WSZYSTKO, CO DZIAŁO SIĘ MIĘDZY UCIECZKĄ A DOTARCIEM DO STAREGO MOTELU, BYŁO DLA NIEJ JAK MGŁA. Potrafiła zarejestrować tylko moment, w którym na tyle oddalili się od Kansas City, gdzie zatrzymali się i Joel wsadził jakiś materiał pod jej kurtkę, by zatrzymać krwawienie w jej ranie. Cały ten czas prowadził ją za rękę, a kiedy udało im się w końcu znaleźć schronienie, od razu posadził ją na brzegu zniszczonej wanny. Drzwi do łazienki były wyważone i każdy, kto znajdywał się w pokoju, mógł dostrzec to, co działo się w środku.
— Nic jej nie będzie, prawda? — Zapytała Ellie drżącym głosem. Nastolatka była przerażona, bo pierwszy raz widziała Jorie w takim stanie.
Od samego początku uważała ją za kobietę badass. Miała cięte komentarze, potrafiła zrozumieć jej poczucie humoru, a przede wszystkim była w stanie ochronić ją własnym ciałem. Wiedziała, że nie musiała tego robić. Że gdzieś tam miała córkę, do której chciała wrócić – córkę, która była również córką Joela, co kompletnie nie potrafiła zrozumieć. Dlatego tak mocno martwiła się o stan zdrowia Jorie, a ilość krwi, którą widziała na jej ręce, wręcz ją przerażała.
— Nic mi nie będzie — zapewniła ją Jorie. Zebrała wszystkie swoje siły, by unieść głowę do góry i uśmiechnęła się słabo do nastolatki. Williams wcale nie wydawała się uspokojona. — Obiecuję.
— Jorie, jeśli mnie okłamiesz...
— Ellie — zawołał do niej Joel, spoglądając przez ramię. — Muszę się skupić.
Słowa Millera w jakiś sposób na nią podziałały i mimo widocznych niechęci, pozwoliła się poprowadzić do bocznego pokoju. Tam razem z Henrym i Samem zaczęła cicho rozmawiać, ale było jasne, że ciągle jest zdenerwowana.
W międzyczasie Joel pomógł ściągnąć kurtkę z Jorie. Później koszulę i jasny podkoszulek, który zdążył przesiąknąć krwią. Joel musiał powstrzymać się, by nie zwrócić uwagi na to, że siedziała przed nim w połowie rozebrana. Chociaż widział ją w takim wydaniu, chociaż uprawiali ze sobą seks, tak w słabym świetle ta chwila wydawała się o wiele bardziej intymna.
— Masz ten błysk w oku — powiedziała niespodziewanie. Oparła głowę o ścianę, z której odrywał się tynk i skupiła wzrok na tym, co robił.
— O czym ty mówisz?
— Dwadzieścia lat temu patrzyłeś na mnie w ten sposób, gdy byłeś napalony i chciałeś się ze mną przespać — wyznała wprost. Joel prawie się zakrztusił własną śliną na jej bezpośredni komentarz. — Wiesz, z chęcią bym uprawiała teraz z tobą seks, ale trochę zbyt mocno krwawię. Co razem wcale nie brzmi też zbyt dobrze.
— Sweetheart... — odezwał się z trudem. Postanowił zignorować jej słowa, dochodząc do wniosku, że może były one efektem ubocznym utraty krwi i adrenaliny, która musiała z niej zejść. — Zrelaksuj się, dobrze?
— Wolałabym, jak byś mówił mi coś takiego w łóżku, ale muszę przyjąć to, co dajesz.
Joel poczuł, jak ciepło zalewa jego ciało. Gdyby sytuacja wyglądała inaczej, gdyby znajdywali się sami, a Jorie nie byłaby ranna, tak wiedział, że nie byłby w stanie się powstrzymać i od razu by ją pocałował, tak mocno jak to było tylko możliwe. Jednak warunki nie był najlepsze, a w tym momencie najważniejsze było to, by jego żona była cała i zdrowa.
Miller wyciągnął apteczkę z jej plecaka i wziął się za opatrywanie jej ręki. Pracował w ciszy, ale za każdym razem dopytywał się jej, czy nie bolało zbyt mocno. Jorie co chwilę pojękiwała, ale oprócz tego była cały czas przytomna. Joel dokładnie obejrzał ranę na jej ramieniu i zaklął cicho, gdy zobaczył, że kula utknęła w jej ręce.
YOU ARE READING
FORSAKEN, the last of us
FanfictionMarjorie Hart kochała prawdziwie tylko jedną osobę. Joel Miller był jej wszystkim. Sercem, szczęściem, radością, życiem. Jednak wybuch epidemii sprawił, że ich wszystkie wspólne marzenia legły w gruzach. the last of us au!