotknęła palcem jego klatkę piersiową — powinieneś wstać. Idź na dół, a ja zaraz zejdę.
— Wiesz, że ignorowanie problemu nic ci nie da, zgadza się?
— Pomyślę o tym — odpuściła w końcu. — Zadowolony?
— Jakoś nie za bardzo ci wierzę, ale niech ci będzie. Na razie, Marjorie. Wiesz, że o tym nie zapomnę.
— Wiem — przyłożyła dłoń do jego policzka i przejechała palcami po jego brodzie. — Dziękuję za to, że się tak mną opiekujesz.
— Nie masz mi za co dziękować. Jesteś jedną z dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu. Po prostu nie chcę cię w żaden sposób stracić.
— Tego akurat możesz być pewien — uśmiechnęła się. — Nigdzie się nie wybieram.
— To dobrze — Joel skinął głową. — A teraz potrzebuję swojego porannego buziaka.
Jorie zaśmiała się, przyciągnęła jego twarz do swojej i złożyła krótki pocałunek na jego ustach.
— Tylko na tyle cię stać? Widać, że ktoś nie pił tu kawy.
Joel nie czekał na żaden błyskotliwy komentarz z jej strony. Położył dłonie na jej biodrach i przeciągnął niżej, tak że leżała idealnie pod nim. Pochylił się na nią i złączył ponownie ich wargi, tym razem całując ją dłużej i mocniej. Jak zawsze zapierało jej dech w piersiach i nie mogła przestać się uśmiechać między kolejnymi pocałunkami.
— Joel, naprawdę musisz się zacząć zbierać — upomniała go szybko, gdy jego ręka zawędrowała pod jego starą koszulkę, w której spała. — Inaczej spóźnisz się do pracy, a Sarah do szkoły.
YOU ARE READING
FORSAKEN, the last of us
FanfictionMarjorie Hart kochała prawdziwie tylko jedną osobę. Joel Miller był jej wszystkim. Sercem, szczęściem, radością, życiem. Jednak wybuch epidemii sprawił, że ich wszystkie wspólne marzenia legły w gruzach. the last of us au!