44 | ❝I NEED TO DO IT FOR THEM❞

200 25 4
                                    


WIECZOREM WSZYSCY ZEBRALI SIĘ W BARZE TIPSY BISON. Josie zajęła miejsce na prowizorycznej scenie ze swoją niezawodną gitarą w ręku i zaczęła śpiewać piosenki, które tak wszyscy uwielbiali. Mieszkańcy byli w znakomitych humorach, a Jorie opierała się o bar, popijała powoli whisky i przyglądała się, jak jej córka wykonuje jeden z tych szybszych utworów, do których wszyscy tańczyli i śpiewali razem z nią.

— Ona tak zawsze występuje? — Zagadnęła do niej Ellie, którą Jorie mimo wszystko postanowiła przyprowadzić. Czternastolatka w barze nigdy nie powinna się znaleźć, ale ostatecznie żyli w wyjątkowo pokręconych czasach, by zwracać na to uwagę.

— Od kiedy znalazłyśmy się w Jackson. Mieszkańcom się to spodobało, więc teraz Josie przynajmniej raz w tygodniu występuje.

— Trzeba przyznać, że jest w tym dobra.

Jorie uśmiechnęła się i zauważyła, jak Josie zaczęła grać jedną z ulubionych, skocznych piosenek w Jackson. Mieszkańcy zaczęli ustawiać się w kilku liniach za sobą i poruszali się do początkowego rytmu. Niektórzy ciągle mieli drinki w swoich dłoniach, ale Jorie odłożyła swój na barowy blat.

— Słyszałaś kiedyś o czymś takim, jak line dance? — Zwróciła się do Ellie i nie czekając na jej odpowiedź, złapała ją za rękę, ciągnąc na środek parkietu.

— Nie, nie, nie! Jorie, ja nie umiem tańczyć! I kompletnie nie wiem, o czym ty mówisz. Wychowałam się w QZ, pamiętasz?

— Wystarczy, że będziesz robić to, co ja — puściła jej oczko. — W Texasie często chodziłam na imprezy, gdzie line dance zawsze był najważniejszym punktem wieczoru. Nie martw się, to nic trudnego. Poza tym chyba nie cykorzysz, co?

— Nie wierzę ci — Ellie spojrzała niepewnie na poruszających się ludzi i zaczęła szukać drogi ucieczki, ale okazało się, że Jorie wciągnęła ją w tłum tańczących i wyczynem było ich wyminąć. — Jak coś sobie złamię, to będzie twoja wina.

Jorie zaśmiała się wesoło i odchyliła głowę. Później ściągnęła swój kapelusz kowbojski, ułożyła go na głowie Ellie i trzymając ją za ręce, pokazała jej wszystkie podstawowe kroki. Nastolatka mimo wcześniejszych obiekcji, dała się porwać zabawie i całkiem nieźle jej szło. Gdzieniegdzie plątały jej się nogi, ale za każdym razem Jorie zapewniała ją tylko, że nie ważne było, czy faktycznie będzie powtarzać wszystkie kroki, tak jak powinna, ale że będzie mieć przy tym zabawę. I tak było, bo ciągle się wygłupiały i śmiały.

W pewnym momencie Jorie zauważyła też, że w jednej z loży Tommy, Joel i Maria przyglądali im się uważnie. Szybko do nich pomachała, pokazując, że ich dostrzegła. Widziała, że Tommy zaśmiał się, a później uniósł swoją szklankę z alkoholem do góry. Maria i Joel natomiast w ogóle nie zareagowali i nawet z tej odległości mogła dostrzec, że coś było nie tak. Maria wyglądała na zmęczoną, co nie było niczym nowym w ostatnim czasie, ale to zachowanie Joela ją zaniepokoiło. Był spięty i czymś ewidentnie przygnębiony, a ona zaczęła się zastanawiać, czy między ich rozmową z Josie i tym wieczorem stało się coś, co mogłoby go zdenerwować lub zaniepokoić. Wiadomość o tym, co się stało, gdy ich córka była dzieckiem, na pewno musiała na niego wpłynąć, ale miała wrażenie, że to nie chodziło wyłącznie o to.

Ellie wpadła na nią, myląc kroki, a to sprawiło, że oderwała swój wzrok od zajętego stolika. Postanowiła, że sprawdzi, czy z Joelem było wszystko w porządku, jak tylko Josie skończy grać piosenkę i większość zejdzie z parkietu. W międzyczasie jeszcze przez chwilę pozwoliła sobie na taneczną zabawę, chociaż już nie tak beztrosko jak wcześniej. Uśmiechała się, ale nie tak samo szeroko, jak przed chwilą.

FORSAKEN, the last of usTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang